sobota, 1 września 2012

Ósmy.



Rozdział VIII





2 tygodnie później


Liam


Trzymając Danielle za jej ciepłą i delikatną dłoń starałem wyciągnąć nas jakoś z tego tłumu. Moja dziewczyna nie przepadała za takimi "niespodziankami" ze strony moich fanów. Zresztą w takim momencie mi również to nie odpowiadało. Nie dość, że byliśmy załadowani ciężkimi walizkami to na dodatek robiono nam zdjęcia i proszono o kilka słów do kamer. Mimo to na naszych twarzach widniał sztuczny uśmiech. Sztuczny, bo nie mieliśmy sił na nic oprócz snu. Całej nocy nie zmrużyliśmy oka, a w drodze do Londynu również nie udało nam się przespać choć kilku minut. Nim się zorientowałem, staliśmy już przy naszym vanie.
- Liam, możesz zapakować walizki do auta - Paul założył na nos ciemne okulary po czym otworzył bagażnik. - Danielle, proszę usiądź już w środku.
Dziewczyna puściła moją dłoń i okrążając samochód weszła do jego środka. Kątem oka zauważyłem jak macha do piszczących kilka metrów dalej małych dziewczynek. Po kolei wrzucałem ciężkie walizki do auta, aż w końcu ze spokojem mogłem usiąść obok Dan. Paul usiadł za kierownicą i odpalił silnik.
- Pasy.
Z niechęcią zrobiłem to o co poprosił. Po chwili poczułem na swoim policzku delikatne gilgotanie. Odwróciłem głowę i ujrzałem Danielle, która z zamkniętymi oczyma wtulała się w moje ramie. Uśmiechnąłem się sam do siebie i ziewnąłem przeciągle.
- Szkoda, że musieliśmy tak szybko wracać - Dan westchnęła cicho. - Dziękuję Ci. To były najwspanialsze wakacje w moim życiu. - Uniosła wysoko głowę i z wielkim uśmiechem obdarowała mnie cudownym i delikatnym pocałunkiem.
- W moim także - Pogładziłem jej zaróżowiony policzek.


- Li... Kochanie, obudź się. - Ktoś nie dając mi spokoju szturchał mnie bezustannie. - Liam! Wstawaj!
- Dobra, już. Nie krzycz tak. - Przetarłem zaspane oczy i spojrzałem przed siebie. - Przecież nie spałem.
- Jasne. - Danielle zachichotała po czym odpięła moje pasy.
Po chwili dopiero zorientowałem się, że jesteśmy na miejscu. Uff, dom ciągle stoi , pomyślałem wychodząc z auta.
- Liam, bierz swoje walizki. Zawiozę Danielle do domu. - Paul wyszedł z auta uśmiechając się szeroko.
Spojrzałem znacząco na moją dziewczynę. Dochodziła prawie godzina 22:00.
- Myślałem, że zostaniesz na noc. - Westchnąłem. - Mógłbym Cię przecież jutro zawieść.
- Dzięki, Li, ale nie wiem czy zasnęła bym w tym domu wariatów - Zaśmiała się kładąc rękę na moim ramieniu. - Zadzwonię.
Przytaknąłem po czym mocno ją do siebie przytuliłem. Wyciągnąłem z bagażnika wszystkie torby należące do mnie i skierowałem się ku drzwiom do mieszkania. Jednak zanim wszedłem odprowadziłem wzrokiem odjeżdżające auto. Gdy w końcu zniknęło w ciemności wszedłem do środka. Już na samym progu usłyszałem głośną rozmowę chłopaków przerywaną co chwila gromkimi napadami śmiechu. Zamknąłem za sobą drzwi, a walizki odłożyłem na bok. Robiąc kilka kroków znalazłem się w salonie.
- A słyszeliście to? - Zayn wstał z miejsca i dławiąc się śmiechem wykonywał jakieś gwałtowne ruchy. - Och, Harry. Jeszcze nie przestawaj. - Malik zniżył ton głosu.
Wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki złapali się za brzuchy i kręcąc się na kanapie łapali oddech między śmiechem. Niall przytknął prawą dłoń do ust i zaczął się dusić. Momentalnie doskoczyłem do niego i klepnąłem go dwa razy w plecy. Chłopak odwrócił się i spojrzał po mnie.
- Zawsze zjawiasz się na czas. Jesteś moim aniołem. - Wymamrotał.
- Liam! - Wykrzyknął Louis i przemierzając pół pokoju rzucił mi się na szyję. - Stęskniliśmy się za Tobą.
Z wielkim uśmiechem na twarzy próbowałem go od siebie oderwać. Jednak to nie poskutkowało. Zayn i Niall wykorzystali mój moment słabości i równie mocno przywarli do mnie. Nie dałem rady już utrzymać się w pionie więc wszyscy razem runęliśmy na podłogę.
- Ała! Malik trzymaj łapę z dala od moich ust! - Wrzasną ledwo słyszalnie Blondynek.
- Nie mogę, no! Bransoletka zaplątała się w Twój aparat!
Zayn podniósł się do pozycji siedzącej i pociągnął Niall'a ku górze. Louis popatrzył na nich i wybuchnął głośnym i niepohamowanym śmiechem. Złapałem lewą dłoń Malika i próbowałem wyplątać ich jakoś z tej sytuacji.
- Pójdę po coś ostrego. - Zasugerował Tomlinson z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Niall spojrzał na niego i  z przerażonym wzrokiem próbował odplątać bransoletkę.
- Jest! - Wykrzyknąłem triumfalnie po czym wstałem z podłogi. Szczęśliwy Irlandczyk uderzył Zayn'a w twarz i również podniósł się do pionu.
- Ej! To nie moja wina, że w ten metal wszystko się wplątuje. - Mulat zachichotał i opadł na kanapę.
- Jeszcze pół roku i będę od niego wolny. - Stwierdził Horan siadając w fotelu.
- Myślę, że to się nada. - Do pokoju wszedł Lou, który trzymał w ręku wiertarkę.
- Już sobie poradziliśmy. - Podszedłem do niego odbierając mu przy tym narzędzie. - Skąd tyś to wziął?
- Harry ostatnio znalazł na ulicy. - Chłopak wzruszył ramionami, jakby było to coś naturalnego. Jasne, kto normalny zbiera śmieci... 
- Okej, nie ważne. - Stwierdziłem odkładając wiertarkę na bok. - Właśnie... Gdzie jest Harry? Nigdzie go nie widziałem.
Wszyscy nagle popatrzyli po sobie i momentalnie wybuchnęli śmiechem. Boże, z kim ja żyję? Usiadłem na kanapie obok Zayn'a, a Louis po chwili zrobił to samo.
- No? Nie powiecie mi z czego tak rżycie?
- Harry jest... On jest... - Zaczął Lou, jednak nie zdołał dokończyć gdyż po raz kolejny zalała go fala śmiechu. - Jak by Ci to tak...
- Harry się pieprzy z laską do góry. - Wycedził Niall. Po chwili złapał poduszkę w obie ręce i schował w niej twarz.
- Liam, szkoda, że nie słyszałeś jak... - Zayn wstał z miejsca i spojrzał na mnie. - Z resztą może jeszcze nie skończyli. Chodźcie, posłuchamy!
- Dobra! - Horan, cały czerwony, zerwał się z miejsca i podciągając spadające mu z tyłka spodnie kierował się ku górze. A Zayn za nim.
- Ej, dajcie mu spokój! - Wykrzyknąłem. - Która to w tygodniu? - Zapytałem Louis'a.
- Poczekaj - Chłopak zaczął wyliczać na palcach. - Chyba trzecia.
- Boże, Styles, opanuj tą dupę. - Pokręciłem głową.
Sam nie rozumiałem dlaczego on to właściwie robi. Praktycznie co noc przebywał z jakąś inną dziewczyną. Nie obchodzi go w ogóle to, czy ją zrani czy też nie. On liczy jedynie na dobrą zabawę, i jak to sam mówi - YOLO i do przodu. Tak nie powinno być. Jutro z nim pogadam.
- A tak właściwie to jak tam we Włoszech? Podobało się Danielle? - Zapytał Zayn siadając na swoje dawne miejsce. Niall zniknął w kuchni.
- Tak. Było niesamowicie.
Z wielkim uśmiechem na twarzy opowiedziałem chłopakom o całym tygodniu spędzonym z moją dziewczyną. Oni słuchali uważnie i niekiedy zadawali jakieś pytania. Gdy dochodziła godzina 24:00 postanowiłem zanieść do pokoju wszystkie torby i rozpakować je. Przechodząc długim korytarzem w stronę mojego pokoju usłyszałem dziwne dźwięki dochodzące z pomieszczenia na lewo. Na klamce od pokoju Harreh'a wisiała biała skarpetka. Idioto, kiedy Ci to minie? Zapytałem samego siebie i powoli dotarłem do siebie.
Po 30 minutach rozpakowywania ubrań w końcu zmęczony położyłem się do łóżka.






Diana


Minęły już dwa tygodnie od naszego pobytu w Londynie. Przez ten czas razem z Olą zdążyłyśmy zwiedzić prawie każdy zakamarek tego miasta. Prawie cały czas towarzyszyła nam Laura. Może dziwnie to zabrzmi, ale teraz traktuję ją jak przyjaciółkę. Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale łączy nas bardzo bliska więź. Z resztą Olka myśli tak samo. Kamil znalazł sobie pracę w małej kawiarni kilka przecznic dalej. Dziś był jego pierwszy dzień pracy tam. Natomiast mój tata ograniczył czas, który poświęcał poza domem i teraz znacznie dłużej przesiaduje z nami. Dany od dłuższego czasu zastanawia się czy nie zaprosić do nas Emily. Chciałby nam ją przedstawić. Sama nie wiem co o tym myśleć. Laura nie bardzo ją lubi. Miała dać jej szansę, ale nie wiem co z tego wyszło. Najprawdopodobniej nic, gdyż dziewczyna stara się omijać temat dziewczyny jej ojca. Z Harry'm spotkałam się jeszcze dwa razy. Stwierdzam, że jest bardzo fajnym chłopakiem. Mimo to nic więcej nie chciałam oprócz przyjaźni, co bardzo uraziło moją przyjaciółkę. Ola nadal nie przywykła do tego, że mam numer Harry'ego Styles'a. Teraz siedzi zapatrzona w plakat One Direction wiszący na ścianie.
- To kiedy ich tutaj zapraszamy? - Odezwała się w końcu.
- Co takiego? - Zaśmiałam się cicho poprawiając moją grzywkę.
- Ty nie widzisz jaką mamy szansę? - Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i posłała mi znaczące spojrzenie. Uniosłam brwi ku górze i splotłam dłonie na kolanach. - Znasz 1/5 One Direction, a ja nie znam praktycznie żadnego! Na dodatek Laura się z nimi przyjaźni i ani razu ich tutaj nie zaprosiła. Pytam się, do jasnej ciasnej, kiedy w końcu będę mogła poznać Niall'a żeby później się z nim ożenić i być matką jego dzieci?!
- Ty na serio masz coś z mózgiem. - Prychnęłam pukając się w czoło. - Jeżeli ich tak desperacko pragniesz -  Zachichotałam. - to pogadaj z Laurą. Może ich jakoś tutaj ściągnie.
- I tak uczynię. - Ola wstała z miejsca i dumnie wyszła z pokoju.
Nie minęło 10 minut a usłyszałam głośne krzyki z dołu. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam sprawdzić o co chodzi. Zbiegłam szybko po schodach i wpadłam do salonu. Zastałam tam Olę skaczącą po kanapie i Laurę stojącą przy oknie, która śmiała się głośno.
- Diana! Ratuj mnie bo zaraz umrę! - Ciemnowłosa opadła na kanapę i udała, że zemdlała.
- Idiotko. - Zaśmiałam się po czym wskoczyłam na nią. - Zgodziłaś się? - Pytanie skierowałam do Laury. Ta jedynie przytaknęła i wyszła z salonu. - W końcu poznasz tego słodkiego blondynka! - Zwróciłam się do Oli i zaczęłam molestować jej policzki.
- Dziewczęta, co tu się dzieje? - Usłyszałam radosny ton głosu mojego ojca.
- Nic tatusiu. Ola tylko zemdlała a ja ją właśnie reanimuję. - Wybuchnęłam głośnym śmiechem razem z Olką.
- Eh, nigdy was nie zrozumiem.


- A tak właściwie to co ustaliłyście? - Zapytałam gdy razem z Laurą i Olą siedziałyśmy u niej w pokoju. Blondynka wyjrzała zza laptopa i spojrzała na moją przyjaciółkę.
- Na razie nic. - Przyznała, za co dostała od Oli mocnego kuksańca w bok. - No sorry, jeszcze nie miałam głowy do tego. Może jakiś maraton filmowy?
- No coś ty. - Wtrąciłam się. - Nie lubię oglądać filmów. Może lody w centrum?
- Oszalałaś? - Prychnęła Ola siadając bliżej mnie. - Chcesz, żeby fanki ich obleciały? Co to to nie. - Pokiwała palcem i z zamyśleniem odwróciła głowę w stronę okna. - Wiem! Ognisko.
- Ognisko? - Laura odłożyła komputer na bok i uśmiechnęła się. Spojrzała na mnie pytająco.
- Dla mnie okej. - Stwierdziłam poprawiając moją beżową koszulkę. Ola pisnęła uradowana.
Laura wyjęła z kieszeni czarnego BlackBerry i wykręciła czyiś numer. Po kilku sekundach ciszy na jej skupionej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Cześ Zayn. - Zaczęła. - Co powiecie na ognisko? Tak, tam gdzie zawsze. A czy Liam już wrócił? O, to świetnie. Dzisiaj! No proszę Cię, na pewno... Przestań! - Zaśmiała się głośno. Spojrzałam na Olę, która posłała mi pytające spojrzenie. Wzruszyłam ramionami. - Hmm... Dwudziesta pierwsza może być? Okej, dobra. Powiedz Niall'owi żeby zabrał gitarę. Dzięki. Pa.
- To co dziewczyny? Idziemy po żarcie! - Wykrzyknęłam i wstałam z miejsca.



Po dwóch godzinach spędzonych w TESCO w końcu wróciłyśmy do domu. Dany i mój tata nie mieli nic przeciwko urządzeniu ogniska. Zaproponowali nawet, że zawiozą na miejsce wszystkie potrzebne rzeczy. Laura powiedziała, że właśnie 'tam' zawsze urządzali z chłopakami ogniska i imprezy plenerowe. My z Olą nie miałyśmy nic tutaj do gadania. Obkupione dziesięcioma torbami żarcia weszłyśmy do domu. Dany od razu zapakował je do auta i razem z moim tatą pojechali na obrzeża Londynu. Dochodziła godzina 19:00.
- Pamiętajcie, żeby się ubrać cieplej. Pod wieczór nie będzie tak ciepło. - Laura spojrzała na mnie i Olę.
- Co ty gadasz? Przy chłopcach na pewno będzie gorąco. - Moja przyjaciółka pisnęła i pobiegła na górę.
- Czasami jest wkurzająca ale i tak ją kocham. - Stwierdziłam i z wielkim uśmiechem na twarzy ruszyłam za przyjaciółką do naszego pokoju. Laura szła tuż za mną, lecz po chwili zniknęła u siebie. Weszłam do pokoju i doznałam szoku. Jak ona zdołała to zrobić w ciągu niecałej minuty? Na środku pomieszczenia siedziała Ola, a wokół niej walały się sterty ubrać i butów.
- Niech zgadnę... - Założyłam ręce na piersi.
- Nie mam się w co ubrać. - Wyszeptałam w tym samym czasie to krótkie zdanie co moja przyjaciółka je wykrzyczała.
- Proszę Cię. Spójrz ile masz ubrań. - Westchnęłam i ukucnęłam przy niej. - Na pewno spodobasz się Niall'owi we wszystkim. - Zaśmiałam się. Ola spiorunowała mnie wzrokiem.
- Taka mądra jesteś. - Pokazała mi język.
- Idź w tym. - Wskazałam palcem na jasny sweterek i czerwone jeansy. - Proszę Cię, nie wydziwiaj.
- Pff. - Zdołała tylko tyle z siebie wydobyć.
Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Po chwili znalazłam już ciuchy dla siebie. Sięgnęłam po beżowy sweterek, który wisiał na krześle, bluzkę w kwiatki i ciemne jeansy leżące na łóżku. Ruszyłam do łazienki. Po 20 minutach ciepłego prysznicu przebrałam się w świeżą bieliznę i naszykowane ciuchy. Wysuszyłam mokre włosy by po chwili dokładnie je wyprostować. Co jak co, ale nienawidziłam loków. Od zawsze. Podkreśliłam oczy tuszem do rzęs, a na usta nałożyłam jasny błyszczyk. Wyszłam z toalety i skierowałam się do pokoju. Tam w progu wyminęła mnie Ola trzymająca w ręku jasny sweter i jeansy. Dobrze, że się zdecydowała. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do pokoju. Bałagan (o dziwo) zniknął, jedynie w rogu pokoju stały dwie pary butów. Ola pewnie już je dla nas naszykowała. Wybrałam białe conversy i zaczęłam je zakładać.
- Gotowe? - Zapytała Laura wchodząc do pokoju. Pokiwałam przecząco głową.
- Ola jest w ła...
- Gotowe. - Zza Laury wyłoniła się uśmiechnięta brunetka trzymająca w ręku IPhon'a. Zrobiła mi fotkę i z triumfalną miną przyglądała się jej w telefonie.
- I tak to usunę. - Prychnęłam wychodząc z pokoju. Ola jeszcze założyła swoje beżowe botki i była gotowa do wyjścia.
Poprosiłam swojego tatę by nas zawiózł na miejsce. Nie bardzo wiedziałam gdzie będzie to ognisko, dlatego Laura wskazała nam drogę. Jechaliśmy już od ponad 30 minut. W końcu auto się zatrzymało. Znajdowaliśmy się jakieś 5 kilometrów od Londynu. Z tego miejsca doskonale było widać panoramę miasta.
- To o której mam po was przyjechać? - Zapytał mój tata wychodząc z samochodu. Wszystkie zrobiłyśmy to samo.
- Zadzwonimy. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Okej. Jakby co to jestem pod telefonem. - Rzucił i już z powrotem siedział w samochodzie. Po chwili ruszył z piskiem opon, a po niecałej minucie zniknął nam z pola widzenia.
- Gdzie będzie to ognisko? - Zapytała Ola rozglądając się dookoła. Wszędzie słychać było ciche granie świerszczy i inne takie odgłosy lasu. Od razu po moim ciele przeszły ciarki. Nienawidzę lasu. Tyle tu robactwa i w ogóle.
- Chodźcie. - Laura ruszyła przed siebie prowadząc nas wąską ścieżką. Co chwila wpadałam na jakąś pajęczynę albo na ramieniu siadał mi jakiś owad. Po jakichś pięciu minutach dotarłyśmy na miejsce.
- Ładnie tutaj. - Stwierdziłam rozglądając się.
Znajdowałyśmy się na dużej polanie, na której końcu stał mały drewniany domek. Tam chyba przechowują drewno, pomyślałam. Kilka metrów przed nami paliło się ognisko otoczone z każdej strony ławkami własnoręcznie robionymi.
- Dawno tu nie byłam. - Laura uśmiechnęła się promiennie. - Chodźcie, powyciągamy jedzenie na zewnątrz. Znając życie, Niall od razu wszystko pochłonie.
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem i skierowałyśmy się ku chatce.

Wszystkie potrzebne rzeczy były już gotowe. Na małym stoliku ułożyłyśmy jedzenie (10 paczek chipsów, 10 paczek żelek, 5 napojów 2-u litrowych, i inne takie przekąski), obok, na ławce, położyłyśmy koce w razie gdyby komuś zrobiło się zimno. Spojrzałam na zegarek. Było 10 po 21:00.
- Punktualnością to oni nie grzeszą. - Stwierdziłam. Ola zachichotała po czym usiadła na ławce. Ja po chwili zrobiłam to samo. Laura podeszła do ogniska i dołożyła dwa kawałki drewna.
- Weź to ze mnie! Weź to! - Usłyszałam czyiś przeraźliwy krzyk. Wszystkie momentalnie zwróciłyśmy głowę w stronę lasu. - Liam, pomóż!
- Spokojnie! To Cię nie zje Louis!
- Przyszli. - Laura wybuchnęła śmiechem po czym ruszyła ku powoli wyłaniającym się zza drzew piątce chłopaków. Na plecach Harry'ego siedział przestraszony Louis trzymający w ręce jakąś dużą torbę. Za nim maszerował uśmiechnięty Zayn z kartonem piw. Tuż obok szedł Liam i Niall niosący gitarę. Laura przywitała się z każdym, po czym ruszyli w naszą stronę.
- O Boże... - Jęknęła Ola.
- Przestań. - Zaśmiałam się i wstałam z miejsca.
- Cześć dziewczyny! - Harry podniósł prawą dłoń do góry by nam pomachać. Pech chciał, że właśnie przez ten gest jego przyjaciel siedzący mu na plecach wylądował na ziemi.
- Moja dupcia! - Jęknął wstając powoli. Zdołał tylko posłać Styles'owi groźne spojrzenie po czym uśmiechnął się do mnie i Oli.
- Cześć. Widzę, że ognisko już się pali. - Stwierdził.
- Tak. - Sprostowałam. - Cześć chłopaki. - Pomachałam ku reszcie.
Zayn odłożył alkohol na bok i przywitał się ze mną i Olą, następnie to samo zrobił Liam i Niall. Lousi wypakował ze swojej torby piłkę do siatkówki, wielką paczkę kiełbasy, keczup i majonez. 
- Kto normalny je majonez z kiełbasą? - Zapytała Ola. Lou przybił z nią piątkę po czym spojrzał na blondyna. 
- Hej, przecież to jest dobre. - Uniósł brwi ku górze i wyciągnął z paczki jedną kiełbasę. 
- Wy się nie znacie. - Zaśmiałam się i spojrzałam na Horana, który uśmiechnął się do mnie szeroko. 
- Są tutaj jakieś kije? - Zapytał. 
- Nie. Skąd mogłyśmy wiedzieć, że przyniesiecie kiełbasę? - Laura usiadła obok Zayna na ławce i spojrzała na wszystkich.
- Przecież to ognisko. A na ognisku kiełbasa jest obowiązkowa. - Liam podszedł do stolika i również poczęstował się kiełbasą. Wymienił jakieś krótkie zdanie z Niall'em po czym poszli w kierunku lasu. Po chwili wrócili z kijami w ręku. Odłożyli je na bok, mówiąc że możemy brać ile chcemy. Było ich chyba z 20. Usiadłam z Olą na przeciw Laury i Zayna i spojrzałam na swoją przyjaciółką, która aż kipiała ze szczęścia. 
- Oni są boscy. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Ej, ludzie! Zaraz robi się ciemno. Gramy czy będziecie tak siedzieć na tych dupach? - Spojrzałam na Harry'ego, który wziął do ręki piłkę i rzucił nią w Lou. Z łatwością ją złapał i spojrzał na wszystkich zgromadzonych. 
- Co ty się pytasz ich. - Stwierdził patrząc na przyjaciela. - Ruszać się! Dalej! Gramy. 
Wszyscy momentalnie podnieśli się z miejsc. 
- Ale o co chodzi? - Niall z pełną buzią jedzenia i wystraszonym spojrzeniem patrzył na Tomlinsona. Wybuchnęłam głośnym śmiechem widząc jego brudną twarz od keczupu. Niebieskooki spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko połykając resztki jedzenia. 
- Dobra. Więc będzie tak - Styles podszedł do Liama. - Ty wybierasz drużynę i ja. 
- Okej. Więc - Liam potarł ręce i spojrzał na Louis'a - Ty, kochasiu, idziesz do mnie. - Szczęśliwy chłopak ustawił się za Payne'm. 
- Diana, wybieram Cię! - Harold uśmiechnął się do mnie i gestem ręki przywołał do siebie. 
- Nie jestem pokemonem. - Zaśmiałam się uderzając loczka w ramie. Harry pokazał mi język i odwrócił się w stronę Liam'a czekając na jego decyzję. 
- Ola. - Uśmiechnął się triumfalnie. No nie wiem czy będzie się tak szczerzył, gdy przegrają. Zaśmiałam się w myślach. 
- Niall, zostaw tą kiełbasę i choć. - Blondasek wstał z miejsca i ustawił się za mną. Przybiłam z nim piątkę po czym odwróciłam się. 
- Zayn. - Liam, coraz bardziej dumny ze swojego składu drużynowego, posłał wyzywające spojrzenie w kierunku Hazzy. 
- Laura. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i również przybiłam z nią piątkę. Harry odwrócił się do nas i z wielkim uśmiechem zaczął mówić - Wygramy to. Laura, ty odkąd pamiętam zawsze umiałaś grać. Niall, też jesteś dobry, chociaż ja lepszy. A ty, Diana? - Spojrzał na mnie. 
- No wiesz... - Zaczęłam budując napięcie. Widziałam, że Harry się zestresował. Spokojnie, koleś. To tylko zabawa. - Jestem lepsza niż wy wszyscy razem wzięci! - Wymierzyłam palcem w Harreh'a i zaśmiałam się głośno. 
- Mam nadzieję. - Niall poklepał mnie po ramieniu. - Bo jeżeli przez Ciebie przegramy... 
- To co mi zrobisz? - Uniosłam brwi ku górze i spojrzałam na blondaska. Ten tylko uśmiechnął się szeroko.
- Okej, gotowi?! - Louis podszedł do Styles'a trzymając w ręku piłkę. 
- A czy wy - Wskazał na przeciwną drużynę. - jesteście gotowi? 
- Jak najbardziej, Haroldzie. - Odparł Zayn i Liam jednocześnie.
Za siatkę służyła nam ławka, którą chłopcy ustawili na środku polany. Słońce już powoli zastępował księżyc, ale mimo to wszystko doskonale można było zobaczyć. Ustawiliśmy się drużynami na przeciwnych polach. Harry wziął piłkę i jako pierwszy miał zaserwować. 
- Zaczynamy! - Gwizdną Liam i już po chwili piłka weszła w ruch. 







*_*








Hejoł! Vas happenin'? : D 
Jest kolejny rozdział (w końcu!). : dd Może mi nie uwierzycie, ale napisałam go dzisiaj w ciągu dwóch godzin. Dziwne, bo przez ponad miesiąc nie mogłam nic konkretnego wymyślić. Bardzo długi mi wyszedł i w ogóle jakiś taki nie wiem... Dziwny. *_* Ale jest i to się liczy! : D Miałam zamiar pisać jeszcze dalej, jednak stwierdziłam, że dalsza część będzie w kolejnym rozdziale. Który, swoją drogą, będzie szybciej niż się możecie spodziewać. : P Na pewno nie przekroczy miesiąca przerwy. -.-. Dopiero wszystko się zaczyna więc bez obaw... : D 
Bardzo dziękuję wam za komentarze pod ostatnim postem. : D Świetnie się czułam widząc, że mimo wszystko nadal będziecie czytać mojego bloga. Jest jednak jakaś mała grupka ludzi, która będzie czytać te moje wypociny. : ) 
A co do tej imprezy urodzinowej Liam'a... Był zajebiście, nie? XD 
Jeszcze raz dzięki, i do zobaczenia wkrótce. ; * 
Kinga. 




15 komentarzy:

  1. tak, tak impreza Liama zajebista ; d hahaha
    do Nialla też wpadamy, prwada? ; )
    rozdział zajebisty ; d bardzo mi siee podobał. szczególnie dlatego, że był długi. takie lubie najbardziej ; d
    rozbawił mnie Lou z tą wiertarką "to siee nada" ; d to było niezłe. i "Harry ostatnio znalazł na ulicy" :D
    ciesze siee, że już wróciłaś i z niecierpliwością czekam na kolejny rodział. mam nadzieje, że dodasz szybko i bd tam troszke Nialla i Diany ; d ; *
    a i tak po za tym to dlaczego na Harry'ego mówią/piszą też Harreh? spotkałam siee już z tym parokrotnie i jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka jakby ksywka. ; ) Jak np. na Niall'a mówią Nialler to na Harry'ego Harreh. Albo Louis to Tommo. ; D
      Dzięki za komentarz. <3 A co do imprezy u Niall'a to jesteśmy na liście Vipów. XD

      Usuń
    2. tak myślałam, że Vipy ; dd haha
      dzięki za wyjaśnienie ; d

      Usuń
  2. No nareszcie!
    Ile można czekać?
    Ale rozdział i tak cudny! ;)
    Ale jeszcze jedna taka długa przerwa, a będzie źle, bo zacznę gryź ;)
    Czekam na nowy z niecierpliwością ;)
    Oczekuje dużo akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super.
    Genialna scenka z wiertarką, myślałam, że padnę.
    Nie mogę się już doczekać następnego.

    PS Impreza Li była oczywiście odjazdowa, mam nadzieję, że do Niall'a też się wybierzemy ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, było dużo momentów, które kocham, także nie będę wymieniać... ;D
    No ludzie, czy może być coś fajniejszego, niż ten blog?! Oprócz kilku innych blogów, które są na liście moich ulubionych, razem z Twoim. :D
    To jest... No... Nie da się powiedzieć! <3 Końcówka z tą siatkówką - wspaniałe! A to dopiero początek walki o miano zwycięzców gry... ;> :D
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeej..
    Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że pojawił się nowy rozdział i to długi. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się o wieeeele szybciej, bo chyba umrę ze zniecierpliwienia na miejscu ;pp
    Oczywiście ta część opowiadania CUDOWNA !

    Pozdrawiam :
    youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ouu, ale świetny rozdział i dobrze, że jest długi !
    Czekam na następny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział zajebisty *_*
    Dawaj szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. taka długość jak najbardziej mi pasuje *.* Bardzo się cieszę że nareszcie nowy rozdział jest :D I pisz trochę szybciej niż poprzedni, długoo czekaliśmy wszyscy. Ja grać w siatkę nie umiem, więc przeze mnie by przegrali ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. strasznie się cieszę, że nowy rozdział się pojawił :) ahh ten Niall i te jego żarcie haha :D co do rozdziału - zajebisty, zresztą jak wszystkie :)
    no a na imprezce u Liama haha co tam się działo... nie mówiąc o gigantycznym kacu na drugi dzień :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne! <3 Dawaj szybko CD i ładny szablon!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na nstępny :D A może odwiedzisz mój ? http://one-direction-in-our-hearts.blogspot.com/ Miłoby było jakbyś skomentowała ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ouuuu... Wchodzę na bloga, żeby zobaczyć, czy jest next, a tu proszę, proszę... ;> Nagła zmiana wystroju... Ładnie! :) Trochę się rozszerzyło ale spoko, przyzwyczaję się! :D Nagłówek śliczny! ;* :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny i sympatyczny rozdział :)
    Fajnie się czytało ;))

    OdpowiedzUsuń