środa, 27 czerwca 2012

Trzeci.

Rozdział III

Całą noc spało mi się niesamowicie przyjemnie. Zero jakiegokolwiek idiotycznego snu czy przekręcania się z boku na bok. Spałabym tak znacznie dłużej gdyby nie dziwne uczucie czegoś mokrego i poruszającego się po moim prawym policzku. Z racji tego, że jeszcze nie do końca się przebudziłam wytarłam tylko od niechcenia policzek i odwróciłam głowę w drugą stronę. Pewnie Olka robi sobie jakieś głupie żarty. Westchnęłam i zacisnęłam oczy jeszcze bardziej niż wcześniej. Przez jakiś czas spokojnie mogłam odpocząć. Po chwili jednak znów poczułam nieprzyjemnie mokry dotyk.
- Ola, przesta... - Wściekła na przyjaciółkę otworzyłam oczy. - Co? - Przede mną stał oparty o łóżko pies rasy Golden Retreiver. Wiedziałam, gdyż mieliśmy w Polsce dokładnie takiego samego. - Fuuj... - Warknęłam i wytarłam twarz o poduszkę. Znów przeniosłam wzrok na psiaka, który wpatrywał się we mnie z wystawionym jęzorem. - Co tutaj robisz mały? - Podniosłam się do pozycji siedzącej i pogłaskałam zwierzaka za uszami. Najwyraźniej spodobało mu się to, gdyż zaczął gwałtownie poruszać ogonem. Zaśmiałam się, a pies wskoczył mi na kolana. - Jak Ci na imię, słodziaku? - Zaczęłam strzelać jakieś dziwne miny jednocześnie drapiąc zwierzaka po brzuchu.
- Do kogo ty gadasz? - Usłyszałam zaspany głos przyjaciółki. Bez jakiegokolwiek zastanowienia przystawiłam jej do twarzy pyszczek psiaka. Ten zaczął ją namiętnie lizać. - Co to jest? A, weź to ze mnie! - Krzyknęłam przerażona Olka i momentalnie wyskoczyła z pościeli. - Skąd tyś go wzięła? - Dziewczyna zaczęła wycierać twarz rękawami piżamy. 
- To jest chyba pies Danego. Obudził mnie. - Uśmiechnęłam się szeroko. Pies zeskoczył z łóżka i wybiegł z naszego pokoju. 
- Jeszcze by tego brakowało, żeby w domu go trzymał. - Ola otrząsnęła się z obrzydzeniem i ruszyła w stronę łazienki. Zabrała po drodze jakieś ciuchy z szafy i zamknęła się w toalecie. Wiedziałam, że Ola nie przepada za psami. Wolała koty. Mówiła, że są o wiele czystsze niż te zawszałe kundle. Osobiście uwielbiałam każde zwierze. Niezależnie od sytuacji potrafią wysłuchać. Niektóre są nam bliższe bardziej od ludzi. Westchnęłam cicho i wstałam z miejsca kierując się ku schodom na dół. Powoli zeszłam uważnie kładąc stopy na drewnianych stopniach. Nie chciałam po raz kolejny potłuc się na dzień dobry. Niepewnie weszłam do kuchni gdzie z wielkim uśmiechem na twarzy przywitał mnie Dany. 
- Dzień dobry. Jak się spało w Londynie? - Zapytał ściągając fartuszek, który miał przed chwilą na sobie. 
- Bardzo dobrze. - Obdarowałam mężczyznę równie szerokim uśmiechem. Po chwili poczułam jak coś chodzi mi pod gołymi stopami. Spojrzałam w dół i ujrzałam po raz kolejny uroczego szczeniaczka. 
- Pewnie poznałaś już Barniego, co? - Dany zaczął układać na talerzu wielki stos kolorowych kanapek. 
- Mhm. Bardzo miło mnie przywitał, prawda malutki? - Zaśmiałam się i usiadłam przy wielkim stole. 
- Jakie macie dzisiaj plany? Zwiedzacie Londyn czy raczej wolicie posiedzieć w domu? 
- Właściwie to się z Olką jeszcze nad tym nie zastanawiałyśmy. Myślę, że jednak pozwiedzamy trochę miasta. - Dany ruchem ręki nakazał bym wzięła sobie jedną z kanapek. Poczęstowałam się więc pierwszą z brzegu. Ogórek, żółty ser, pomidor i sałata. Mmm, pyszne. 
- Masz rację. Powinnyście korzystać z pogody. Nie często zdarza się taki słoneczny dzień. - Dany uśmiechnął się do mnie. Wyjrzałam przez wielkie okno, za którym powoli wschodziło słońce. Na niebie nie było ani jednej chmurki. 
- Dzień dobry wszystkim. - Do kuchni wszedł mój tata. Podszedł do mnie i pocałował w policzek. Uścisnął dłonie z Danym i zasiadł obok niego przy stole. 
Po jakimś czasie dołączyli do nas Ola i Kamil. Mój brat w mgnieniu oka pochłoną kilkanaście kanapek, przez co Dany musiał ich dołożyć by starczyło po równo dla wszystkich. W trakcie konsumowania śniadania tata opowiadał swojemu koledze o swojej nowej pracy. Jakoś szczególnie nie interesowała mnie ta wymiana zdać, toteż nie wsłuchiwałam się w ich dalszą korespondencję. 
- Idę dzisiaj zanieść papiery do szkoły. Wy też powinnyście to zrobić. Jak chcecie to się ze mną zabierzcie. Dany pozwolił mi zabrać jego auto. - Oznajmił Kamil wkładając do ust kolejną kanapkę. Ile on tego jeszcze zje? 
- Dobra, to my pojedziemy z Tobą. O której? - Zapytałam wstając od stołu i wkładając do zlewu talerz i szklankę po herbacie. 
- Jest godzina... - Kamil spojrzał na zegar wiszący nad drzwiami. - ...ósma. Tak około 10? - Zapytał powoli odchodząc od stołu.
- Mi pasuje. - Olka uśmiechnęła się od ucha do ucha 
- Czyli za dwie godziny. Macie być gotowe na czas. Jak się spóźnicie to pojadę bez was. - Mój brat pokiwał palcem i wyszedł z kuchni. W naszej rodzinie tylko tata i Kamil mieli prawo jazdy. Ja dopiero będę mogła prowadzić auto za trzy miesiące, gdy skończę 18 lat. 

Po śniadaniu wszyscy udali się do swoich pokoi. Wcześniej tata uprzedził nas, że ma coś ważnego do załatwienia na mieście w sprawie jego nowej pracy. Dany też miał jakieś plany na cały dzień. 
Usiadłam na łóżku i kątem oka spojrzałam na przyjaciółkę. Ola siedziała nieruchomo wbijając wzrok w ścianę na przeciwko niej. 
- Co robisz? - Zapytałam ziewając jednocześnie. 
- Zastanawiam się w co mam się ubrać. 
- A nie możesz zostać w tym? - Wskazałam ręką na jej ciuchy i uniosłam pytająco brwi ku górze. 
- Nie? - To było bardziej pytanie niż odpowiedź. - W końcu muszę dobrze wyglądać.
- Po co? - Zaśmiałam się ironicznie otwierając szafę z nadzieją znalezienia sobie jakiś ciuchów na dzień. 
- Jak to po co? Jest duże prawdopodobieństwo, że spotkamy jakiś przystojnych Brytyjczyków. - Olka przewróciła teatralnie oczyma i opadła bezwładnie na fotel. Jęknęła przeciągle i spojrzała na mnie. - A ty w czym idziesz? 
- Chyba w tym. - Wyciągnęłam z szafy to. Dziewczyna westchnęłam głośno. Ja nie zwróciłam na to jakiejkolwiek uwagi. Zabrałam ze sobą ciuchy i weszłam do łazienki. 
Makijaż zajął mi jakieś 10 minut. Włosy ciasno związałam w warkocza i ubrałam wcześniej naszykowane ciuchy. Po 20 minutach wyszłam z toalety. Ola na szczęście zdążyła wybrać jakieś ubrania
- No, i ślicznie wyglądasz. - Poklepałam ciemnowłosą po ramieniu i usiadłam obok niej na łóżku. 
- Dzięki. - Dziewczyna posłała mi nieszczery uśmiech i wyciągnęła z pokrowca laptopa. Usiadła wygodnie obok mnie na łóżku i włączyła jakąś stronę Internetową. 
- Na co patrzysz? - Spytałam jednocześnie zaglądając jej przez ramię na ekran komputera. - Znowu oni? - Zaśmiałam się widząc piątkę rozweselonych chłopaków. 
- Jak znowu? Pierwszy raz dzisiaj. - Zaprotestowała Olka i z wielkim bananem na ustach czytała jakiś artykuł. Gdy skończyła zaczęła przeglądać masę zdjęć zespołu. - Ale przyznaj, słodcy są. - Olka spojrzała na mnie robiąc maślane oczka. 
- Tsa, ja nawet nie wiem który jest który. - Prychnęłam i ponownie przyjrzałam się fotografii. - Ten to jest, em... - Pstryknęłam palcami i wskazałam na chłopaka ubranego w granatową bejsbolówkę i jasne, kremowe rurki. 
- Zayn Malik. - Ola pokiwała głową i z rezygnacją potrząsnęła nią. - A ten to Liam Payne. - Wskazała palcem na ciemnego blondyna, który miał na sobie beżową koszulę i ciemne jeansy. - Ten Louis Tomlinson. - Chłopak miał na sobie białą bluzkę i czarne szelki, a spodnie jasnego koloru. Dziwnie wyglądał, nie powiem, że nie. 
- A ten to Niall. - Wykrzyknęłam przypominając sobie imię blond wybranka mojej przyjaciółki. Dziewczyna zaklaskała w dłonie na co ja wypięłam dumnie pierś do przodu.
- Ten Harry Styles. - Wskazała na lokowatego członka zespołu.
- Dobra, dobra. Już pamiętam. - Uśmiechnęłam się. 

Przez ponad godzinę gadałyśmy o One Direction. W szczególności Olka trajkotała jak najęta. Zanudziłaby mnie tym na śmierć, gdyby nie mój starszy brat, który wołał nas na dół. Szybko zbiegłam po schodach, a za mną Ola. 
- Wziąłeś wszystkie papiery? - Zapytałam Kamila siadając na miejscu pasażera. Moja przyjaciółka usiadła na tylnych siedzeniach. 
- Mhm. - Chłopak kiwną głową i włożył na nos przeciwsłoneczne okulary. Przejrzał się w małym lusterku i poprawił nieznośnie opadającą mu na czoło grzywkę.
- Już się tak nie przeglądaj. I tak zawsze wyglądasz seksownie. - Odezwała się Olka klepiąc mojego brata po ramieniu. Obie wybuchłyśmy śmiechem na co Kamil tylko prychnął i odpalił silnik. 
W czasie jazdy Kamil włączył radio i prawie całą drogę pod budynek szkoły śpiewał jakieś piosenki. Nie dość, że okropnie mu to wychodziło, to na dodatek myślał, że świetnie mu idzie. Po jakiś 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Kamil zaparkował przy drogo zdobionej furtce i powoli wygramolił się z auta. My z Olą po chwili poszłyśmy w jego ślady. Dziewczyna jeszcze tylko poprawiła swoją bluzkę i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Nie powiem, ślicznie tutaj. - Odezwała się w końcu. Spojrzałam na naszą nową szkołę. Wielki dziedziniec; wysokie wierze stojące na lewo od ściany na której było namalowane kolorowe graffiti; a sama szkoła składała się z kilku budynków. Wszystkie ściany były w odcieniu brązu i delikatnego różu. Wiedziałam, że ta szkoła nie jest dla byle kogo. W zasadzie to zastanawiałam się dlaczego to tata akurat wybrał dla nas tę szkołę. Moje oceny są przeciętne, tak samo jak wiedza. Ola też niczym szczególnym się nie wyróżnia. A Kamil...? Pff, ledwo co przeszedł w 3 klasie gimnazjum. Dziwię mu się, że zdecydował się na studia. Jednak z tego co wiem, świetnie sobie radzi. 
- A ty gdzie będziesz chodzić do szkoły? Przecież tutaj jest tylko Colleg. - Stwierdziłam kierując się ku wielkim drzwiom wejściowym. 
- Moja szkoła jest jakieś 2 km dalej. - Kamil wskazał ręką zachód i razem ze mną i Olką wszedł do budynku szkoły. 
Środek wyglądał podobnie jak zewnątrz. Jasne ściany i bogato zdobione drzwi. Sal było mnóstwo. A to była dopiero 1/3 szkoły. 
Razem z Olką podałyśmy wszystkie potrzebne papiery miłej pani, która siedziała w sekretariacie. Dowiedziałyśmy się, że już od 1 września będziemy mogły normalnie uczęszczać na zajęcia. Po jakiś 20 minutach rozmowy wyszliśmy z powrotem na świeże powietrze. 
- Jaki upał. - Jęknęła Ola przecierając dłonią spocone czoło. - Macie ochotę na lody może? - Zapytała błagalnie mierząc mnie i Kamila wzrokiem. Przytaknęłam. 
- Ja muszę jechać dalej. Jak chcecie to idźcie na te lody. Diana, zadzwonisz to przyjadę po was. - Kamil posłał nam szczery uśmiech. W tych okularach wyglądał... Jak nie on. Dziwię się, że jeszcze nie znalazł sobie stałej dziewczyny. Wszystkie, które dotąd miał starczały mu na zaledwie miesiąc, może dwa. Nie więcej. 
- Okej, to my idziemy. Uważaj na siebie. - Poklepałam brata po ramieniu i ruszyłam z Olką w głąb miasta. Dokładnie nie wiedziałam gdzie idziemy. Byłyśmy tutaj pierwszy raz i łatwo mogłyśmy się zgubić. 
- Patrz! Tam są lody... - Uradowana przyjaciółka pociągnęła mnie za rękę w stronę butki z lodami. Na szczęście nie było kolejki, toteż od razu złożyłyśmy zamówienie. Olka kupiła sobie 4 gałki lodów miętowych, ja natomiast dwie czekoladowych. W trakcie drogi Ola zgubiła jedną kulkę przez co jęczała okropnie. Szłyśmy na północ, z tego co się orientowałam. Po chwili znów trafiłyśmy pod budynek szkoły. Zmęczone tym całym upałem i drogą usiadłyśmy zmarnowane pod drzewem, który dawał choć odrobinę cieniu. Oparłam się o chłodną korę i dokończyłam swojego loda. 
- Ej, patrz. - Olka wskazałam ruchem głowy na wielki plakat na przeciwko nas. - Dzisiaj będzie tutaj wesołe miasteczko. - Dziewczyna posłała mi zachęcający uśmiech.
- O nie! - Wykrzyknęłam. - Ja tam na pewno nie pójdę. Dobrze wiesz, że nienawidzę karuzel. Gdy widzę te wszystkie rollercoastery, czy Bóg wie co, od razu robi mi się niedobrze. 
- Oj no nie przesadzaj. - Ola usiadła po turecku patrząc centralnie na mnie. - Proszę... - Wydęła usta w delikatną podkówkę i spojrzała na mnie maślanymi oczyma. 
- Nie! Nie ma takiej opcji. - Skrzyżowałam ręce na piersi i zamknęłam oczy rozkoszując się cieniem. 
- Proszę, proszę, proszę.
- Nie... - Otworzyłam jedno oko i uśmiechnęłam się łobuzersko ku dziewczynie. Ta jednak udawała smutną. 
- Ale jesteś przyjaciółka... - Przewróciła oczyma i westchnęła głośno. Nie zareagowałam. Po chwili znów westchnęła. I znowu... 
- No dobra! - W końcu nie wytrzymałam. - Ale ja na nic nie wejdę tam! Nie zmusisz mnie za nic. 
- Zobaczymy... - Powiedziała cicho pod nosem. 
- Słyszałam. - Uniosłam obie brwi ku górze. Ola zaśmiała się radośnie. 
- Dziękuję Ci, jesteś kochana. - Ciemnowłosa przysunęła się do mnie i objęła rękoma. Zaczęłam przytulać mnie tak mocno, że aż prawie nie mogłam złapać oddechu. - Dzwoń po Kamila. Robi się już na prawdę późno. - Spojrzałam na zegarek. 16:30. Jak ten czas szybko leci. Wyjęłam komórkę z kieszeni i wybrałam numer mojego brata.
Po 10 minutach Kamil podjechał pod szkołę. Władowałyśmy się niezdarnie do auta i ruszyliśmy w kierunku naszego mieszkania. 
- I jak szkoła? - Zapytałam.
- Świetna. Jak na pierwsze wrażenie, to wygląda bardzo dobrze. - Kamil uśmiechnął się do mnie. 
Po 20 minutach byliśmy już pod mieszkaniem. Ola szybko pognała do łazienki, a ja udałam się do kuchni. Taty ani Danego jeszcze nie było. Postanowiłam zrobić sobie coś do zjedzenia. Przy okazji zrobię też coś dla Oli i Kamila. Pewnie są głodni. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne składniki i zabrałam się za robienie kanapek. Po 10 minutach były już gotowe. Wielki talerz z daniem zaniosłam do salonu, gdzie siedział rozłożony na kanapie Kamil. Oglądał jakiś nudny serial.
- To wszystko dla mnie? Nie musiałaś... - Kamil zatarł ręce i wyprostował się chwytając za pierwszą kanapkę. 
- To ma starczyć jeszcze dla mnie i dla Oli. - Spojrzałam na niego znacząco. Ten tylko westchnął i pochłoną kolejną kanapkę. Usiadłam obok niego i również poczęstowałam się jedną. Po 10 minutach dołączyła do nas Ola. Nim się obejrzeliśmy, talerz był już pusty. 
- Dobre było. - Pochwalił mnie Kamil wracając do poprzedniej pozycji.
Uśmiechnęłam się tylko i wstałam by zanieść talerz do kuchni. W tym samym momencie drzwi do mieszkania otworzyły się, a za nich wychyliła się czyjaś postać. Była to dziewczyna. Wysoka blondynka, która trzymała w rękach jakieś walizki. Na początku nie zauważyła nas i po prostu weszła do środka. Jednak gdy w końcu nas spostrzegła jej wyraz twarzy zmienił się. Na twarzy pojawiło się zakłopotanie. 
- Ehm, czy ja... - Dziewczyna odłożyła na bok walizki i obejrzała się za siebie. - Nie, nie pomyliłam mieszkań. - Uśmiechnęła się do nas ukazując rządek białych zębów. - Czy my się znamy? - Zapytała mierząc nas po kolei wzrokiem.
- Nie, jeszcze się nie znamy. - Z kanapy podniósł się Kamil i podszedł bliżej do dziewczyny. Wyciągnął ku niej swoją dłoń po czym ta ją uścisnęła. - Jestem Kamil. To moja siostra Diana i jej przyjaciółka Ola. - Wskazał na nas.
- Ach, to wy jesteście naszymi nowymi członkami "rodziny"? - Zaśmiała się i spojrzała na mnie i Olę. - Miło mi was poznać. Ja jestem Laura. 
- Nam również miło jest Cię poznać. - Wstałam i przywitałam się z dziewczyną. Ola poszła w moje ślady.
- Tata wspominał mi coś o was. Jednak zbyt wiele się nie dowiedziałam.
- Nasz ojciec nic nam nie powiedział. - Sprostował Kamil uśmiechając się przyjemnie do dziewczyny. Wiedziałam, że wpadła mu w oko. - Skąd wracasz? - Chłopak wskazał na torby. 
- z Nowego Jorku. - Dziewczyna chwyciła za walizki, jednak po chwili Kamil je przejął i zaoferował pomoc. Laura zgodziła się i razem poszli do jej pokoju.
- Wow. - Ola zaczęła kiwać głową. - Nie sądziłam, że będzie taka ładna. 
- Serio? A jak sobie ją wyobrażałaś? Dla mnie wydaję się naprawdę spoko. - Wzięłam do ręki talerz i skierowałam się ku kuchni. Ola poszła za mną i siupnęła przy wyspie. 
- Rudą małolatę, która chce być w centrum uwagi. Sama nie wiem skąd mi się to wzięło. - Dziewczyna zaśmiała się. - Zbieraj się. Za chwilę wychodzimy.
- Gdzie? - Spojrzałam na Olę jednocześnie zmywając naczynie.
- No do wesołego miasteczka. - Niebieskooka wstała z miejsca i weszła po schodach na górę. Eh, nienawidzę wesołych miasteczek. One wcale nie są wesołe. Wręcz przeciwnie. Okropne i w ogóle. Te wysokie karuzele... Ugh. Otrząsnęłam się z niesmakiem i pobiegłam na górę do naszego pokoju. Zastałam w nim Olkę, która usiłowała znaleźć jakieś ciuchy na wyjście. Po chwili dołączyłam do niej. 
- Dobra, ja już mam. - Uśmiechnęłam się zwycięsko i pokazałam przyjaciółce komplet ubrań. Ola także znalazła coś dla siebie. 
Poszłam szybko do łazienki i odbyłam 10 minutowy prysznic. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam wcześniej naszykowane już ciuchy. Po ok. półgodzinie wyszłam z toalety. Ola była już gotowa. Zapinała właśnie swoje letnie sandałki na koturnie. 
- To co? Idziemy? - Zapytała zakładając sobie na ramie małą torebkę w kwiatki. Przytaknęłam i również zabrałam swoją torebkę, w której miałam już pieniądze, telefon i truskawkowy błyszczyk. Zeszłyśmy po cichu na dół.
- W wy gdzie? - Usłyszałam za sobą głos Kamila. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na mojego brata.
- Do wesołego miasteczka. - Wyszczerzyłam się.
- Przecież ty się boisz jeździć na karuzelach. - Spiorunowałam go wzrokiem. - Nie zgubicie się? 
- Nie. Przecież nie mamy 5 lat. - Odezwała się Ola.
- Czyżby? - Kamil zaśmiał się radośnie. - Okej, przekaże tacie. Możecie iść. Ale gdyby coś się działo to dzwońcie. 
Ola pociągnęła mnie za łokieć i po chwili byłyśmy w drodze do wesołego miasteczka. Po około 20 minutach dotarłyśmy na miejsce. Już z daleka było słychać krzyki ludzi i światła wielkich maszyn. Boże, to jest straszne. Razem z Olą przedostałyśmy się przez tłum i dotarłyśmy do małej butki z watą cukrową. Zamówiłyśmy sobie jedną wielką na spółkę. Po chwili już nie było jej na patyku. 
- Ja chcę iść tam! - Wykrzyknęła Ola pokazując gigantyczną karuzelę
- O nie, nie nie... - Potrząsnęłam głową i ze strachem spojrzałam na maszynę. - Idź sama.
- Dobra, ale masz tam stać i mnie łapać jak coś. - Zaśmiała się radośnie i pociągnęła mnie ku celu. Stanęłyśmy w kolejce, a po chwili Olę obsłużył jakiś mężczyzna. - Ale będzie jazda. - Ola pisnęła radośnie i czekała, aż maszyna się zatrzyma. Po jakiejś minucie siedziała już zapięta szczelnie w siedzeniu. 
- Boże, jak ona tak może? - Jęknęłam cicho i cofnęłam się parę metrów w tył by nie dostać czasem czymś w głowę. Przecież różne to rzeczy ludziom z kieszeni wypadają. Dwa metry dalej była mała butka z szejkami. Podeszłam do niej i zamówiłam sobie czekoladowy napój. Ponownie przeniosłam wzrok na przyjaciółkę, która w tym samym momencie spojrzała na mnie i uniosła dwa kciuki ku górze. Zaśmiałam się i wzięłam łyka szejka. Po chwili karuzela zaczęła ruszać, a wszyscy momentalnie zaczęli wrzeszczeć. Maszyna tak mocno się bujała, że prawie była nade mną. Z przerażeniem zrobiłam kilka kroków w tył i niechcący na kogoś wpadłam. Odwróciłam się i przeprosiłam kobietę, która wbijała we mnie swój złowieszczy wzrok. Ponownie cofnęłam się do tyłu, by jak najdalej znaleźć się od tej baby. Niestety na moje nieszczęście znów na kogoś wpadłam, tym razem z większą siłą. Momentalnie odwróciłam się i cała zawartość plastikowego pudełeczka wylądowała na czyjejś białej koszuli. 
- Jejku, strasznie Cię przepraszam. - Próbowałam rękawem swetra zmyć plamę, jednak to jeszcze bardziej pogorszyło sprawę. 
- Spokojnie, nic się takiego nie stało. - Podniosłam wzrok wyżej na uśmiechniętego bruneta. Skąd ja Cię znam...?
- Nic? Przecież oblałam Cię szejkiem. - Chłopak nadal nie przestawał się uśmiechać, przez co na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Parę loczków opadło mu na oczy, przy czym chłopak szybkim ruchem dłoni zaczesał je do tyłu. - Przepraszam Cię jeszcze raz. - Jęknęłam. 
- Przeprosiny przyjęte. - Chłopak spojrzał na wielką plamię i znów przeniósł wzrok na mnie. - Chyba powinienem odkupić Ci szejka.
- To znaczy, że ja powinnam odkupić ci koszulkę? - Zapytałam ze skwaszoną miną. Chłopak potrząsną przecząco głową. 
- Tak się składa, że ja również lubię czekoladowe napoje. - Nieznajomy ruszył w stronę butki z szejkami zachęcając tym samym bym poszła z nim. Wzruszyłam ramionami i stanęłam obok niego w kolejce. - Harry jestem. - No tak, teraz już wszystko jasne. 
- Ten Harry? - Zrobiłam nacisk na ostatnie słowo. Loczek uśmiechnął się ponownie i przytaknął. 
- Wow, moja przyjaciółka kocha ten Twój zespół. - Zaśmiałam się. - Ja jestem Diana. 
- Miło mi Cię poznać. - Harry kupił dwa szejki o czekoladowym smaku i wręczył mi jedno pudełeczko. 
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się do niego i w tym samym momencie spojrzeliśmy na ogromną karuzelę. Widziałam tylko jak Ola krzyczy i jednocześnie próbuje powstrzymać napady śmiechu. - Nie mam pojęcia jak ona tam mogła wejść... 
- Kto? - Zauważyłam jak Harry mi się przygląda.
- Ola. Znaczy, moja przyjaciółka. - Wskazałam palcem na dziewczynę. Chłopak zaśmiał się i znów na mnie spojrzał.
- A ty czemu nie poszłaś? - Uniósł brwi ku górze. 
- No bo... - Zająkałam się. - Przerażają mnie te kolejki. Ja rozumiem. Adrenalina i te sprawy. Ale to przecież może do zawału człowieka doprowadzić.
- Czyli się boisz? - Harry zaśmiał się i wziął łyka szejka. Co w tym takiego śmiesznego? 
- A ty? Dlaczego nie idziesz? - Zapytałam robiąc zdziwioną minę. 
- Tak jakoś... - Harry opuścił głowę. 
- Czyli się boisz. - Zaśmiałam się radośnie i szturchnęłam go delikatnie w ramie. 
- Nie prawda! - Zawahał się na chwilę. - No może tak troszkę...
- Wiedziałam. - Uśmiechnęłam się do niego. 
- Co wiedziałaś? - Usłyszałam jakiś głos. Do Lokowatego podszedł niewysoki blondyn trzymający w ręce ogromnego hamburgera. - Harry, nie przedstawisz mnie? 
- Ehm, to jest Diana. Poznałem ją przed chwilą. 
- Miło mi Cię poznać. Niall. - Blondyn wytarł dłoń o spodnie i podał mi ją. Zaśmiałam się jednak uścisnęłam ją. 
- Smacznego. - Uśmiechnęłam się szeroko. Niall przełknął jedzenie i również obdarował mnie słodkim uśmiechem. 
- To może... - Zaczął Harry jednak ktoś mu przerwał. 
- Tutaj jesteście! - Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna podszedł do dwójki chłopaków i położył im dłonie na ramionach. Kątem oka zauważyłam jak Harry przewraca oczyma, a Blondasek prawie udławił się jedzeniem. - Wszędzie was szukałem. Mieliście się nigdzie nie oddalać! - Krzykną niewyraźnie. - Gdzie reszta gangu? - Zapytał z groźnym warknięciem. 
- Ehm, tam. - Niall wskazał na czwórkę chłopaków stojących w kolejce na jakąś karuzelę. Trzech z nich mniej więcej kojarzyłam z plakatów Oli, jednak czwartego nie. 
- Idziemy po nich i spadamy. Na dzisiaj koniec zabawy. Harry, co Ci się do cholery stało? - Facet zmierzył wzrokiem koszulkę Harrego.
- Spokojnie, Paul. To... - Loczek spojrzał na mnie, a po chwili zaśmiał się. - Trochę się ubrudziłem. 
- Jak z dziećmi.- Mężczyzna powoli kierował się ku wyjściu. Jednak szedł tak powoli żeby tamci za nim zdążyli. 
- To ten... Miło mi było Cię poznać. Może się jeszcze kiedyś spotkamy. Do zobaczenia Diano. - Harry zasalutował i odszedł.
- Cześć! - Wykrzyknął Niall z jedzeniem w buzi. 
Obaj zniknęli mi z oczu. 
- To było dziwne... - Wyszeptałam sama do siebie. Zaśmiałam się i spojrzałam w kierunku karuzeli, na której jeszcze przed momentem była Olka. Dziewczyna właśnie wysiadała z niej i chwiejnym krokiem zbliżała się do mnie. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. 
- Widziałam to! - Wykrzyknęła z wielkim szokiem namalowanym na twarzy. Podeszła do mnie i położyła mi dłonie na ramionach. - Ty wiesz z kim przed chwilą rozmawiałaś?! - Wykrzyknęła mi prosto w twarz. 
- A, jakiś tam Harry i Niall. Nie znam kolesi. - Wzruszyłam ramionami, a po chwili znowu zaczęłam się głośno śmiać. 
- O mój Boże! Czemu mi to zrobiłaś?! Czemu mnie nie zawołałaś! Ja też chciałam! - Dziewczyna zaczęła wymachiwać rękoma. 
- Przecież nie zatrzymałabym karuzeli, idiotko! - Prychnęłam, a Ola na moment uspokoiła się. 
- Ugh! - Warknęła i tupnęła nogami niczym mała dziewczynka. - To nie możliwe, że ich tutaj spotkałaś! 
- A jednak. - Uśmiechnęłam się do niej. 
- Gdzie oni poszli? Może jeszcze zdążę ich złapać! - Krzyknęła i zaczęła się rozglądać gwałtownie dookoła. 
- Przestań, proszę Cię. - Warknęłam. 
- Nie no. Załamię się zaraz. - Olka posmutniała. - Muszę iść jeszcze na jakąś kolejkę bo wykituję tutaj zaraz. Ale ty idziesz ze mną! 
- Co? O nie... - Wybuchłam śmiechem po raz nie wiadomo który.
- Idziesz! Trzeba było nie poznawać Harr'ego beze mnie. - Ola zaczęła mnie ciągnąć za rękę. 
- Ale to nie moja wina, że na niego wpadłam. 
- Twoja. - Dziewczyna zaśmiała się triumfalnie i stanęła w kolejce po bilety na maszynę "śmierci". Nienawidzę Cię... Mimo, że nie chciałam tego robić to Ola mnie zmusiła. Siłą wepchnęła mnie na siedzenie. 
- Nie! - Wydarłam się zasłaniając jednocześnie twarz rękoma. Po chwili poczułam jak coś metalowego osłania mi klatkę piersiową i przyciska mnie do fotela. - Boże! Ja się zabiję! Nie! Ja nie chcę umierać... - Serce prawie mi wyskoczyło na wierzch. 
- Zamknij się w końcu! - Usłyszałam za sobą śmiech przyjaciółki. Tak właściwie to czemu nie usiadła obok mnie? Przecież tutaj jest miejsce wolne. Kurwa, niedobrze mi... 
- Wolne? - Uniosłam zdenerwowana oczy w górę i zauważyłam wysokiego Mulata, który trzyma w ręku bilet. Chyba straciłam głos, bo tylko przytaknęłam. Chłopak usiadł wygodnie, a po chwili był już zabezpieczony metalową kamizelką. Był taki spokojny... Jak on może być spokojny w takiej sytuacji? Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na tłum gapiów. 
- Ja się chyba zabiję... - Jęknęłam.
- Boisz się? - Usłyszałam ponownie głos Mulata. 
- Jeżeli prawdopodobieństwo zawału można nazwać strachem... To tak, boję się. - Westchnęłam ciężko i przycisnęłam twarz do metalu. 
- Spokojnie, nie będzie aż tak źle. - Chłopak uśmiechnął się do mnie. - Jestem Zayn. - Podał mi dłoń na przywitanie.
- Diana. - Uścisnęłam ją niepewnie. - Zaraz. Czy ty jesteś ten Zayn z One... - Pstryknęłam palcami.
- One Direction. - Uśmiechnął się do mnie po raz kolejny. - Tak. Ale mogłabyś na razie zachować to dla siebie? 
- Jasne. - Wymusiłam na sobie uśmiech. Chciałam odwrócić się do Olki, by zobaczyć jej minę, jednak poczułam jak maszyna zaczyna ruszać. 
- Nie! Ja nie chcę! - Wykrzyknęłam jednocześnie wiercąc się w siedzeniu. Zayn zaczął się głośno śmiać.
- Powodzenia. - Spojrzał na mnie. I w tym samym momencie kolejka ruszyła. To było takie niespodziewane. Myślałam, że zacznie powoli się ruszać. Ona jednak tak gwałtownie ruszyła, że aż zaparło mi dech w piersi. Ja pierdole... Szybciej się już chyba nie dało. Czułam takie ciśnienie w głowie, że miałam wrażenie jakby miała mi zaraz pęknąć. Nie wiem jak długo to wszystko trwało. Adrenalina niesamowita. Okropne uczucie. Nigdy więcej na coś takiego nie wejdę. Nigdy!  Próbowałam nie zemdleć. Tylko spokojnie, Diana. Jeszcze tutaj padniesz i będą Cię z tego ściągać. A tego chyba nie chcesz, prawda? Nie zwymiotuj, tylko nie to... Oczy miałam zaciśnięte tak bardzo, że zaczęły mnie dziwnie boleć powieki. Włosy owiewały mi całą twarz. W końcu maszyna się zatrzymała. Tak samo gwałtownie jak ruszyła. Nie wiedziałam co się dzieje. Strasznie kręciło mi się w głowie. Metalowe pasy podniosły się do góry, a ja w końcu złapałam oddech. 
- Wszystko okej? - Ciemnowłosy towarzysz stanął przede mną i pomógł mi wysiąść z fotela. Pokiwałam przecząco głową. Zayn zaprowadził mnie ku wyjściu. 
- Dzięki. To była jakaś masakra. - Złapałam się za serce i jęknęłam. 
- Ale już wszystko dobrze? Nie zemdlejesz ani nic? - Uśmiechnął się do mnie. 
- Nie... Znaczy, myślę, że nie. - Wymusiłam na sobie uśmiech i spojrzałam na Zayn'a. Miał niesamowicie śliczne oczy. Jeszcze nigdy nie widziała chłopaka, który miałbym naturalnie dłuższe rzęsy ode mnie. Chłopak zorientował się, że przez dłuższy czas mu się przyglądam dlatego spuścił wzrok i zaśmiał się. 
- To dobrze. Ja muszę lecieć. - Zayn wskazał palcem na trzech chłopaków. - Miło było Cie poznać. Do zobaczenia. - Kiwną głową i pobiegł w kierunku kolegów. Zauważyłam jak wkurzona Ola biegnie w moją stronę. 
- Znowu nie zdążyłam! - Krzyknęła. 
- Ty idiotko! Jak mogłaś mi to zrobić! Chciałaś żebym tam dostała zawału! - Wydarłam się, przez co parę osób dziwnie się na mnie spojrzało. - Idziemy! Już! - Warknęłam i pociągnęłam przyjaciółkę ku wyjściu. 
Przez całą drogę powrotną do domu Ola żaliła się, że nie poznała ani jednego członka One Direction. Za to miała mi za złe, że ja poznałam ich 3/5. Ja również darłam się na nią, że zaciągnęła mnie na tą głupią maszynę. Teraz to już na pewno nie zasnę. 

- Hej dziewczyny! - Gdy weszłyśmy do mieszkania usłyszałyśmy przyjemny głos Laury. - Zrobiłam kolację. Macie ochotę? - Zapytała. Razem z Olą weszłyśmy do kuchni, która aż przepełniona była różnymi zapachami jedzenia. Poczułam nieprzyjemne uczucie w żołądku. Laura pochylała się właśnie nad smażoną jajecznicą. Po chwili zauważyłam również Kamila, który miał na sobie kolorowy fartuszek. Kroił chleb. 
- Nie dzięki. Ja nie jestem głodna. - Sprostowałam. Kamil podniósł wzrok i zmierzył mnie nim. 
- Co taka blada jesteś? - Zapytał z troską. 
- Byłam na rollercoasterze. - Westchnęłam. 
- No nieźle... Kto Cię zmusił? 
- Ola. - Spiorunowałam wzrokiem moją przyjaciółkę, która tylko podniosła ręce w geście poddania się. Usiadła przy stole i czekała na jedzenie. - Idę się położyć. - Machnęłam ręką i poszłam na górę. Po drodze usłyszałam jak tata coś woła, jednak nie chciało mi się go nawet słuchać. Byłam mega zmęczona. Szybko zabrałam ze sobą piżamę i zamknęłam się w łazience. Nalałam pełną wannę wody i wsypałam do niej soli do kąpieli o zapachu kiwi. Po 5 minutach leżałam już w ciepłej wodzie. W końcu mogłam się trochę odprężyć. Przed oczyma ciągle miałam ten straszny widok kolejki. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy.
- Jej, to było dziwne... - Zaśmiałam się, przypominając sobie Harr'ego, Zayn'a i ... Niall'a? Tak, Niall'a. I do tego wkurzona Olka. Maskara. 
Po jakiejś godzinie wyszłam z toalety i wróciłam do pokoju. Olki jeszcze nie było. Wskoczyłam pod pościel i ułożyłam się wygodnie na materacu. 
Zanim się zorientowałam minął nam pierwszy dzień w Londynie. Niesamowite jak dużo się dzisiaj wydarzyło. Szalony dzień... Westchnęłam i mimo wszystko uśmiechnęłam się do siebie. Po chwili znużył mnie sen i zasnęłam...






















Hej. : ) 
I w końcu pojawił się rozdział trzeci. Ostatni w tym miesiącu. Ze względu na to, iż w piątek wyjeżdżam na wakacje nie pojawi się przez dłuższy czas nowy. Mniej więcej do 14 lipca będzie u mnie bez zmian. Jednak postaram się po powrocie napisać czwarty rozdział. : P 
Ten wyszedł mi jakiś długi... No i nie podoba mi się. : / W ogóle nie udało mi się opisać tego spotkania Diany z chłopakami tak jakbym to chciała rzeczywiście. No ale cóż... Lepiej widocznie się nie dało. : d 
Mam nadzieję, że nie zniechęciłam was do czytania. ( : 
Dziękuję bardzo za poprzednie komentarze. Jak już mówiłam wcześniej, to one najbardziej dają mi motywację do dalszego pisania. Dziękuję bardzo. < 3 
To co? Zdecydowałyście się na głównego bohatera? : D 
Harry,  Zayn,  Niall,  Louis  czy  Liam? 
Hahaha... : d 
Pozdrawiam, Kinia



40 komentarzy:

  1. HARRY,HARRY,HARRY,HARRY,HARRY,HARRY,HARRY!!(ewentualnie Louis) =DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten stan, gdy trafiam na jakiegoś genialnego bloga całkowitym przypadkiem ♥ Wciągnęło mnie twoje opowiadanie. Piszesz świetnie, miło się czyta, masz bezbłędny styl. Tylko pozazdrościć. :)
    Jeśli chodzi o głównego bohatera to niech to będzie ZAYN ♥ xD
    Czekam z niecierpliwością na czwarty rozdział :)
    http://love-was-such-an-easy-game-to-play.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. huehuehue .. zajebisty rozdział ;D
    Diana ma tak samo gdy widzi karuzele jak ja.
    Ja też się ich boję xD
    Czekam na next ;p

    Główny bohater ? ZAYN !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, czekam na kolejny. :)) Jestem za Harry'm.
    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Ola --> Liam
    Diana --> Niall <3 Proszę ! ; *

    Boski. Aż mnie naszła ochota na shake'a xD
    http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ♥
    Jestem za Zaynem ! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. No co Ty gadasz! Rozdział jest świetny! ;D
    Moim zdaniem Louis lub Harry. ;*


    Pozdrawiam. M.;D

    OdpowiedzUsuń
  8. na Twój blog natrafiłam zupełnie przypadkiem i jestem pod wrażeniem :) tyle odwiedzin i komentarzy - gratulacje! z pewnością będę tu zaglądać regularnie :D
    PS Harry powinien być głównym bohaterem.
    Lenaya

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie się rozdział podoba :P
    Szkoda, że tak późno dodasz, ale cieszę się, że tak długi ten ci wyszedł^^
    Jak dla mnie główny bohater=Niall ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blog :D. Główny bohater.. Nie wiem. Może Niall? Albo Zayn? ;D.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;3.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog!!!
    A co do głównego bohatera to myślę że powinien nim być... Harry:)
    czekam na nn i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Zayn :D, a co do blogu to super :D:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech głównym będzie Zayn proszeeeeeeeeeeeee :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Harry! :D Widzę, że remis jest ;) No, ale Hazzunia jej się spodobał wtedy na zdjęciu... No pliiiiiiiiiiis :D
    Rozdział świetny. Diana fajnie ich poznała. :D Olka musiała być wkurzona na maksa - huehuehue.
    Szkoda, że na tak długi czas nas opuszczasz :( No ale cóż... życie :/
    W takim razie życzę udanych wakacji i poczekam sobie spokojnie na czwórkę ;)
    P.S. I pamiętaj, że to ma być Harry ;)
    P.S.2 - Serio. Ucieszyłabym się gdyby to był Harry :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i Tobie również życzę udanych wakacji. : D
      A co do Harrego to namyślę się przez te 10 dni. < 3
      Pozdrawiam. : *

      Usuń
  15. omg...zajebisty! kocham ten rozdział :LD ja już zdecydowałam :D chce zeby głównym bohaterem był Zayn :D poprostu podaczas ich rozmowy nie mogłam ze slodkoći i wiem ze pasuja do siebie :D
    miłych wakacji
    zapraszam do mnie http://if-you-love-me-stay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Niall to mój ulubieniec, ale wydaje mi siee jednak, że do Diany pasuje bardziej Harry.
    twój wybór... każdy będzie z pewnością dobry :D
    rozdział świetny, lubie dłuższe ; )

    OdpowiedzUsuń
  17. HARRY!!! Jak dla mnie oczywiście ;)
    A co do rozdziału...hmmm... zajebisty !!! ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ola ---> Niall
    Diana ---> Louis

    Świetny rozdział ;3 czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Niall na pewno do Oli, a do Diany ? hmmm, albo Harry, albo Zayn ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział megaaa, świetny, boski i wgl zajebisty =D

    Ola-Niall

    Diana-Harold/Louis <33

    OdpowiedzUsuń
  21. zajebiście, zajebiście, zajebiście! Masz ogromny talent, dziewczyno. Piszesz rak dojrzale, ze to sie w pale nie mieści! Oddaj chociaz namiastkę tego! ;D Zazdroszczę!
    A co do chłopaków to
    Diana- Harry/Zayn (ale chyba Harry)
    Ola- Niall
    Świetny rozdział! <3 Czekam z niecierpliwością na następny!

    http://onedirection-niall-cos-niespotykanego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Niech to będzie Laim...
    Wszędzie są opowiadania o wszystkich oprucz Liama...
    PROSZE NIECH TO BĘDZIE LIAM <3
    PLISSSSSSSSSSSSSSSS.... ^_^
    DOMI^_^

    OdpowiedzUsuń
  23. I LOVE HARRY ... <3
    ŻEBY NIE BYŁO <3
    DOMI ^_^ :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Niall,Niall i jeszcze raz Niall ;** Marii

    OdpowiedzUsuń
  25. Niall,Niall i jeszcze raz Niall ;** Marii

    OdpowiedzUsuń
  26. oh plosie cię żeby to był Niallerek ;** pliiiss on jest taki słodki <3 Supcio blog ;PP Lenka

    OdpowiedzUsuń
  27. Widzę, że coś się tu z One Direction zaczyna dziać? No to ja już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja jestem za Harrym<3 Pisz 4 czekammm;*

    OdpowiedzUsuń
  29. Zayn! <3
    Ewentualnie Louis lub Liam ;))
    Czekam na nn i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  30. ola - niall
    diana - zayn lub harry
    <333
    świetny blog i zajebiste rozdziały! :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny rozdział ;D
    Niall! ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. JAKIE TO JEST ŚWIETNE !
    Liam i Harry ♥
    Zakochałam się w tym opowiadaniu. Będę czekać, na następny rozdział !!
    Obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ta pobudka z psem ;D A potem spotkanie z chłopakami :) HA! Świetne!
    Czekam na więcej.
    A głównym bohaterem chce by był Zayn :)

    http://this-is-just-a-game-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. Opowiadanie Boskiee . :D

    Co do głównego bohatera :

    | Diana - Liam . ^^
    | Ola - Niall/Zayn . :) .

    OdpowiedzUsuń
  35. Diana - Niall <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny rozdział :)
    Może do Diany - Zayn, a do Oli - Niall? Tak jakoś do siebie pasują ^^. Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  37. Diana - Harry / Zayn,
    Ola - Liam . ;p ;****
    Kocham i świetnie piszesz ! <3 ;****

    OdpowiedzUsuń