Rozdział IV
-
Jak się spało? - Zapytał nas tata gdy wszyscy razem zasiedliśmy rano do
stołu. Na śniadanie Kamil z małą pomocą Olki przygotował jajecznicę,
kanapki i świeże warzywa i owoce. Spojrzałam na ojca i ziewnęłam głośno.
- Nie wyspałaś się? - Zapytał ładując do ust kolejną kanapkę.
-
Mhm... - Westchnęłam przypominając sobie wczorajszy męczący dzień.
Szybko odgarnęłam od siebie myśli dotyczące wesołego miasteczka i
powróciłam do konsumowania marchewki.
- A co dzisiaj robicie? - Laura uśmiechnęła się do mnie i Oli. Kamil zmierzył wzrokiem dziewczynę. Chyba mu się spodobała...
-
Właściwie to nie mamy żadnych planów, prawda? - Spojrzałam na
swoją przyjaciółkę, która momentalnie pokręciła głową na "nie".
- Może chciałybyście pójść ze mną na jakieś małe zakupy? - Laura zafalowała kusząco brwiami i zaśmiała się cicho.
- Jasne. Chętnie pójdziemy. - Ola rozpromieniła się i wypiła do końca swój pomarańczowy sok.
-
Mam nadzieję, że poradzicie sobie same. - Dany wstał od stołu i zaczął
zmywać naczynia. Po chwili mój tata dołączył do niego. - Dzisiaj znów
zostaniecie sami. Nie mam pojęcia jak zorganizujecie sobie kolejny
dzień, ale będziecie musieli zrobić.
- Mhm... - Tata chował właśnie talerzyk do szafki. - Ja idę do pracy, a Dany... - tutaj spojrzał na swojego przyjaciela.
- Ja się umówiłem. - Nieśmiało uśmiechną się ku wszystkim zgromadzonym.
- Znowu?! - Laura poderwała się gwałtownie z miejsca i z wielkim hukiem położyła dłonie na stole. Jej ojciec momentalnie zmienił wyraz twarzy. Teraz wyglądał na niezadowolonego, a jednocześnie posmutniał. - Ok, nie ważne. - Dziewczyna westchnęła ciężko i ruszyła po schodach na górę.
- Czy ja czegoś nie wiem? - Mój tata spojrzał na zestresowanego Danego. Ten tylko machnął ręką i wrócił do zmywania naczyń.
Spojrzałam na Olkę, która tylko wzruszyła ramionami i przeniosła swój wzrok na ekran telewizora. Leciał właśnie jakiś nudny serial. Ciekawe o co Laurze chodziło? Tak nagle zareagowała na wiadomość, że Dany się z kimś umówił. Może powinnam z nią pogadać? Z jednej strony nie znamy się dobrze, bo zaledwie od wczoraj. Nie gadałyśmy ze sobą prawie w ogóle. Jednak z drugiej byłam bardzo ciekawa co Laura ukrywała. Może akurat potrzebowała się komuś wygadać? Może w ten sposób zdobędę jej zaufanie i polubimy się...?
Zaryzykowałam. Wstałam cicho z miejsca i poszłam na górę. Drzwi do pokoju blondynki były zamknięte. Bezszelestnie zbliżyłam się do niech i delikatnie zapukałam czekając chwilę na jakąkolwiek reakcję.
- Proszę. - Usłyszałam stłumiony głos po drugiej stronie. Zawahałam sie na moment, jednak po chwili weszłam do środka. Pokój Laury różnił się od innych pomieszczeń w domu. Ciemno beżowe ściany zdobiły różne kolorowe zdjęcia, ilustracje, obrazki. Nawet na jednej była wielka fototapeta Paryża. Przy wielkim oknie z wyjściem balkonowym stało metalowe zdobione łóżko z różową pościelą w kwiatki. Hmm, pokój prawdziwej dziewczyny. Spojrzałam na Laurę, która siedziała skulona w rogu łóżka. Podeszłam bliżej. Dziewczyna skinęła głową na znak bym usiadła obok niej. Posłusznie wykonałam prośbę. Chwilę milczałyśmy, jednak w końcu zapytałam:
- Mogę o coś spytać?
- Jasne. Co chcesz wiedzieć? - Blondynka niepewnie wypowiedziała ostatnie zdanie i wstała kierując się ku oknu. Szybkim i jednocześnie zwinnym ruchem rozsunęła żaluzje. Jasne promienie słoneczne oświetliły całe pomieszczenie i delikatnie padły na twarz dziewczyny. Jej jasnozielone tęczówki zaiskrzyły jeszcze bardziej, a blond włosy wydawały się być jaśniejsze niż zazwyczaj.
- Dlaczego tak zareagowałaś? - Wypaliłam niegrzecznie.
Laura przez jakiś czas myślała nad czymś. W końcu podniosła swój wzrok na mnie i przeniosła się z powrotem na łóżko.
- Mój tata rozwiódł się z mamą kilka lat temu. - Zaczęła w końcu. - To nie było dla mnie takie proste. W tedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Nie rozumiałam tego, jak można zostawić najukochańszą osobę na świecie. Nie chciałam by mama odchodziła. Jednak stało się... - Laura zawahała się na moment. - Powodem rozwodu może być romans, finanse, dzieci, choroba, rodzina... - Zaczęła wyliczać na swoich palcach. - I tak dalej. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Teraz rozumiem dlaczego rodzice postanowili się rozwieść. Ojciec dla mamy zrobiłby wszystko, a ona... Ona tak go potraktowała. Nie zasługiwała na kogoś takiego jak On. A Emily? Nie wydaje mi się by także na niego zasługiwała. Nie lubię jej. Tak... Nie lubię. Sama nie wiem dlaczego, ale tak jest. Nie znam jej długo, bo zaledwie od pół roku spotyka się z tatą. Spotykamy się co tydzień na niedzielnych obiadach. Nie rozmawiamy za często. Jednak nie przekonała mnie do siebie. Nie chcę by mój ojciec ponownie cierpiał. Nie chcę by znów musiał przeżywać to samo po raz kolejny... - Laura przewróciła teatralnie oczyma próbując zatrzymać napływające do oczu łzy. Westchnęła cicho. Trochę zdziwiła mnie jej otwartość. Nie spodziewałam się tego, że tak szybko mi o wszystkim opowie... Wow, niesamowite. Musiała dużo przeżyć ze względu jej sytuacji rodzinnej. Współczułam jej w tym momencie.
- Przykro mi. - Pogłaskałam ją delikatnie po ramieniu. - Wiesz co ja o tym wszystkim myślę? - Zapytałam nagle. - Może powinnaś bardziej poznać tą Emily. Nie znasz jej na tyle dobrze, żebyś mogła ją oceniać. Może właśnie okazać się sympatyczną kobietą. Skoro Twój tata ją polubił, to musi być w niej coś... Takiego. - Sprostowałam. Jakoś nigdy nie umiałam doradzać w trudnych sprawach, a co dopiero w takiej.
- Może masz rację... Sama nie wiem. Muszę się nad tym wszystkim jeszcze zastanowić. - Laura uśmiechnęła się do mnie delikatnie. - Dzięki. Za wysłuchanie i w ogóle. Brakowało mi się komuś wygadać.
- Jasne, nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się do niej szeroko. - To co? Zbieramy się na te zakupy?
- Tak. Daj mi tylko kilka minut i będę gotowa. - Przytaknęłam i wyszłam z jej pokoju. Na korytarzu minęłam się z Kamilem, który próbował wyciągnąć ze mnie jakiekolwiek informacje z rozmowy z Laurą. Co go to tak interesuje? Olałam go i weszłam do mojego i Olki pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku i trzymała na kolanach mojego laptopa.
- A swojego nie masz? - Zapytałam otwierając wielką szafę z ciuchami.
- Coś się tam zepsuło. - Machnęła dłonią i nie oderwała wzroku od ekranu monitora. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam z szafy to. Z racji tego, że była cudowna pogoda zdecydowałam się właśnie na taki ciuch. Olka była już ubrana.
- Idziesz? - Zapytałam wychodząc z pokoju.
- Gdzie?! - Ola wykrzyknęła i zerwała się z miejsca. - Z Tobą pójdę wszędzie. Może znowu spotkasz któregoś z One Direction. Tym razem Ci tego nie odpuszczę...
- Przestań. Już Ci mówiłam, to nie moja wina, że na nich wpadłam.
- Jasne... Akurat to musiałaś być ty... - Ola naburmuszyła się i ruszyła za mną na dół. Chyba przypomniało jej się, że idziemy na zakupy bo zabrała ze sobą dużą torbę, a do niej wrzuciła portfel. Po chwili dołączyła do nas Laura. Najwyraźniej poprawił się jej humor, bo cały czas się uśmiechała. Poinformowałyśmy mojego tatę i Danego, że wychodzimy. Po chwili szłyśmy już ku centrum Londynu. Nigdy przedtem nie widziałam tak ładnego miasta. Po drodze zwiedziłyśmy parę ciekawych miejsc, aż w końcu dotarłyśmy do wielkiego centrum handlowego.
- Wow, ile sklepów. - Ola zakrztusiła się swoją mrożoną kawą, którą kupiła sobie przy wejściu. - To zajmie nam cały dzień.
- Super... - Jęknęłam niezadowolona. Owszem, lubiłam chodzić po sklepach, ale nienawidziłam ich robić z Olą. Ona zawsze przymierzała setki ciuchów, a i tak nie kupiła żadnego z nich. Dziewczyny pociągnęły mnie za ręce... I tak zaczął się mój koszmar.
- Ja już nie daję rady... Serio, dziewczyny. Umieram. - Przetarłam spływający pot z czoła i usiadłam na drewnianej ławce.
- Ale jeszcze zostało nam parę sklepów. - Ola, która o dziwo miała w sobie mnóstwo energii, kierowała się ku kolejnym sklepom.
- To wy idźcie, a ja tutaj na was poczekam. - Spojrzałam błagalnie na Laurę, która chyba to zrozumiała.
- Dobra, zadzwonimy jak skończymy. - Dziewczyny poszły, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Dwie wielkie torby, które miałam pełne zakupów, zabrałam ze sobą i ruszyłam ku małej kafejce z lodami. Miałam ochotę na coś zimnego i orzeźwiającego. Usiadłam przy małym stoiku i zaczęłam przeglądać menu. Po chwili podeszła do mnie miła pani kelnerka i złożyłam zamówienie: wielka porcja lodów z truskawkami i bitą śmietaną. Po pięciu minutach delektowałam się smakiem deseru. Byłam strasznie zmęczona i marzyłam jedynie o szybkim powrocie do domu. Po chwili usłyszałam jakiś krzyk.
- Stary! Tam masz taki mały... przekrętnik! - Odwróciłam się w stronę dochodzących odgłosów. Wysoki chłopak w czerwonych spodniach ciągnął klamkę od drzwi do toalety.
- Louis, co ty robisz? - Spojrzałam w stronę drugiego chłopaka. Wysoki, z burzą loków na głowie i zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że jest to Harry z One Direction. Ten sam, którego wczoraj poznałam w wesołym miasteczku.
- Niall się zatrzasną i teraz nie umie wyjść.
- Dobra, odsuń się... - Lokowaty odsunął kolegę i złapał za klamkę. Zaczął mocno za nią ciągnąć przy tym klnąc pod nosem. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem gdy Harry wyrwał drzwi z zawiasów, a przerażony Blondasek wyszedł z łazienki z widoczną ulgą. Cała trójka spojrzała na mnie. Nadal nie mogłam przestać się śmiać.
- Styles, zjebałeś drzwi. - Ten w czerwonych spodniach (o ile się nie mylę, Louis) jako pierwszy zszedł na Ziemię. Harry oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na drzwi, które bezwładnie opadły na podłogę z wielkim hukiem. Zaczął je szybko podnosić z pomocą Niall'a. Po chwili drzwi stały jak dawniej.
- Myślisz, że się nie skapną? - Zapytał Niall odsuwając się z miejsca "zbrodni" śmiejąc się przy tym.
- Wątpisz w nasze zdolności? - Harry uśmiechnął się dumnie i także odsunął kilka kroków w tył. Po chwili odwrócił się na pięcie i spojrzał prosto na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się. Jego błyszczące i niesamowicie zielone oczy mierzyły mnie od stóp do głów.
- To ty. - Wyszczerzył się i podszedł do mnie. Za nim ruszyli Niall i... Louis? Tak, Louis. Nadal nie mogłam powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy. - Widziałaś, prawda? - Harry wskazał ruchem dłoni na popsute drzwi. Przytaknęłam.
- Jakby co to nie my. - Zaczął bronić się Blondasek.
- Jasne. Nikomu nic nie powiem. Słowo. - Zaśmiałam się, a chłopcy zrobili to samo.
- Jak wczorajsze emocje po wesołym miasteczku? Zayn nam opowiadał... - Niall nie zdążył dokończyć ponieważ mu przerwano.
- A może byście mnie tak przedstawili. - Louis udał obrażonego.
Harry westchnął i zaśmiał się.
- Louis, to jest Diana. - Zapamiętał moje imię... - Diana, to jest Louis.
- Od razu lepiej. - Uśmiechnięty Louis podszedł do mnie i podał mi swoją dłoń. Bez jakiegokolwiek namysłu uścisnęłam ją. - Miło mi Cię poznać.
- Mnie również. - Obdarowałam go równie szerokim uśmiechem. - Może się dosiądziecie? - Zapytałam.
- Dzięki. - Chłopcy usiedli na wolnych miejscach. Niall miał już coś powiedzieć gdy nagle mój telefon odezwał się. Przeprosiłam na moment i wyciągnęłam z kieszeni komórkę. "Olka". Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam aparat do ucha.
- Co tam? - Zapytałam.
- Już skończyłyśmy. Gdzie jesteś?
- Ehm, idźcie do wyjścia. Ja zaraz tam będę. - Wymyśliłam na szybko.
- Ok. Ale szybko, bo musimy się szykować.
- Gdzie znowu?! - Wykrzyknęłam.
- Zobaczysz. - Ola zachichotała i rozłączyła się. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaków, którzy wpatrywali się we mnie jak w obrazek. Posłałam im pytające spojrzenie, na co oni tylko wzruszyli ramionami.
- Harry, Niall. Fajnie było was znów zobaczyć. Louis, miło było Cię poznać. Wzywają mnie. - Zaśmiałam się i sięgnęłam po moje torby z zakupami.
- Ale, pocze... - Harry chciał coś powiedzieć ale mój telefon ponownie zadzwonił. Pomachałam chłopakom, a oni zrobili to samo.
- Halo? - Odebrałam.
- Przyjechać po was? - Po drugiej stronie usłyszałam głos Kamila.
- A mógłbyś?
- Jasne. Gdzie jesteście?
- W galerii.
- OK. Zaraz będę. Pa. - Pożegnał się i rozłączył.
Nawet nie zauważyłam a byłam już na zewnątrz. Kilka metrów dalej na ławce siedziały wykończone Laura i Olka. Podeszłam do niech i oznajmiłam, że Kamil po nas przyjedzie. Obie się ucieszyły na myśl, że nie będą musiały iść o własnych siłach do domu. Postanowiłam nie mówić nic Oli o tym, że po raz kolejny spotkałam ich "przyszłych mężów". Jeszcze znów zaczęła by na mnie krzyczeć i wymyśliłaby jakąś zemstę.
Po 10 minutach auto Danego podjechało pod galerię. Weszłyśmy do środka, gdzie uśmiechnięty Kamil przywitał nas z wielką porcją frytek. Całą drogę do domu zajadałyśmy się nimi i śmiałyśmy z byle czego.
- Ej, na co wy chciałyście się szykować? - Zapytałam wysiadając z auta i kierując się ku drzwiom do mieszkania.
- Idziemy na imprezę. - Odezwała się Olka, która wniosła wszystkie torby z zakupami do środka.
- Jaką znowu imprezę? - Spojrzałam na Laurę pytająco.
- Mój kuzyn przyjechał niedawno z trasy koncertowej i z tej okazji robi wielką bibę. - Oznajmiła blondynka i spojrzała na mnie. - Mam nadzieję, że pójdziesz z nami. - Wskazała na Olkę i na siebie. Przez chwilę namyślałam się, ale w końcu przytaknęłam. Szkoda marnować wieczoru na siedzeniu przed komputerem czy oglądaniu jakiś nudnych angielskich seriali.
- To super! - Wykrzyknęła uradowana Ola. - A tak właściwie kim jest Twój kuzyn?
- Chodźcie, wypakujemy nasze zakupy i wszystko wam opowiem.
Kamil miną nas w przejściu i wszedł do kuchni. My poszłyśmy na górę i w pokoju Laury zaczęłyśmy rozpakowywać nasze zakupy. - Josh jest perkusistą w bardzo znanym zespole. - Zaczęła gdy chowała do szafy niebieską letnią sukienkę.
- O mój Boże... Czyżby... - Ola zerwała się z miejsca i bezgłośnie wymówiła "One Direction" robiąc przy tym wielkie oczy.
- Tak, właśnie oni. - Laura zafalowała brwiami. Wybuchłam głośnym śmiechem. Laura dobrze wiedziała na co się pisze, mówiąc to Oli. Od wczoraj zdążyła się przekonać, że Olka jest miłośniczką One Direction. A fakt, że jej kuzyn jest ich małą cząstką zespołu wzbudziło w Oli niesamowity zachwyt. - Skąd wiedziałaś?
- Ja wiem o One Direction wszystko. Znam także ludzi z ich otoczenia. No wiecie... Rodzina, przyjaciele. - Moja przyjaciółka złożyła ręce jak do modlitwy. - Ja nie wieżę w to wszystko... Najpierw ty. - Wskazała palcem na mnie. - Teraz ty. - Tutaj pokazała na Laurę. - A teraz ja ich w końcu poznam. Aaa!
- Tylko, że nie wiem czy oni także tam będą. - Sprostowała Laura z udawanym smutkiem.
- Jak to? - Olka zrobiła wielkie oczy i opadła bezwładnie na łóżko.
- Tak to. - Zaśmiałam się i szturchnęłam przyjaciółkę w ramie. - OK, dosyć tego gadania o tych chłopaczkach. Lepiej zajmijmy się dobieraniem ciuchów na wieczór. - Potarłam dłonie.
Dziewczyny zgodziły się ze mną i już po chwili dyskutowałyśmy jakie ciuchy założyć. Po dwóch godzinach przebierania w ubraniach zdecydowałyśmy się. Ja miałam założyć to, Laura to, a Olka to. Dochodziła godzina 18:00 więc szybko zabrałyśmy ciuchy i pobiegłyśmy do łazienki. Z racji tego, że było nas trzy a łazienka jedna musiałyśmy zdecydować o kolejności. Po pięciu minutach wyliczanki wypadło na to, że Olka miała iść pierwsza, ja druga, a Laura trzecia.
- Pięknie, za godzinę stamtąd wyjdzie... - Jęknęłam gdy razem z Laurą udałyśmy się do salonu. Kamil siedział na kanapie i czytał jakąś książkę. Obie usiadłyśmy w fotelach i włączyłyśmy telewizor.
- Idziecie gdzieś? - Kamil spojrzał na Laurę i uśmiechnął się do niej. Dziewczyna lekko zawstydzona spuściła wzrok.
- Tak. Na imprezę. - Odpowiedziałam.
- Ejej, nie tak prędko. Pamiętaj, że nie jesteś jeszcze pełnoletnia. - Mój brat zaczął kiwać mi palcem przed nosem.
- Przecież nie jestem małym dzieckiem... - Jęknęłam i pokazałam mu język.
- Będzie alkohol?
- Nie mogę zaprzeczyć. Potwierdzić również. - Uśmiechnęłam się do niego od niechcenia.
- O dwunastej widzę was w domu. - Nakazał. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam błagalnie na Laurę.
- Kamil. - Wymówiła jego imię z brytyjskim akcentem. - Diana i Olka będą ze mną. Z resztą impreza jest organizowana przez mojego kuzyna. Będą same bliskie mi osoby. Na pewno nic się dziewczynom nie stanie. - Kamil spojrzał na blondynkę. Przez jakiś czas zastanawiał się co powiedzieć.
- OK. W takim razie, możecie być dłużej.. Ale bez przesady. I alkoholu też nie za dużo... Pamiętaj. - Wymówiłam bezgłośne "dzięki" w kierunku Laury. Ta uśmiechnęła się triumfalnie.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym bratem. - Podeszłam do niego i rzuciłam się mu na kolana. Zmierzwiłam mu włosy i delikatnie musnęłam jego policzek. On tylko się zaśmiał i zrzucił mnie z siebie. Wstał i poszedł do swojego pokoju. Po jakiś 10 minutach do salonu weszła Olka owinięta w ręcznik.
- Wow, tak szybko? - Zdziwiłam się i pędem ruszyłam do łazienki.
Prysznic zajął mi 10 minut. Umyte włosy od razu wysuszyłam, następnie dokładnie je wyprostowałam. Teraz sięgały mi do połowy pleców. Zrobiłam jeszcze tylko świeży makijaż i wyszłam z toalety.
- Laura, łazienka wolna! - Krzyknęłam, a po chwili obok mnie pojawiła się dziewczyna. Z wielkim uśmiechem zamknęła się w łazience.
Zeszłam na dół do salonu po drodze biorąc ze sobą miętowy lakier do paznokci. Ola siedziała na kanapie i także malowała paznokcie na malinowy kolor. Makijaż miała już zrobiony, a słodkie loczki opadały jej na ramiona. Po 10 minutach paznokcie już mi wyschły. W tym czasie dołączyła do nas Laura, która prasowała swoją nową sukienkę, którą miała zamiar założyć na wieczór.
- OK, ubieramy kiecki i idziemy się bawić! - Ola podniosła się z kanapy i przyniosła moją i swoją sukienkę. Podała mi ją do rąk i zaczęłyśmy wszystkie się ubierać. Po kilku minutach skończyłyśmy.
- Wow, wyglądacie niesamowicie. - Pisnęłam gdy spojrzałam na uśmiechnięte koleżanki.
- Ty też. - Obie się zgodziły.
- To co? Idziemy? - Zapytałam przerzucając sobie torebkę przez ramie.
- Jak najbardziej. Zadzwoniłam po taksówkę, powinna zara... - W tym momencie usłyszałyśmy głośny klakson. - O, już jest! - Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy ku wyjściu.
- Kamil! Wychodzimy! - Krzyknęłam w głąb mieszkania.
Skierowałyśmy się ku taksówce i weszłyśmy do środka. Wszystkie w bardzo dobrych humorach. Laura podała kierowcy adres i już po chwili byłyśmy w drodze do mieszkania Josh'a. Po pół godzinie drogi byłyśmy na miejscu. Z racji tego, że tylko ja wzięłam ze sobą pieniądze byłam zmuszona do zapłacenia taksówkarzowi. Już od samego wyjścia z auta dało się słyszeć głośno muzykę i krzyki ludzi. W oknach odbijały się sylwetki tańczących gości i migoczące światełka. Nieźle się zapowiada... Ciekawe czy chłopcy też będą? Dziwnie było by znów ich spotkać... Zaśmiałam się cicho pod nosem. Podeszłyśmy do drzwi, a Ola zadzwoniła. Po chwili w progu stanął jakiś chłopak. Niewysoki, ciemnowłosy o brązowych oczach. Miał do połowy rozpiętą koszulę, a po czole spływały mu kropelki potu.
- Laura! - Wykrzyknął na widok dziewczyny.
- Josh, dawno Cię nie widziałam. Chodź tutaj! - Oboje przytulili się do siebie jakby od wieków się nie widzieli. Cóż się dziwić... Josh'a nie było w mieście przez dwa miesiące. W końcu oderwali się od siebie. - Poznaj moje nowe współlokatorki. - Dziewczyna zaśmiała się i zaczęła nas jemu przedstawiać. Chłopak wpuścił nas do środka. Już od progu dało wyczuć się świetną atmosferę. Ludzi było naprawdę dużo, dlatego po jakimś czasie imprezę przeniesiono na plener. Na samym początku Josh poczęstował nas drinkiem. Nie powiem, smaczny był. Przez dwie godziny tańczyłyśmy, śmiałyśmy się, i co nieco wypiłyśmy. Poznałyśmy także przyjaciół Josh'a i Laury. Ogólnie, świtna ekipa.
- Nie ma ich! - Wykrzyczała mi prosto do ucha Olka próbując zagłuszyć jednocześnie głośną muzykę.
- Kogo?!
- No "ich"! - Zrobiła z palców cudzysłów.
- Oj tam, nie przeżywaj. - Zaśmiałam się i porwałam przyjaciółkę do tańca. Po jakiś 20 minutach Laura podeszła do nas i odciągnęła na bok.
- Chyba powinnyście kogoś poznać. - Puściła do Oli oczko. Ta natychmiast zapiszczała, zapewne myśląc, że mogą być to chłopcy z One Direction. Laura pociągnęła nas za ręce w kierunku małej grupki ludzi. Na początku nie wiele widziałam, gdyż w pobliżu nie było żadnego światła. Gdy podeszłyśmy bliżej rozpoznałam w tej grupce znajomego Blondynka. Odwrócił się ku nam i pomachał prawą dłonią.
- Hej! - Wykrzykną i podszedł do nas. Pocałował Laurę w policzek. - Fajnie znów Cię widzieć. - Uśmiechnął się do niej po czym spojrzał na mnie. - Ej, to ty! I znów się widzimy. - Zaśmiał się radośnie po czym i mnie pocałował w policzek. Nie powiem, ale zdziwiło mnie to nieco.
- To jest Ola. Moja przyjaciółka. - Spojrzałam na Olę, która nie była wstanie niczego powiedzieć. Wydała z siebie cichy okrzyk i z wielkim uśmiechem spojrzała na Niall'a.
- Cześć. - Blondasek podszedł do niej i również cmokną ją w policzek. Jakiż on uczuciowy... Zaśmiałam się głośno.
- A gdzie reszta mafii? - Laura próbowała odnaleźć wzrokiem znajomych twarzy. Niall także zaczął mierzyć wzrokiem tłum ludzi. - Nigdzie ich nie wi... - W tym momencie ktoś zasłonił jej dłońmi oczy. Od razu go poznałam. Wysoki, ciemnowłosy Mulat. Zayn. Zaśmiałam się widząc przerażony wyraz twarzy Laury.
- Zgadnij kto to. - Zayn zmienił głos. Teraz brzmiał jak mała dziewczynka. Laura chyba się domyśliła bo zaczęła się głośno śmiać. Zayn odpuścił i ściągnął z jej oczu dłonie.
- Malik, debilu! - Laura odwróciła się do niego i mocno walnęła go w ramię. Oboje po chwili przytulili się do siebie.
- Hej, to ty! - Spojrzał na mnie. Ile razy jeszcze to dzisiaj usłyszę...? - Ehm, Diana, tak? - Przytaknęłam. Zayn podszedł do mnie i uścisnął moją dłoń.
- To Ola, moja przyjaciółka. - Wskazałam na Olkę, która po chwili rozluźniła się na widok Zayn'a. Podał jej dłoń, a ona chętnie ją uścisnęła.
- Czeeeeść! - Usłyszałam straszny krzyk, a po chwili ktoś się na nas rzucił.
- Louis, złaź z nich! - Jakiś nieznajomy mi głos krzyczał na naszego napastnika. Louis zszedł z nas i pomógł wstać.
- Idioto, to bolało! - Krzyknęła Laura w jego kierunku. On zrobił tylko minkę zbitego pieska. Dziewczyna dała za wygraną i przytuliła go do siebie, na co ten od razu się rozpromienił. Ponownie odbyła się akcja "Hej, to ty!" i przedstawianie chłopakowi Olki. Jednak i ja poznałam kolejnego członka zespołu. Ma na imię Liam. Wysoki, ciemny blondyn.
- A ze mną to już się nikt nie przywita? - Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam Harrego. Ten momentalnie spojrzał na mnie. Zdziwił się na mój widok, jednak po chwili na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech. - No cześć. - Podszedł bliżej. - Fajnie znów Cię widzieć. Właściwie to jak się tutaj...
- HARRY! - Laura rzuciła się na chłopaka. Ten zaczął ją mocno ściskać i kręcić nią dookoła własnej osi. Po chwili zabaw odsunęli się od siebie. - Jeju! Jak ja się cieszę, że was widzę. Stęskniłam się. - Laura zaśmiała się i po raz kolejny wyściskała wszystkich chłopaków. - To co? Idziemy się bawić? - Wszyscy od razu zaczęli coś krzyczeć z zadowoleniem i ruszyli na parkiet.
- A ty nie idziesz? - Podniosłam wzrok i ujrzałam Louisa.
- Ehm, idę. - Uśmiechnęłam się nieśmiało. Chłopak złapał mnie za dłoń i pociągnął na parkiet. Niesamowite ciepło bijące od jego dłoni dawało mi dziwne uczucie. Pewnie byłam cała czerwona... Na pewno byłam czerwona.
Po kilku godzinach świetnej zabawy przyszedł czas na odpoczynek. Połowa gości już się zmyła, więc łatwo było znaleźć sobie jakiś cichy kącik. Wyszłam przed dom zostawiając w środku Olkę i Laurę w towarzystwie chłopaków z 1D. Moja przyjaciółka strasznie była podekscytowana ich towarzystwem. To cudowne jest móc poznać swoich idoli na żywo. Zaśmiałam się w duchu i usiadłam na zimnych stopniach. Po kilku minutach wpatrywaniu się w niebo i liczeniu gwiazd usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przez moment dało się usłyszeć także muzykę, jednak gdy drzwi z powrotem się zamknęły wszystko ucichło. Odwróciła głowę przez ramię i spojrzałam w górę.
- Nie przeszkadzam? - Harry uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki. Naprawdę były słodkie...
- Nie. Siadaj. - Odwróciłam głowę i zaczęłam wpatrywać się w przestrzeń przed sobą. Po chwili poczułam delikatne otarcie chłopaka o moje lewe ramie. Spojrzałam w jego stronę. Siedział z nogami wyciągniętymi przed siebie, a dłońmi podpierał swój ciężar ciała z tyłu.
- Co tam? - Zaśmiał się wesoło i także spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się po raz kolejny dzisiejszego dnia. Chociaż nie byłam pewna czy jest to ten sam dzień. W końcu mogło być już po północy, co zaliczałoby się do następnego dnia... Zaśmiałam się w duchu.
- Nic. Świetna impreza. - Wskazałam palcem na dom. Harry przytaknął. Przez jakiś czas milczeliśmy. Jakoś dziwnie mi to nie przeszkadzało. Chłopakowi najwyraźniej też nie.
- Patrz. Wielki wóz. - Harry podniósł prawą dłoń i wskazał palcem w niebo. Spojrzałam w kierunku gwiazd.
- A tam mały. - Chwyciłam jego palec wskazujący, który ciągle trzymał w górze i wskazałam na zbiorowisko gwiazd układających się w mały wóz. Harry przytakną i złapał moją dłoń osuwając ją w dół. Serce zaczęło mi mocniej bić, a w środku poczułam falę gorąca. Teraz to na pewno jestem cała czerwona... Po chwili poczułam zimny wiatr i mimowolnie otrząsnęłam się.
- Zimno Ci? - Harry spojrzał na mnie i zaczął ściągać swoją granatową marynarkę.
- Nie... Znaczy, tak trochę... - Zająkałam się. Harry zaśmiał się ironicznie i nałożył na moje plecy materiał. Poczułam zapach jego perfum. Niesamowity zapach, którym napawałam się przez kilka sekund. - Dziękuję. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie ma sprawy. - W tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem.
- Idziemy do dom... Ooo, co tutaj się dzieje?! - Ledwo co trzymający się na nogach Louis spojrzał na mnie i Harrego. Momentalnie wstaliśmy z miejsca. Zmieszany całą sytuacją Loczek włożył ręce do kieszeni spodni, a ja ściągnęłam z siebie jego marynarkę oddają mu ją. - OK, nie wnikam. - Za jego plecami pojawiła się reszta zespołu. - Harry, zbieraj dupę i idziemy.
Chłopak westchnął i spojrzał na mnie. Louis i Zayn szli już w jakimś kierunku, za nim ruszyli Niall i Liam. Ten ostatni jako jedyny nie był pijany. Ciekawe dlaczego?
- My też będziemy się już zbierać. - Jęknęła Olka, która wyszła właśnie z mieszkania razem z Laurą.
- Dobra. Zadzwoń po Kamila. Może po nas przyjedzie. - Rzuciłam przyjaciółce swój telefon, ta od razu połączyła się z moim bratem odchodząc kilka metrów dalej. Laura w tym czasie żegnała się ze swoim kuzynem.
- Ekhm. - Harry chrząknął. Spojrzałam w jego stronę. - Dałabyś mi swój numer telefonu? - Niepewnie wypowiadał każde słowo. Uśmiechnęłam się szeroko. Wow, Harry Styles poprosił mnie właśnie o numer telefonu. Olka padnie jak się dowie.
- Jasne. - Harry odetchnął z ulgą. Wyciągnął swój telefon i podał mi go. Szybko wpisałam mu swój numer i podpisałam go swoim imieniem dodając przy tym uśmiechniętą buźkę.
- Dzięki. - Harry posłał mi równie szeroki uśmiech. Odwrócił się do tyłu spoglądając na swoich kolegów, którzy byli już całkiem daleko. - To do zobaczenia, Diano. - Podszedł bliżej i przytulił mnie delikatnie na pożegnanie.
- Bye. - Pożegnałam się z chłopakiem. Ten szybko pobiegł przed siebie. Westchnęłam cicho, gdy podeszła do mnie Olka.
- Kamil zaraz będzie. Trochę się wkurzył, że obudziłam go w nocy...
- Przejdzie mu. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Obie spojrzałyśmy w kierunku Laury.
- Pa dziewczyny. Fajnie, że wpadłyście! - Josh kiwnął do nas ręką i wszedł do mieszkania. Laura podeszła do mnie i Olki.
Po 10 minutach przyjechał Kamil, a po kolejnych 30 byłyśmy już w domu. Szybko ogarnęłyśmy się do spania. Zmęczone i obolałe położyłyśmy się do łóżek. Ola momentalnie zasnęła. Położyłam się na prawym boku i przymrużyłam oczy. Nagle usłyszałam odgłos przychodzącej wiadomości. Trochę się wystraszyłam, a po chwili chwyciłam za telefon leżący na stoliku. Jasne światło na moment mnie oślepiło, po chwili jednak spojrzałam na ekran. Jakiś numer... Wcisnęłam guzik "Pokaż".
Od: xxx xxx xxx
Dobranoc : ) - Harry X
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Szybko zapisałam sobie jego numer i odpisałam mu to samo. Odłożyłam telefon na bok i położyłam się na plecach. W głowie miałam tylko dzisiejszą imprezę. Nie żałowałam, że na nią poszłam. Chłopcy z 1D okazali się naprawdę fajni. Ola na pewno była w siódmym niebie. W końcu moje myśli przeszyły na temat Harrego. Jego zielone oczy, uśmiech i zapach... Eh, Diana. Lepiej idź spać...
- Mhm... - Tata chował właśnie talerzyk do szafki. - Ja idę do pracy, a Dany... - tutaj spojrzał na swojego przyjaciela.
- Ja się umówiłem. - Nieśmiało uśmiechną się ku wszystkim zgromadzonym.
- Znowu?! - Laura poderwała się gwałtownie z miejsca i z wielkim hukiem położyła dłonie na stole. Jej ojciec momentalnie zmienił wyraz twarzy. Teraz wyglądał na niezadowolonego, a jednocześnie posmutniał. - Ok, nie ważne. - Dziewczyna westchnęła ciężko i ruszyła po schodach na górę.
- Czy ja czegoś nie wiem? - Mój tata spojrzał na zestresowanego Danego. Ten tylko machnął ręką i wrócił do zmywania naczyń.
Spojrzałam na Olkę, która tylko wzruszyła ramionami i przeniosła swój wzrok na ekran telewizora. Leciał właśnie jakiś nudny serial. Ciekawe o co Laurze chodziło? Tak nagle zareagowała na wiadomość, że Dany się z kimś umówił. Może powinnam z nią pogadać? Z jednej strony nie znamy się dobrze, bo zaledwie od wczoraj. Nie gadałyśmy ze sobą prawie w ogóle. Jednak z drugiej byłam bardzo ciekawa co Laura ukrywała. Może akurat potrzebowała się komuś wygadać? Może w ten sposób zdobędę jej zaufanie i polubimy się...?
Zaryzykowałam. Wstałam cicho z miejsca i poszłam na górę. Drzwi do pokoju blondynki były zamknięte. Bezszelestnie zbliżyłam się do niech i delikatnie zapukałam czekając chwilę na jakąkolwiek reakcję.
- Proszę. - Usłyszałam stłumiony głos po drugiej stronie. Zawahałam sie na moment, jednak po chwili weszłam do środka. Pokój Laury różnił się od innych pomieszczeń w domu. Ciemno beżowe ściany zdobiły różne kolorowe zdjęcia, ilustracje, obrazki. Nawet na jednej była wielka fototapeta Paryża. Przy wielkim oknie z wyjściem balkonowym stało metalowe zdobione łóżko z różową pościelą w kwiatki. Hmm, pokój prawdziwej dziewczyny. Spojrzałam na Laurę, która siedziała skulona w rogu łóżka. Podeszłam bliżej. Dziewczyna skinęła głową na znak bym usiadła obok niej. Posłusznie wykonałam prośbę. Chwilę milczałyśmy, jednak w końcu zapytałam:
- Mogę o coś spytać?
- Jasne. Co chcesz wiedzieć? - Blondynka niepewnie wypowiedziała ostatnie zdanie i wstała kierując się ku oknu. Szybkim i jednocześnie zwinnym ruchem rozsunęła żaluzje. Jasne promienie słoneczne oświetliły całe pomieszczenie i delikatnie padły na twarz dziewczyny. Jej jasnozielone tęczówki zaiskrzyły jeszcze bardziej, a blond włosy wydawały się być jaśniejsze niż zazwyczaj.
- Dlaczego tak zareagowałaś? - Wypaliłam niegrzecznie.
Laura przez jakiś czas myślała nad czymś. W końcu podniosła swój wzrok na mnie i przeniosła się z powrotem na łóżko.
- Mój tata rozwiódł się z mamą kilka lat temu. - Zaczęła w końcu. - To nie było dla mnie takie proste. W tedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Nie rozumiałam tego, jak można zostawić najukochańszą osobę na świecie. Nie chciałam by mama odchodziła. Jednak stało się... - Laura zawahała się na moment. - Powodem rozwodu może być romans, finanse, dzieci, choroba, rodzina... - Zaczęła wyliczać na swoich palcach. - I tak dalej. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Teraz rozumiem dlaczego rodzice postanowili się rozwieść. Ojciec dla mamy zrobiłby wszystko, a ona... Ona tak go potraktowała. Nie zasługiwała na kogoś takiego jak On. A Emily? Nie wydaje mi się by także na niego zasługiwała. Nie lubię jej. Tak... Nie lubię. Sama nie wiem dlaczego, ale tak jest. Nie znam jej długo, bo zaledwie od pół roku spotyka się z tatą. Spotykamy się co tydzień na niedzielnych obiadach. Nie rozmawiamy za często. Jednak nie przekonała mnie do siebie. Nie chcę by mój ojciec ponownie cierpiał. Nie chcę by znów musiał przeżywać to samo po raz kolejny... - Laura przewróciła teatralnie oczyma próbując zatrzymać napływające do oczu łzy. Westchnęła cicho. Trochę zdziwiła mnie jej otwartość. Nie spodziewałam się tego, że tak szybko mi o wszystkim opowie... Wow, niesamowite. Musiała dużo przeżyć ze względu jej sytuacji rodzinnej. Współczułam jej w tym momencie.
- Przykro mi. - Pogłaskałam ją delikatnie po ramieniu. - Wiesz co ja o tym wszystkim myślę? - Zapytałam nagle. - Może powinnaś bardziej poznać tą Emily. Nie znasz jej na tyle dobrze, żebyś mogła ją oceniać. Może właśnie okazać się sympatyczną kobietą. Skoro Twój tata ją polubił, to musi być w niej coś... Takiego. - Sprostowałam. Jakoś nigdy nie umiałam doradzać w trudnych sprawach, a co dopiero w takiej.
- Może masz rację... Sama nie wiem. Muszę się nad tym wszystkim jeszcze zastanowić. - Laura uśmiechnęła się do mnie delikatnie. - Dzięki. Za wysłuchanie i w ogóle. Brakowało mi się komuś wygadać.
- Jasne, nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się do niej szeroko. - To co? Zbieramy się na te zakupy?
- Tak. Daj mi tylko kilka minut i będę gotowa. - Przytaknęłam i wyszłam z jej pokoju. Na korytarzu minęłam się z Kamilem, który próbował wyciągnąć ze mnie jakiekolwiek informacje z rozmowy z Laurą. Co go to tak interesuje? Olałam go i weszłam do mojego i Olki pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku i trzymała na kolanach mojego laptopa.
- A swojego nie masz? - Zapytałam otwierając wielką szafę z ciuchami.
- Coś się tam zepsuło. - Machnęła dłonią i nie oderwała wzroku od ekranu monitora. Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam z szafy to. Z racji tego, że była cudowna pogoda zdecydowałam się właśnie na taki ciuch. Olka była już ubrana.
- Idziesz? - Zapytałam wychodząc z pokoju.
- Gdzie?! - Ola wykrzyknęła i zerwała się z miejsca. - Z Tobą pójdę wszędzie. Może znowu spotkasz któregoś z One Direction. Tym razem Ci tego nie odpuszczę...
- Przestań. Już Ci mówiłam, to nie moja wina, że na nich wpadłam.
- Jasne... Akurat to musiałaś być ty... - Ola naburmuszyła się i ruszyła za mną na dół. Chyba przypomniało jej się, że idziemy na zakupy bo zabrała ze sobą dużą torbę, a do niej wrzuciła portfel. Po chwili dołączyła do nas Laura. Najwyraźniej poprawił się jej humor, bo cały czas się uśmiechała. Poinformowałyśmy mojego tatę i Danego, że wychodzimy. Po chwili szłyśmy już ku centrum Londynu. Nigdy przedtem nie widziałam tak ładnego miasta. Po drodze zwiedziłyśmy parę ciekawych miejsc, aż w końcu dotarłyśmy do wielkiego centrum handlowego.
- Wow, ile sklepów. - Ola zakrztusiła się swoją mrożoną kawą, którą kupiła sobie przy wejściu. - To zajmie nam cały dzień.
- Super... - Jęknęłam niezadowolona. Owszem, lubiłam chodzić po sklepach, ale nienawidziłam ich robić z Olą. Ona zawsze przymierzała setki ciuchów, a i tak nie kupiła żadnego z nich. Dziewczyny pociągnęły mnie za ręce... I tak zaczął się mój koszmar.
- Ja już nie daję rady... Serio, dziewczyny. Umieram. - Przetarłam spływający pot z czoła i usiadłam na drewnianej ławce.
- Ale jeszcze zostało nam parę sklepów. - Ola, która o dziwo miała w sobie mnóstwo energii, kierowała się ku kolejnym sklepom.
- To wy idźcie, a ja tutaj na was poczekam. - Spojrzałam błagalnie na Laurę, która chyba to zrozumiała.
- Dobra, zadzwonimy jak skończymy. - Dziewczyny poszły, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Dwie wielkie torby, które miałam pełne zakupów, zabrałam ze sobą i ruszyłam ku małej kafejce z lodami. Miałam ochotę na coś zimnego i orzeźwiającego. Usiadłam przy małym stoiku i zaczęłam przeglądać menu. Po chwili podeszła do mnie miła pani kelnerka i złożyłam zamówienie: wielka porcja lodów z truskawkami i bitą śmietaną. Po pięciu minutach delektowałam się smakiem deseru. Byłam strasznie zmęczona i marzyłam jedynie o szybkim powrocie do domu. Po chwili usłyszałam jakiś krzyk.
- Stary! Tam masz taki mały... przekrętnik! - Odwróciłam się w stronę dochodzących odgłosów. Wysoki chłopak w czerwonych spodniach ciągnął klamkę od drzwi do toalety.
- Louis, co ty robisz? - Spojrzałam w stronę drugiego chłopaka. Wysoki, z burzą loków na głowie i zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że jest to Harry z One Direction. Ten sam, którego wczoraj poznałam w wesołym miasteczku.
- Niall się zatrzasną i teraz nie umie wyjść.
- Dobra, odsuń się... - Lokowaty odsunął kolegę i złapał za klamkę. Zaczął mocno za nią ciągnąć przy tym klnąc pod nosem. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem gdy Harry wyrwał drzwi z zawiasów, a przerażony Blondasek wyszedł z łazienki z widoczną ulgą. Cała trójka spojrzała na mnie. Nadal nie mogłam przestać się śmiać.
- Styles, zjebałeś drzwi. - Ten w czerwonych spodniach (o ile się nie mylę, Louis) jako pierwszy zszedł na Ziemię. Harry oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na drzwi, które bezwładnie opadły na podłogę z wielkim hukiem. Zaczął je szybko podnosić z pomocą Niall'a. Po chwili drzwi stały jak dawniej.
- Myślisz, że się nie skapną? - Zapytał Niall odsuwając się z miejsca "zbrodni" śmiejąc się przy tym.
- Wątpisz w nasze zdolności? - Harry uśmiechnął się dumnie i także odsunął kilka kroków w tył. Po chwili odwrócił się na pięcie i spojrzał prosto na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się. Jego błyszczące i niesamowicie zielone oczy mierzyły mnie od stóp do głów.
- To ty. - Wyszczerzył się i podszedł do mnie. Za nim ruszyli Niall i... Louis? Tak, Louis. Nadal nie mogłam powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy. - Widziałaś, prawda? - Harry wskazał ruchem dłoni na popsute drzwi. Przytaknęłam.
- Jakby co to nie my. - Zaczął bronić się Blondasek.
- Jasne. Nikomu nic nie powiem. Słowo. - Zaśmiałam się, a chłopcy zrobili to samo.
- Jak wczorajsze emocje po wesołym miasteczku? Zayn nam opowiadał... - Niall nie zdążył dokończyć ponieważ mu przerwano.
- A może byście mnie tak przedstawili. - Louis udał obrażonego.
Harry westchnął i zaśmiał się.
- Louis, to jest Diana. - Zapamiętał moje imię... - Diana, to jest Louis.
- Od razu lepiej. - Uśmiechnięty Louis podszedł do mnie i podał mi swoją dłoń. Bez jakiegokolwiek namysłu uścisnęłam ją. - Miło mi Cię poznać.
- Mnie również. - Obdarowałam go równie szerokim uśmiechem. - Może się dosiądziecie? - Zapytałam.
- Dzięki. - Chłopcy usiedli na wolnych miejscach. Niall miał już coś powiedzieć gdy nagle mój telefon odezwał się. Przeprosiłam na moment i wyciągnęłam z kieszeni komórkę. "Olka". Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam aparat do ucha.
- Co tam? - Zapytałam.
- Już skończyłyśmy. Gdzie jesteś?
- Ehm, idźcie do wyjścia. Ja zaraz tam będę. - Wymyśliłam na szybko.
- Ok. Ale szybko, bo musimy się szykować.
- Gdzie znowu?! - Wykrzyknęłam.
- Zobaczysz. - Ola zachichotała i rozłączyła się. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaków, którzy wpatrywali się we mnie jak w obrazek. Posłałam im pytające spojrzenie, na co oni tylko wzruszyli ramionami.
- Harry, Niall. Fajnie było was znów zobaczyć. Louis, miło było Cię poznać. Wzywają mnie. - Zaśmiałam się i sięgnęłam po moje torby z zakupami.
- Ale, pocze... - Harry chciał coś powiedzieć ale mój telefon ponownie zadzwonił. Pomachałam chłopakom, a oni zrobili to samo.
- Halo? - Odebrałam.
- Przyjechać po was? - Po drugiej stronie usłyszałam głos Kamila.
- A mógłbyś?
- Jasne. Gdzie jesteście?
- W galerii.
- OK. Zaraz będę. Pa. - Pożegnał się i rozłączył.
Nawet nie zauważyłam a byłam już na zewnątrz. Kilka metrów dalej na ławce siedziały wykończone Laura i Olka. Podeszłam do niech i oznajmiłam, że Kamil po nas przyjedzie. Obie się ucieszyły na myśl, że nie będą musiały iść o własnych siłach do domu. Postanowiłam nie mówić nic Oli o tym, że po raz kolejny spotkałam ich "przyszłych mężów". Jeszcze znów zaczęła by na mnie krzyczeć i wymyśliłaby jakąś zemstę.
Po 10 minutach auto Danego podjechało pod galerię. Weszłyśmy do środka, gdzie uśmiechnięty Kamil przywitał nas z wielką porcją frytek. Całą drogę do domu zajadałyśmy się nimi i śmiałyśmy z byle czego.
- Ej, na co wy chciałyście się szykować? - Zapytałam wysiadając z auta i kierując się ku drzwiom do mieszkania.
- Idziemy na imprezę. - Odezwała się Olka, która wniosła wszystkie torby z zakupami do środka.
- Jaką znowu imprezę? - Spojrzałam na Laurę pytająco.
- Mój kuzyn przyjechał niedawno z trasy koncertowej i z tej okazji robi wielką bibę. - Oznajmiła blondynka i spojrzała na mnie. - Mam nadzieję, że pójdziesz z nami. - Wskazała na Olkę i na siebie. Przez chwilę namyślałam się, ale w końcu przytaknęłam. Szkoda marnować wieczoru na siedzeniu przed komputerem czy oglądaniu jakiś nudnych angielskich seriali.
- To super! - Wykrzyknęła uradowana Ola. - A tak właściwie kim jest Twój kuzyn?
- Chodźcie, wypakujemy nasze zakupy i wszystko wam opowiem.
Kamil miną nas w przejściu i wszedł do kuchni. My poszłyśmy na górę i w pokoju Laury zaczęłyśmy rozpakowywać nasze zakupy. - Josh jest perkusistą w bardzo znanym zespole. - Zaczęła gdy chowała do szafy niebieską letnią sukienkę.
- O mój Boże... Czyżby... - Ola zerwała się z miejsca i bezgłośnie wymówiła "One Direction" robiąc przy tym wielkie oczy.
- Tak, właśnie oni. - Laura zafalowała brwiami. Wybuchłam głośnym śmiechem. Laura dobrze wiedziała na co się pisze, mówiąc to Oli. Od wczoraj zdążyła się przekonać, że Olka jest miłośniczką One Direction. A fakt, że jej kuzyn jest ich małą cząstką zespołu wzbudziło w Oli niesamowity zachwyt. - Skąd wiedziałaś?
- Ja wiem o One Direction wszystko. Znam także ludzi z ich otoczenia. No wiecie... Rodzina, przyjaciele. - Moja przyjaciółka złożyła ręce jak do modlitwy. - Ja nie wieżę w to wszystko... Najpierw ty. - Wskazała palcem na mnie. - Teraz ty. - Tutaj pokazała na Laurę. - A teraz ja ich w końcu poznam. Aaa!
- Tylko, że nie wiem czy oni także tam będą. - Sprostowała Laura z udawanym smutkiem.
- Jak to? - Olka zrobiła wielkie oczy i opadła bezwładnie na łóżko.
- Tak to. - Zaśmiałam się i szturchnęłam przyjaciółkę w ramie. - OK, dosyć tego gadania o tych chłopaczkach. Lepiej zajmijmy się dobieraniem ciuchów na wieczór. - Potarłam dłonie.
Dziewczyny zgodziły się ze mną i już po chwili dyskutowałyśmy jakie ciuchy założyć. Po dwóch godzinach przebierania w ubraniach zdecydowałyśmy się. Ja miałam założyć to, Laura to, a Olka to. Dochodziła godzina 18:00 więc szybko zabrałyśmy ciuchy i pobiegłyśmy do łazienki. Z racji tego, że było nas trzy a łazienka jedna musiałyśmy zdecydować o kolejności. Po pięciu minutach wyliczanki wypadło na to, że Olka miała iść pierwsza, ja druga, a Laura trzecia.
- Pięknie, za godzinę stamtąd wyjdzie... - Jęknęłam gdy razem z Laurą udałyśmy się do salonu. Kamil siedział na kanapie i czytał jakąś książkę. Obie usiadłyśmy w fotelach i włączyłyśmy telewizor.
- Idziecie gdzieś? - Kamil spojrzał na Laurę i uśmiechnął się do niej. Dziewczyna lekko zawstydzona spuściła wzrok.
- Tak. Na imprezę. - Odpowiedziałam.
- Ejej, nie tak prędko. Pamiętaj, że nie jesteś jeszcze pełnoletnia. - Mój brat zaczął kiwać mi palcem przed nosem.
- Przecież nie jestem małym dzieckiem... - Jęknęłam i pokazałam mu język.
- Będzie alkohol?
- Nie mogę zaprzeczyć. Potwierdzić również. - Uśmiechnęłam się do niego od niechcenia.
- O dwunastej widzę was w domu. - Nakazał. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam błagalnie na Laurę.
- Kamil. - Wymówiła jego imię z brytyjskim akcentem. - Diana i Olka będą ze mną. Z resztą impreza jest organizowana przez mojego kuzyna. Będą same bliskie mi osoby. Na pewno nic się dziewczynom nie stanie. - Kamil spojrzał na blondynkę. Przez jakiś czas zastanawiał się co powiedzieć.
- OK. W takim razie, możecie być dłużej.. Ale bez przesady. I alkoholu też nie za dużo... Pamiętaj. - Wymówiłam bezgłośne "dzięki" w kierunku Laury. Ta uśmiechnęła się triumfalnie.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym bratem. - Podeszłam do niego i rzuciłam się mu na kolana. Zmierzwiłam mu włosy i delikatnie musnęłam jego policzek. On tylko się zaśmiał i zrzucił mnie z siebie. Wstał i poszedł do swojego pokoju. Po jakiś 10 minutach do salonu weszła Olka owinięta w ręcznik.
- Wow, tak szybko? - Zdziwiłam się i pędem ruszyłam do łazienki.
Prysznic zajął mi 10 minut. Umyte włosy od razu wysuszyłam, następnie dokładnie je wyprostowałam. Teraz sięgały mi do połowy pleców. Zrobiłam jeszcze tylko świeży makijaż i wyszłam z toalety.
- Laura, łazienka wolna! - Krzyknęłam, a po chwili obok mnie pojawiła się dziewczyna. Z wielkim uśmiechem zamknęła się w łazience.
Zeszłam na dół do salonu po drodze biorąc ze sobą miętowy lakier do paznokci. Ola siedziała na kanapie i także malowała paznokcie na malinowy kolor. Makijaż miała już zrobiony, a słodkie loczki opadały jej na ramiona. Po 10 minutach paznokcie już mi wyschły. W tym czasie dołączyła do nas Laura, która prasowała swoją nową sukienkę, którą miała zamiar założyć na wieczór.
- OK, ubieramy kiecki i idziemy się bawić! - Ola podniosła się z kanapy i przyniosła moją i swoją sukienkę. Podała mi ją do rąk i zaczęłyśmy wszystkie się ubierać. Po kilku minutach skończyłyśmy.
- Wow, wyglądacie niesamowicie. - Pisnęłam gdy spojrzałam na uśmiechnięte koleżanki.
- Ty też. - Obie się zgodziły.
- To co? Idziemy? - Zapytałam przerzucając sobie torebkę przez ramie.
- Jak najbardziej. Zadzwoniłam po taksówkę, powinna zara... - W tym momencie usłyszałyśmy głośny klakson. - O, już jest! - Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy ku wyjściu.
- Kamil! Wychodzimy! - Krzyknęłam w głąb mieszkania.
Skierowałyśmy się ku taksówce i weszłyśmy do środka. Wszystkie w bardzo dobrych humorach. Laura podała kierowcy adres i już po chwili byłyśmy w drodze do mieszkania Josh'a. Po pół godzinie drogi byłyśmy na miejscu. Z racji tego, że tylko ja wzięłam ze sobą pieniądze byłam zmuszona do zapłacenia taksówkarzowi. Już od samego wyjścia z auta dało się słyszeć głośno muzykę i krzyki ludzi. W oknach odbijały się sylwetki tańczących gości i migoczące światełka. Nieźle się zapowiada... Ciekawe czy chłopcy też będą? Dziwnie było by znów ich spotkać... Zaśmiałam się cicho pod nosem. Podeszłyśmy do drzwi, a Ola zadzwoniła. Po chwili w progu stanął jakiś chłopak. Niewysoki, ciemnowłosy o brązowych oczach. Miał do połowy rozpiętą koszulę, a po czole spływały mu kropelki potu.
- Laura! - Wykrzyknął na widok dziewczyny.
- Josh, dawno Cię nie widziałam. Chodź tutaj! - Oboje przytulili się do siebie jakby od wieków się nie widzieli. Cóż się dziwić... Josh'a nie było w mieście przez dwa miesiące. W końcu oderwali się od siebie. - Poznaj moje nowe współlokatorki. - Dziewczyna zaśmiała się i zaczęła nas jemu przedstawiać. Chłopak wpuścił nas do środka. Już od progu dało wyczuć się świetną atmosferę. Ludzi było naprawdę dużo, dlatego po jakimś czasie imprezę przeniesiono na plener. Na samym początku Josh poczęstował nas drinkiem. Nie powiem, smaczny był. Przez dwie godziny tańczyłyśmy, śmiałyśmy się, i co nieco wypiłyśmy. Poznałyśmy także przyjaciół Josh'a i Laury. Ogólnie, świtna ekipa.
- Nie ma ich! - Wykrzyczała mi prosto do ucha Olka próbując zagłuszyć jednocześnie głośną muzykę.
- Kogo?!
- No "ich"! - Zrobiła z palców cudzysłów.
- Oj tam, nie przeżywaj. - Zaśmiałam się i porwałam przyjaciółkę do tańca. Po jakiś 20 minutach Laura podeszła do nas i odciągnęła na bok.
- Chyba powinnyście kogoś poznać. - Puściła do Oli oczko. Ta natychmiast zapiszczała, zapewne myśląc, że mogą być to chłopcy z One Direction. Laura pociągnęła nas za ręce w kierunku małej grupki ludzi. Na początku nie wiele widziałam, gdyż w pobliżu nie było żadnego światła. Gdy podeszłyśmy bliżej rozpoznałam w tej grupce znajomego Blondynka. Odwrócił się ku nam i pomachał prawą dłonią.
- Hej! - Wykrzykną i podszedł do nas. Pocałował Laurę w policzek. - Fajnie znów Cię widzieć. - Uśmiechnął się do niej po czym spojrzał na mnie. - Ej, to ty! I znów się widzimy. - Zaśmiał się radośnie po czym i mnie pocałował w policzek. Nie powiem, ale zdziwiło mnie to nieco.
- To jest Ola. Moja przyjaciółka. - Spojrzałam na Olę, która nie była wstanie niczego powiedzieć. Wydała z siebie cichy okrzyk i z wielkim uśmiechem spojrzała na Niall'a.
- Cześć. - Blondasek podszedł do niej i również cmokną ją w policzek. Jakiż on uczuciowy... Zaśmiałam się głośno.
- A gdzie reszta mafii? - Laura próbowała odnaleźć wzrokiem znajomych twarzy. Niall także zaczął mierzyć wzrokiem tłum ludzi. - Nigdzie ich nie wi... - W tym momencie ktoś zasłonił jej dłońmi oczy. Od razu go poznałam. Wysoki, ciemnowłosy Mulat. Zayn. Zaśmiałam się widząc przerażony wyraz twarzy Laury.
- Zgadnij kto to. - Zayn zmienił głos. Teraz brzmiał jak mała dziewczynka. Laura chyba się domyśliła bo zaczęła się głośno śmiać. Zayn odpuścił i ściągnął z jej oczu dłonie.
- Malik, debilu! - Laura odwróciła się do niego i mocno walnęła go w ramię. Oboje po chwili przytulili się do siebie.
- Hej, to ty! - Spojrzał na mnie. Ile razy jeszcze to dzisiaj usłyszę...? - Ehm, Diana, tak? - Przytaknęłam. Zayn podszedł do mnie i uścisnął moją dłoń.
- To Ola, moja przyjaciółka. - Wskazałam na Olkę, która po chwili rozluźniła się na widok Zayn'a. Podał jej dłoń, a ona chętnie ją uścisnęła.
- Czeeeeść! - Usłyszałam straszny krzyk, a po chwili ktoś się na nas rzucił.
- Louis, złaź z nich! - Jakiś nieznajomy mi głos krzyczał na naszego napastnika. Louis zszedł z nas i pomógł wstać.
- Idioto, to bolało! - Krzyknęła Laura w jego kierunku. On zrobił tylko minkę zbitego pieska. Dziewczyna dała za wygraną i przytuliła go do siebie, na co ten od razu się rozpromienił. Ponownie odbyła się akcja "Hej, to ty!" i przedstawianie chłopakowi Olki. Jednak i ja poznałam kolejnego członka zespołu. Ma na imię Liam. Wysoki, ciemny blondyn.
- A ze mną to już się nikt nie przywita? - Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam Harrego. Ten momentalnie spojrzał na mnie. Zdziwił się na mój widok, jednak po chwili na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech. - No cześć. - Podszedł bliżej. - Fajnie znów Cię widzieć. Właściwie to jak się tutaj...
- HARRY! - Laura rzuciła się na chłopaka. Ten zaczął ją mocno ściskać i kręcić nią dookoła własnej osi. Po chwili zabaw odsunęli się od siebie. - Jeju! Jak ja się cieszę, że was widzę. Stęskniłam się. - Laura zaśmiała się i po raz kolejny wyściskała wszystkich chłopaków. - To co? Idziemy się bawić? - Wszyscy od razu zaczęli coś krzyczeć z zadowoleniem i ruszyli na parkiet.
- A ty nie idziesz? - Podniosłam wzrok i ujrzałam Louisa.
- Ehm, idę. - Uśmiechnęłam się nieśmiało. Chłopak złapał mnie za dłoń i pociągnął na parkiet. Niesamowite ciepło bijące od jego dłoni dawało mi dziwne uczucie. Pewnie byłam cała czerwona... Na pewno byłam czerwona.
Po kilku godzinach świetnej zabawy przyszedł czas na odpoczynek. Połowa gości już się zmyła, więc łatwo było znaleźć sobie jakiś cichy kącik. Wyszłam przed dom zostawiając w środku Olkę i Laurę w towarzystwie chłopaków z 1D. Moja przyjaciółka strasznie była podekscytowana ich towarzystwem. To cudowne jest móc poznać swoich idoli na żywo. Zaśmiałam się w duchu i usiadłam na zimnych stopniach. Po kilku minutach wpatrywaniu się w niebo i liczeniu gwiazd usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przez moment dało się usłyszeć także muzykę, jednak gdy drzwi z powrotem się zamknęły wszystko ucichło. Odwróciła głowę przez ramię i spojrzałam w górę.
- Nie przeszkadzam? - Harry uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki. Naprawdę były słodkie...
- Nie. Siadaj. - Odwróciłam głowę i zaczęłam wpatrywać się w przestrzeń przed sobą. Po chwili poczułam delikatne otarcie chłopaka o moje lewe ramie. Spojrzałam w jego stronę. Siedział z nogami wyciągniętymi przed siebie, a dłońmi podpierał swój ciężar ciała z tyłu.
- Co tam? - Zaśmiał się wesoło i także spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się po raz kolejny dzisiejszego dnia. Chociaż nie byłam pewna czy jest to ten sam dzień. W końcu mogło być już po północy, co zaliczałoby się do następnego dnia... Zaśmiałam się w duchu.
- Nic. Świetna impreza. - Wskazałam palcem na dom. Harry przytaknął. Przez jakiś czas milczeliśmy. Jakoś dziwnie mi to nie przeszkadzało. Chłopakowi najwyraźniej też nie.
- Patrz. Wielki wóz. - Harry podniósł prawą dłoń i wskazał palcem w niebo. Spojrzałam w kierunku gwiazd.
- A tam mały. - Chwyciłam jego palec wskazujący, który ciągle trzymał w górze i wskazałam na zbiorowisko gwiazd układających się w mały wóz. Harry przytakną i złapał moją dłoń osuwając ją w dół. Serce zaczęło mi mocniej bić, a w środku poczułam falę gorąca. Teraz to na pewno jestem cała czerwona... Po chwili poczułam zimny wiatr i mimowolnie otrząsnęłam się.
- Zimno Ci? - Harry spojrzał na mnie i zaczął ściągać swoją granatową marynarkę.
- Nie... Znaczy, tak trochę... - Zająkałam się. Harry zaśmiał się ironicznie i nałożył na moje plecy materiał. Poczułam zapach jego perfum. Niesamowity zapach, którym napawałam się przez kilka sekund. - Dziękuję. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie ma sprawy. - W tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem.
- Idziemy do dom... Ooo, co tutaj się dzieje?! - Ledwo co trzymający się na nogach Louis spojrzał na mnie i Harrego. Momentalnie wstaliśmy z miejsca. Zmieszany całą sytuacją Loczek włożył ręce do kieszeni spodni, a ja ściągnęłam z siebie jego marynarkę oddają mu ją. - OK, nie wnikam. - Za jego plecami pojawiła się reszta zespołu. - Harry, zbieraj dupę i idziemy.
Chłopak westchnął i spojrzał na mnie. Louis i Zayn szli już w jakimś kierunku, za nim ruszyli Niall i Liam. Ten ostatni jako jedyny nie był pijany. Ciekawe dlaczego?
- My też będziemy się już zbierać. - Jęknęła Olka, która wyszła właśnie z mieszkania razem z Laurą.
- Dobra. Zadzwoń po Kamila. Może po nas przyjedzie. - Rzuciłam przyjaciółce swój telefon, ta od razu połączyła się z moim bratem odchodząc kilka metrów dalej. Laura w tym czasie żegnała się ze swoim kuzynem.
- Ekhm. - Harry chrząknął. Spojrzałam w jego stronę. - Dałabyś mi swój numer telefonu? - Niepewnie wypowiadał każde słowo. Uśmiechnęłam się szeroko. Wow, Harry Styles poprosił mnie właśnie o numer telefonu. Olka padnie jak się dowie.
- Jasne. - Harry odetchnął z ulgą. Wyciągnął swój telefon i podał mi go. Szybko wpisałam mu swój numer i podpisałam go swoim imieniem dodając przy tym uśmiechniętą buźkę.
- Dzięki. - Harry posłał mi równie szeroki uśmiech. Odwrócił się do tyłu spoglądając na swoich kolegów, którzy byli już całkiem daleko. - To do zobaczenia, Diano. - Podszedł bliżej i przytulił mnie delikatnie na pożegnanie.
- Bye. - Pożegnałam się z chłopakiem. Ten szybko pobiegł przed siebie. Westchnęłam cicho, gdy podeszła do mnie Olka.
- Kamil zaraz będzie. Trochę się wkurzył, że obudziłam go w nocy...
- Przejdzie mu. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Obie spojrzałyśmy w kierunku Laury.
- Pa dziewczyny. Fajnie, że wpadłyście! - Josh kiwnął do nas ręką i wszedł do mieszkania. Laura podeszła do mnie i Olki.
Po 10 minutach przyjechał Kamil, a po kolejnych 30 byłyśmy już w domu. Szybko ogarnęłyśmy się do spania. Zmęczone i obolałe położyłyśmy się do łóżek. Ola momentalnie zasnęła. Położyłam się na prawym boku i przymrużyłam oczy. Nagle usłyszałam odgłos przychodzącej wiadomości. Trochę się wystraszyłam, a po chwili chwyciłam za telefon leżący na stoliku. Jasne światło na moment mnie oślepiło, po chwili jednak spojrzałam na ekran. Jakiś numer... Wcisnęłam guzik "Pokaż".
Od: xxx xxx xxx
Dobranoc : ) - Harry X
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Szybko zapisałam sobie jego numer i odpisałam mu to samo. Odłożyłam telefon na bok i położyłam się na plecach. W głowie miałam tylko dzisiejszą imprezę. Nie żałowałam, że na nią poszłam. Chłopcy z 1D okazali się naprawdę fajni. Ola na pewno była w siódmym niebie. W końcu moje myśli przeszyły na temat Harrego. Jego zielone oczy, uśmiech i zapach... Eh, Diana. Lepiej idź spać...
Heeej. : D
Okazało się, że wuja zabrał ze sobą na wakacje laptopa i tak wyszło, że z nudów napisałam kolejny rozdział. Miałam go dodać dopiero po moim powrocie (czyli poniedziałek), ale jednak zrobiłam to tydzień wcześniej. Jakoś tak nie wyszedł mi... No ale na więcej mnie chyba już nie stać. : ) Kolejny rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. : p
Dziękuję za wszystkie komentarze, których było na prawdę duuużo. < 3 Strasznie mnie to nakręca i motywuje do dalszego pisania. : ) Dziękuję. < 3
Mam nadzieję, że dla wszystkich te wakacje zaczęły się dobrze. Życzę wam świetnej zabawy i opalenizny na cały rok. : p PARTY HARD!
Pozdrawiam, Kinia.
Zajebisty <3 czekam nn ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńczekam na nn i zapraszam do mnie
http://onedirectoin-hehe.blogspot.com/
trolololo :D chce następny! ; )
OdpowiedzUsuńhttp://buubsonlove.blogspot.com/
Uhu .. uhu .. i jest następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego ,33
Świetnie! Czyli jednak Harry! :)))
OdpowiedzUsuńA teraz tylko czekać na następny ;( ;D
Rozdział był ... CUDOWNY !!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnej części.
Miłego pisania.
Pozdrawiam <3
Świetnie! Olka rzeczywiście musiała być w siódmym niebie :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się akcja rozwinie między Dianą i Harrym. Czekam z niecierpliwością na następny :*
Zajebisty rozdział :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3 Chyba Diana wpadła Harremu w oko :* < 33 Czekam nn :p
OdpowiedzUsuńCudny rozdział ^.^ pięknie piszesz i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.... <333
OdpowiedzUsuńSuper! <3
OdpowiedzUsuńCzyżby szykowało się coś pomiędzy Harrym, a Dianą? ;))
Czekam z niecierpliwością na nn:*
awww awww awwww awww awww to takie słodkie :DD ja chce koooleeejny :D nie mogłam sie oderwać xd
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie if-you-love-me-stay.blogspot.com/
Dlaczego Harry ?
OdpowiedzUsuńNoo, kurczę, a tak się nastawiłam na Niall'a <3
Podoba mi się ;DD
http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam na 24 rozdział xDD
Już uwielbiam tego bloga ;)
OdpowiedzUsuńRozdział boski :P
Świetnie piszesz ;D
Diana i Harry ;))
Czekam na następny ;P i dodaje o obserwowanych ;)
Pozdrawiam,
M.
Nie no! Ten blog jest tak cholernie zajebisty, że brak mi słów! ; D
OdpowiedzUsuńNie wiem co Ty robisz, ale jak zaczynam czytać te rozdziały, to nikt, ani nic nie jest mi w stanie przerwać! Ktoś może mi upierdliwie machać ręką przed monitorem, dźgać mnie w bok, a i tak nie wyrwie mnie z tego 'transu', tylko dalej będę szczerzyć się do laptopa... ; D No nic... Chyba nie tylko ja czekam na nexxta, a więc nie pierdol, tylko dodawaj! ; D
Pozdrawiam, Iza ;*
Mega Super Extra blog :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następne :)
Hej :) Ooo Olka musiała się pewnie cieszyć :D. I czuję jakąś chemie pomiędzy Harrym a Dianą :D Chociaż ja osobiście obstawiałam że będzie coś z Niall'em.. No ale jest ciekawie :) Dziękuje za zaproszenie i czekam na kolejne części, jeśli możesz poinformuj mnie na sleeping-at-dreams.blogspot.com Zapraszam do siebie i serdecznie pozdrawiam ~flightless bird :)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny i zapraszam do mnie
http://directonersforever.blogspot.com
Podoba mi się i to bardzo. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
Fajny blog, obserwuję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://pilkarze-euro.blogspot.com/
Już są zdjęcia Fernando Torresa ^^
Słodkie :) Nie mogłam przestać czytać ;D Dobrze piszesz :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze :)
http://this-is-just-a-game-one-direction.blogspot.com/
Zajebisty blog, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZapraszam Do Mnie Na : http://1d-kissmeforlove.blogspot.com/ Pojawil Sie Prolog.
O! I właśnie o to chodzi! Rozdział dłuuuugi i treść genialna! ;*****
OdpowiedzUsuńWciągnęłaś mnie na MAXA! Ughh.. uwielbiam tego bloga :)
Czekam niecierpliwie na następne rozdziały ;))
http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/
Zapraszam do mnie! :)
OdpowiedzUsuńhttp://secretlifevictorie.blogspot.com/
Zajebisty ! <3
OdpowiedzUsuńnie przepadam za spamem...
OdpowiedzUsuńUwieeeeeelbiam długie rozdziały *-*
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebie na rozdział 10 :3
Duuuugi <3 Kocham wiedzieć wszystko tak dokladnie <3 Póki co mniej więcej zerknęłam na rozdział, ale obiecuję nadrobić zaległości : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : ) http://bullshitbby.blogspot.com/
Cześć.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Całe szczęście, że ta nuda u wujka Cię złapała, o ;p. Oby tak dalej, a w te wakacje będzie co czytać.
Tymczasem pozdrawiam.
"Salazar zachłysną się, rozszerzył do granic możliwości błękitne oczy i zapomniał na chwilę, jak się oddycha..."
Czyli rozdział drugi na www.mistaken-heart.blogspot.com Zapraszam, jeśli masz ochotę :3.
świetny :D
OdpowiedzUsuńwidzę że zaczyna się robić poważnie ^^ czekam na nastepny i zapraszam do mnie
http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/07/rozdzia-10.html
Zaje*isty !!!! ;*******
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny jestem pod wrażeniem Twoich zdolności pisarskich :D Opisujesz wszystko w taki lekki, przyjemny sposób. Dzięki temu najnormalniejsza czynność zdaje się być jakaś taka... niezwykła ^.^
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo Cię przepraszam, że tyle czasu zajmuje mi nadrobienie Twoich rozdziałów. Idzie mi to strasznie powoli, bo teraz najwięcej czasu i siły pokładam w naukę, dlatego prawie nie znajduję chwili na czytanie. Ale dzisiaj znalazła i cieszę się, że wpadłam akurat do Ciebie. Awww jakie to było słodkie, jak chłopak dał jej marynarkę. Uch, jakby Luoi nie mógł wpaść chwilkę później, może wydarzyłoby się coś... uhm, ciekawego :D Śmiać mi się chciało, kiedy czytałam ten fragm. jak chłopcy urwali drzwi do łazienki. Ciekawe, czy ktoś się później skapnął, że coś jest nie tak :D "Hej, to ty!", ciekawe powitanie, nie ma co. Wygląda na to, że między Dianą i Hazzą coś iskrzy. Pomału, pomału. Może coś z tego wyniknie? Zapewne dowiem się w następnych rozdziałach ^.^
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, duużo weny i miłego weekendu, xx! :)