Rozdział VI
Kolejny dzień przyniósł jeszcze więcej deszczu, a wiatr, którego wczoraj nie było, zrywał z drzew pojedyncze gałęzie targając nimi po opustoszałych ulicach Londynu. Z resztą kto w taką pogodę wyszedłby na zewnątrz. Uchyliłam lekko powieki i spojrzałam na siedzącą Olkę. Kolana miała podkurczone pod samą brodę, a na twarzy widniał niemiły grymas.
- Co jest? - Ziewnęłam.
Dziewczyna wzdrygnęła się momentalnie, a gdy tylko zdała sobie sprawę, że to byłam tylko ja, westchnęła z ulgą.
- Całej nocy nie przespałam. - Jęknęła wskazując ruchem głowy na okno. Z zachmurzonego nieba spadały wielkie krople deszczu. - Nienawidzę takiej pogody.
- Mi to nie przeszkadzało. - Uśmiechnęłam się do niej ze skruchą i podniosłam się do pozycji siedzącej. - Która godzina?
Przeczesałam dłonią włosy po czym ziewnęłam po raz kolejny. Tym razem głośniej.
- Dziewiąta.
Zwlokłam się z łóżka i zaczęłam wyginać swoje nierozciągnięte ciało w każdą stronę. Z każdym moim strzeleniem stawów Ola krzywiła się z 'bólu'. Zaśmiałam się cicho i wyszłam na korytarz kierując się w stronę łazienki. Zapukałam cicho w mahoniowe drzwi, a gdy nie otrzymałam odpowiedzi żwawo weszłam do środka. Gdy już stanęłam przed wielkim lustrem spojrzałam na zabandażowaną dłoń. Pewnie będę musiała zmienić opatrunek...
Po półgodzinnej porannej toalecie wróciłam odświeżona do pokoju. Ola nadal siedziała na łóżku, jednak tym razem dodatkowo trzymała na kolanach swojego laptopa.
- O, już się naprawił? - Prychnęłam i otworzyłam szafę.
- No. Tak jakoś wyszło. - Przyjaciółka machnęła dłonią.
Pokręciłam głową i wyciągnęłam z szały jasną koszulkę i ciemne jeansy. Powoli dochodziła godzina 10:00. Wcisnęłam się w ciuchy po czym związałam dokładnie włosy w wysokiego koka. Czyli do spotkania z Harry'm pozostały cztery godziny. Spoko, wyrobię się.
- Ej? - Usiadłam obok Oli na brzegu łóżka i szturchnęłam ją łokciem zmuszając tym samym by na mnie spojrzała. Ta przeniosła swój wzrok znad komputera prosto na mnie. - Gdzie jest MilkShake City?
Kompletnie zapomniałam zapytać Harry'ego gdzie to miejsce się znajduje.
- Poczekaj... - Ola znów zaczęła grzebać w Internecie. Po chwili wskazała palcem na ekran. - Dwie przecznice dalej. Z łatwością trafisz. Mają takiego wielkie shake'a na dachu. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko po czym zajęła się swoimi sprawami.
Dwie przecznice dalej to wcale nie tak dużo... Akurat dzisiaj musimy się spotkać? W taką pogodę? Ja nie wiem jak tam dojdę. Westchnęłam cicho.
- Cieszysz się? - Moja przyjaciółka odłożyła na bok laptopa po czym wstała kierując się ku wyjściu. Jednak nie miała zamiaru odejść puki nie usłyszy odpowiedzi.
- Tak, cieszę się. Po prostu uwielbiam być przemoczona do suchej nitki. A co tam. - Zaśmiałam się ironicznie po czym chwyciłam za puchatą poduszkę i cisnęłam nią w przyjaciółkę. Na jej szczęście zdążyła się schylić. Natomiast mój pech nadal trwał. Poduszka trąciła stojący w korytarzu kwiatek, który momentalnie upadł na podłogę z wielkim hukiem rozbijając przy tym doniczkę. - O nie, nie, nie.
Ola wybuchła śmiechem i szybko uciekła do łazienki. Gwałtownie podniosłam się z miejsca i wyszłam na korytarz. W tym samym czasie usłyszałam kroki, a po chwili na schodach pojawił się mój tata.
- Co tu się sta... - Najpierw zmierzył mnie wzrokiem, a następnie przeniósł go na rozbitą donicę. - Diana, tyś to zrobiła? - Przytaknęłam mrużąc prawe oko. Miałam nadzieję, że w ten sposób cały ten bałagan zniknie, a kwiatek będzie stał jak chwile temu. Jednak na marne.
- Nic się nie stało. - Usłyszałam z dołu głos Danego. - I tak miałem wyrzucić tego chwasta. - Zaśmiał się melodyjnie po czym dodał. - Zostawcie to i schodźcie na śniadanie. Zaraz to wszystko posprzątam.
Dany był strasznie miły, jednak to co się stało było moją winą. Tata skarcił mnie spojrzeniem. Wskazał palcem na rozbity przedmiot, a następnie nakazał to posprzątać.
- No przecież wiem. - Przewróciłam oczyma.
~*~
- Teraz tylko musisz na nią uważać. - Laura zacisnęła mocniej bandaż na mojej prawej dłoni co wywołało u mnie ciche jęknięcie. - Trochę to potrwa zanim się zagoi. Na szczęście już jest lepiej. - Dziewczyna posłała mi dopingujący uśmiech po czym odeszła i zniknęła za ścianą.
Siedziałam tak jeszcze chwilę przy kuchennym stole wpatrując się tępo w owiniętą rękę. Bolała, ale próbowałam o tym nie myśleć. Zaczęłam się zastanawiać nad dzisiejszym dniem. Powoli wybijała godzina 12:00 przez co jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować. Możliwe, że nie było tego po mnie widać, jednak w środku cała drżałam. Tak naprawdę to zdziwiło mnie wybrane przez Harry'ego miejsce na spotkanie. Myślałam, że jako wielka gwiazda wolałby bardziej ustronne miejsce. A jego fanki? Przecież można je spotkać na każdym kroku. Na pewno go rozpoznają... A w tedy zapomni, że w ogóle z nim tam jestem.
- Co tak myślisz? - Z zamyśleń wyrwał mnie radosny głos Kamila. Wzdrygnęłam się momentalnie i odwróciłam głowę spoglądając tym samym na mojego brata.
- Przestraszyłeś mnie. - Pokiwałam mu palcem przed nosem. Ten się tylko zaśmiał i zaczął nalewać soku pomarańczowego do szklanki. - Kamil?
- Co jest? - Spojrzał na mnie po raz kolejny i wziął łyka napoju.
- Mógłbyś mnie gdzieś dzisiaj zawieść? - Przymknęłam prawe oko z nadzieją, że się zgodzi.
- Zależy gdzie. - Chłopak dopił sok po czym włożył brudną szklankę do zlewu. Oparł się o szafkę kuchenną i zmierzył mnie badawczo wzrokiem.
- Do MilkShake City. Umówiłam się tam z kimś. - Proszę Cię, tylko nie pytaj z kim. Nie mam ochoty wysłuchiwać Twoich zastrzeżeń.
- Z kim? - Jęknęłam i osunęłam się bezwładnie z krzesła. - Inaczej Cię nigdzie nie puszczę. - Zaśmiał się melodyjnie.
- Umówiłam się z kolegą. Jest miły i pełnoletni. Poznałam go na imprezie u kuzyna Laury. - Przewróciłam oczyma i podciągnęłam się na rękach o blat stołu.
- Dobra. - I to wszystko? Kamil, widząc moją minę, zaśmiał się wesoło po czym podszedł do mnie i zmierzwił mi włosy. - Tylko nie myśl, że będziesz z nim tam sama.
- Co masz na myśli? - Zmarszczyłam brwi.
- Nie znam tego kolesia. A ty nie jesteś na tyle odpowiedzialna by zostać z nim sam na sam. - Kamil założył dłonie na klatce piersiowej.
- Ty chyba sobie żartujesz. - Prychnęłam i wstałam z miejsca. - To w takim razie pójdę na nogach i bez Ciebie.
- Śnisz maleńka. - Chłopak położył dłonie na moim ramionach zmuszając tym samym bym na niego spojrzała. - Albo będę tam z Tobą, albo nie idziesz nigdzie. - Uśmiechnął się chytrze.
- Kamil... Proszę Cię. - Jęknęłam.
- No co?
- Dlaczego ty mi to robisz? Przecież mam już 17 lat. Nie jestem dzieckiem. Odpowiedzialna tym bardziej jestem. Sam wiesz, że trzymam innych na dystans. A Harry jest naprawdę miły. - Przewróciłam teatralnie oczyma. - Czy ja się wtrącam w Twoje sprawy? - Nie odpowiedział. - No właśnie. - Prychnęłam. - Więc...? - Zapytałam z nadzieją.
Kamil odsunął się kilka kroków ode mnie po czym odwrócił się na pięcie. Już myślałam, że sobie tak po prostu wyjdzie, jednak przystanął na moment.
- Dobrze. Zawiozę Cię. - Westchnął.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - Podbiegłam do niego rzucając się tym samym mu na plecy. - Jesteś najwspanialszym bratem na świecie. Kocham Cię. - Złożyłam mu soczystego buziaka na policzku.
- Nie wiem jak mi się odwdzięczysz. - Zaśmiał się po czym przytulił mnie mocno do siebie.
- Ja też nie wiem. - Poklepałam go po łopatkach. - Ale jest jeszcze coś. - Chłopak spojrzał na mnie. - Nie mówimy nic tacie.
- OK. - Zaśmiał się i ponownie wtuliłam się w jego ramiona.
- Co masz na myśli? - Zmarszczyłam brwi.
- Nie znam tego kolesia. A ty nie jesteś na tyle odpowiedzialna by zostać z nim sam na sam. - Kamil założył dłonie na klatce piersiowej.
- Ty chyba sobie żartujesz. - Prychnęłam i wstałam z miejsca. - To w takim razie pójdę na nogach i bez Ciebie.
- Śnisz maleńka. - Chłopak położył dłonie na moim ramionach zmuszając tym samym bym na niego spojrzała. - Albo będę tam z Tobą, albo nie idziesz nigdzie. - Uśmiechnął się chytrze.
- Kamil... Proszę Cię. - Jęknęłam.
- No co?
- Dlaczego ty mi to robisz? Przecież mam już 17 lat. Nie jestem dzieckiem. Odpowiedzialna tym bardziej jestem. Sam wiesz, że trzymam innych na dystans. A Harry jest naprawdę miły. - Przewróciłam teatralnie oczyma. - Czy ja się wtrącam w Twoje sprawy? - Nie odpowiedział. - No właśnie. - Prychnęłam. - Więc...? - Zapytałam z nadzieją.
Kamil odsunął się kilka kroków ode mnie po czym odwrócił się na pięcie. Już myślałam, że sobie tak po prostu wyjdzie, jednak przystanął na moment.
- Dobrze. Zawiozę Cię. - Westchnął.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - Podbiegłam do niego rzucając się tym samym mu na plecy. - Jesteś najwspanialszym bratem na świecie. Kocham Cię. - Złożyłam mu soczystego buziaka na policzku.
- Nie wiem jak mi się odwdzięczysz. - Zaśmiał się po czym przytulił mnie mocno do siebie.
- Ja też nie wiem. - Poklepałam go po łopatkach. - Ale jest jeszcze coś. - Chłopak spojrzał na mnie. - Nie mówimy nic tacie.
- OK. - Zaśmiał się i ponownie wtuliłam się w jego ramiona.
~*~
- Ola! - Po raz setny zaczęłam pukać do drzwi łazienki. - Wyłaź!
Dziewczyna mruknęła coś niezrozumiałego po czym wyszła z pomieszczenia. Uśmiechnęła się do mnie i minęła mnie w progu. Szybko zamknęłam się w toalecie i zaczęłam przygotowywać się na spotkanie z Harry'm. Wzięłam krótki prysznic po czym zajęłam się włosami. Postanowiłam zostawić je luźno opadające na ramiona. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i mogłam wyjść z łazienki.
Gdy weszłam do pokoju Ola zmierzyła mnie wzrokiem.
- W czym idziesz? - Zapytała z wielkim bananem na twarzy.
- W ubraniu. - Wymusiłam uśmiech i otwarłam wielką szafę. - Przecież nie mam zamiaru się jakoś stroić. To zwykłe spotkanie, tak? - Usiadłam na brzegu łóżka wpatrując się w pełną szafę ubrań.
- Ale chyba też nie chcesz iść w dresie, co? - Moja przyjaciółka wstała z miejsca i podeszła do szafy. Przez jakiś czas grzebała w cuchach. Bezradnie opadłam na pościel i leżałam tak, aż Ola się nie odezwała. - Idź w tym. - Dziewczyna podała mi do ręki bluzkę i spodnie. - I do tego te twoje białe conversy. Będzie tak na luzie a jednocześnie dziewczęco.
Jakoś nie miałam siły by szukać innych ciuchów. Powoli zbliżała się godzina 13:00. Zgodziłam się co do wybranych przez Olę ubrań po czym szybko się w nie wcisnęłam.
- Pozdrów go ode mnie. - Ciemnowłosa pisnęła po czym zaczęła mnie pchać ku wyjściu.
- Jasne. - Zaśmiałam się cicho. Po drodze chwyciłam telefon i zeszłyśmy obie po schodach. Na nogi włożyłam buty i szybko założyłam kurtkę. - Kamil! Jesteś już? - Zawołałam w głąb mieszkania. Po chwili mój brat stał obok mnie trzymając w dłoni pukiel kluczy. Narzucił na siebie kurtkę i oboje wyszliśmy z mieszkania.
- To... Gdzie jedziemy? - Zapytał gdy siedzieliśmy już w aucie.
- MilkShake City.
Najwidoczniej wiedział gdzie to jest bo nawet nie zapytał o drogę.
Deszcz ciągle padał przez co został utrudniony widok na drodze. Kamil jechał ostrożnie, jednak szybko. Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy na miejsce. Mój brat szybko wyszedł z auta, okrążył go, a następnie pomógł mi wyjść. Rozpiął suwak swojej kurtki i osłaniając mnie przed deszczem szybkim krokiem poprowadził mnie do pomieszczenia.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Przyjadę po Ciebie. Tylko zadzwoń kiedy. Nie za późno oczywiście. - Pokiwał palcem. - I uważaj na siebie. - Ponownie obdarzył mnie opiekuńczym spojrzeniem, a następnie jego wzrok powędrował na siedzących przy stolikach ludzi. - Który to?
Rozejrzałam się po pomieszczeniu próbując odnaleźć wzrokiem lokowatej czupryny. Jednak nigdzie go nie było...
- Pewnie zaraz będzie. - Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Kamil wyszedł z baru i zostawił mnie samą. Ściągnęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku, który wisiał tuż przy wejściu. Prawie wszystkie miejsca były zajęte. Dziwne, bo zazwyczaj w taką pogodę ludzie wolą przesiadywać w ciepłych domach. No cóż... Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam wolny stolik znajdujący się w samym rogu lokalu. Podeszłam bliżej po czym zajęłam wolne miejsce.
- Co podać? - Usłyszałam nad sobą słodki głos. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam drobną dziewczynę o kasztanowych włosach i tego samego koloru tęczówek. Na oko miała jakieś 18 lat. Może mniej. Na jej jasno beżowej koszulce widniała plakietka z imieniem. Martha. - Polecam szejka czekoladowego z bitą śmietaną na wierzchu i truskawkami. - Uśmiechnęła się szeroko. W prawej ręce trzymała plik karteczek natomiast w lewej dłoni cienki długopis. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie zaczekać z zamówieniem aż do przyjścia Styles'a. Rozejrzałam się po raz kolejny po pomieszczeniu, a gdy nie zauważyłam chłopaka postanowiłam nie czekać z tym.
- W takim razie poproszę. - Odpowiedziałam jej równie szerokim uśmiechem. Dziewczyna zapisała zamówienie na kartce i odeszła znikając za ladą.
Podwinęłam rękaw bluzki i spojrzałam na tarczę zegarka.
- 13:20. - Szepnęłam cicho.
Na pewno punktualnością nie grzeszy. Przewróciłam teatralnie oczyma po czym wyjęłam z kieszeni telefon. Może napisał jakiegoś SMS, że nie przyjdzie? Na ekranie nie wyświetliła się żadna nowa wiadomość. Pokręciłam głową i schowałam sprzęt w poprzednie miejsce. Założyłam nogę na nogę i tępo zatopiłam wzrok w obrazie wiszącym na ścianie. Ładna dziewczyna trzymająca w ręku czerwoną różyczkę, a za nią stojący mężczyzna. Obejmował ciemnowłosą swoimi masywnymi ramionami. Wyglądali na szczęśliwych.
- Tsa, miłość. - Burknęłam.
- Ja stawiam na przyjaźń. - Podskoczyłam na dźwięk czyjegoś głosu. Odwróciłam się by dowiedzieć się do kogo on należy. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha widząc poważną twarz Harry'ego. Jego loczki, totalnie przemoczone, opadały w bezładzie na twarz. Co chwila poprawiał je dłonią, jednak bez jakiegokolwiek skutku. Zachichotałam cicho. Harry spojrzał na mnie pytająco.
- Harry... Kaptur. - Sprostowałam.
- Ale ja nie ma... - Chłopak odwrócił głowę. - Cholera.
Jękną cicho po czym ściągną równie przemoczoną kurtkę i odwiesił ją na wieszaku. Usiadł na przeciwko mnie po raz kolejny poprawiając włosy.
- Przepraszam Cię za spóźnienie. Pewnie długo czekałaś...
- Jakieś pół godziny. - Westchnęłam po czym szybko machnęłam dłonią.
- Co Ci się stało w rękę? - Zaniepokoił się.
- Ehm, mały wypadek. - Przewróciłam oczyma i schowałam dłonie pod stolik.
- Przepraszam jeszcze raz. Mieliśmy mały... Problem w domu. - Harold uśmiechnął się szeroko. Awww, jaki dołeczek. Miałam już dotknąć jego słodki policzek, jednak w ostatnim momencie powstrzymałam się.
- Jaki problem? - Zaciekawiłam się.
- Uwierz, nie chcesz wiedzieć. - Zaśmiał się melodyjnie. - Przy okazji. Fajnie znów Cię widzieć.
- Wzajemnie. - Uśmiechnęłam się jak tylko najładniej umiałam. Miałam już o coś zapytać, jednak ktoś mi na to nie pozwolił.
- Twoje zamówienie. - Kelnerka spojrzała na mnie i położyła shake'a na stoliku. Podziękowałam grzecznie i spojrzałam na danie. Wyglądało naprawdę smacznie. - O mój Boże. Ty jesteś Harry Styles. - Spojrzałam w górę. Dziewczyna wlepiała swoje wielkie brązowe oczy w mojego towarzysza. Na jej ustach widniał ogromny uśmiech, z którego co chwila padały ciche piski. - Proszę, podpisz mi się.
Chłopak przyłożył palec wskazujący do ust po czym wziął od dziewczyny długopis.
- Jak Ci na imię?
- Martha.
- Bardzo ładnie imię. - Harry nabazgrał na kartce wielki podpis po czym dorysował małe serduszko. Niezły flirciarz z Ciebie...
Kelnerka podziękowała i odeszła od nas w podskokach.
- Przepraszam za to. - Harry spojrzał na mnie z żalem.
- Nie ma sprawy. - Mruknęłam. Lokowaty wlepił swój wzrok w mojego shake'a. - Wybacz. Myślałam, że już nie przyjdziesz i zamówiłam sobie napój.
- Oh, no tak. - Poprawił swoje loczki.
Harry postanowił nie zamawiać żadnego napoju. Jak to sam stwierdził, "nie czuje się po nich za dobrze". Oczywiście zostawiłam to stwierdzenie bez jakichkolwiek pytań. Nie miałam zamiaru zagłębiać się w jego "problemy".
Na szczęście nikt z gości lokalu nie rozpoznał Harry'ego. Oczywiście oprócz tej kelnerki i jednej małej dziewczynki, która mimo iż stała centralnie obok swojego idola, to nie odważyła się zagadać. Styles był na tyle kochany, że sam z siebie zrobił z nią sobie zdjęcie. Przez godzinę rozmawialiśmy. Właściwie to Harry mówił, a ja słuchałam. Patrzyłam tylko na jego słodkie policzki, na których co jakiś czas pojawiały się te słodkie dołeczki.
- A gdy już zeszliśmy na backstage Niall opróżnił wszystkie nasze zapasy. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że pochłoną równie szybko wszystkie marchewki Louisa. Rozumiesz, Lou jest przewrażliwiony na ich punkcie... - Przerwał i z wielkim uśmiechem na twarzy spojrzał mi w oczy. - Co jest? Mam coś na twarzy? - Zaciekawił się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak na niego patrzę. Cicho odchrząknęłam i zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę.
- Przepraszam ale zakochałam się w twoich dołeczkach. - Wskazałam palcem na swój policzek. Loczek udał zawstydzonego i spuścił głowę.
- Przez Ciebie się rumienię. - Zarechotał i ponownie zawiesił swoje spojrzenie na mnie. - Dobra. Teraz ty opowiadaj.
- Hm? - Nie zrozumiałam.
- Opowiedz coś o sobie. - Sprostował. - Żeby było Ci łatwiej to zadam jedno pytanie. Już od początku naszej rozmowy nie mogę rozgryźć Twojego akcentu. - Cmoknął ustami kręcąc głową. - Nie jesteś stąd, prawda?
- Tak, masz rację. - Splotłam palce i luźno położyłam dłonie na stoliku. - Jestem z Polski. No wiesz... Taka Narnia. - Zaśmiałam się.
- Wbrew pozorom dosyć dużo wiem o tym kraju.
- Naprawdę? - Zaciekawiłam się.
- No pewnie. No na przykład... To tam jest ten największy park rozrywki. - Pstryknął palcami.
- To Rosja. - Uniosłam brwi ku górze. - Ale OK, nie będę Cię męczyć. - Uśmiechnęłam się do niego.
- No przecież wiedziałem. - Harry zmierzwił sobie włosy po czym spojrzał na mnie. - To opowiadaj. Skąd znasz Laurę?
- Laurę poznałam trzy dni temu. Razem z moim ojcem i najlepszą przyjaciółką zamieszkaliśmy razem z Laurą i jej tatą. Z tego co mi powiedziano mój tata i Dany byli przyjaciółmi parę ładnych lat temu. Z resztą mój ojciec jest Brytyjczykiem. Urodził się tutaj ale ze względu na moją mamę przeprowadził się do Polski. Tam ja się urodziłam i mój starszy brat, Kamil. Jakieś dwa tygodnie temu tata dostał świetną ofertę pracy w Londynie. Oczywiście bardzo się wszyscy ucieszyliśmy, ale mimo to nie chciałam opuszczać Polski. Nie chciałam zostawiać mojej babci. Teraz bardzo za nią tęsknię. - Westchnęłam cicho. - Najważniejsze jest to, że tata jest szczęśliwy. Ta nowa praca najwyraźniej mu służy, gdyż cały czas chodzi uśmiechnięty.
- A mama? - Uniosłam wzrok i spojrzałam na Harry'ego, który z zaciekawieniem słuchał mojej historii.
- Moja mama... Ona nie żyje. - Delikatnie uśmiechnęłam się widząc zmieszaną minę Styles'a.
- Przepraszam, nie wiedziałem. - Zrobiło mu się trochę głupio.
- A skąd mogłeś wiedzieć? - Pocieszyłam go i kontynuowałam. Na razie nie miałam zamiaru opowiadać mu o mamie. Prawie z nikim o niej nie rozmawiałam to też Harry'emu tym bardziej nie chciałam nic mówić. - A Laura jest świetną dziewczyną.
- Tak. Jest cudowną przyjaciółką.
Loczek zaśmiał się i ponownie zaczął opowiadać jakieś niestworzone historie. Wszystkie zabawne i pełne poczucia humoru. Z tego co się dowiedziałam od chłopaka, cały skład One Direction ma nierówno pod sufitem. Szczerze to nigdy nie słyszałam o tak zabawnym zespole.
Rozmawialiśmy jeszcze dłuższy czas. Co chwila śmiejąc się i wygłupiając. Harry w pewnym momencie zachwiał się na krześle i o mało co nie spadł z hukiem na podłogę. Przez kolejne minuty przeżywał nad tym, że prawie umarł. Ja natomiast pocieszałam go, że na pewno pojawiłabym się na pogrzebie.
Styles okazał się naprawdę świetnym chłopakiem. Zabawny, a jednocześnie inteligenty i zrównoważony. W momencie, gdy Loczek kończył opowiadać o swoim pierwszym koncercie rozdzwonił się mój telefon. Przeprosiłam chłopaka i odebrałam.
- Co jest? - Odezwałam się do słuchawki.
- Zaraz przyjadę po Ciebie. Możesz już wychodzić. - Usłyszałam po drugiej stronie głos Kamila. Niechętnie spojrzałam na wyświetlacz komórki by sprawdzić, która godzina. Wow, już 17:00?
- OK.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Harry'ego, który w tym samym momencie lepił z chusteczek małe kuleczki.
- Muszę już lecieć.
- Już? - Chłopak ułożył usta w podkówkę po czym zaśmiał się.
- Siedzimy tutaj dosyć długo. Jeszcze Ci się nie znudziłam?
- Wręcz przeciwnie. Fajnie było dowiedzieć się o tobie czegoś więcej.
- Nawzajem. - Wstałam z miejsca, a Loczek zrobił to samo. Oboje skierowaliśmy się ku wyjściu. Podziękowaliśmy obsłudze i sięgnęliśmy po swoje kurtki.
- Proszę. - Harold wziął do ręki czerwony materiał i pomógł mi go na siebie założyć.
- Dzięki. - Daję słowo, że w tym momencie się zarumieniłam.
Chłopak włożył na siebie swój płaszcz, po czym wyszliśmy z lokalu. Na dworze wciąż padało dlatego zaczekaliśmy pod daszkiem na przyjazd mojego brata. Aż do jego pojawienia się między mną i Harry'm dochodziło tylko do kontaktu wzrokowego. Gdy Kamil podjechał pod MilkShake City zatrąbił głośno za znak bym się pospieszyła.
- Dziękuję za spotkanie. - Zwróciłam się do Loczka. Ten tylko uśmiechną się promiennie i złożył na moim policzku słodkiego buziaka.
- Do zobaczenia. - Kiwną dłonią i na odchodne założył na głowę kaptur. W deszczu jego sylwetka bardzo szybko znikła. Odprowadziłam go wzrokiem po czym szybko pobiegłam do auta i wskoczyłam na przednie siedzenie.
- Jak randka? - Zapytał mnie Kamil gdy odjeżdżał z parkingu.
- To nie była randka. - Sprostowałam. - Spotkanie wypadło znakomicie.
O nic więcej nie pytał.
Po drodze do domu wstąpiliśmy do sklepu i zrobiliśmy małe zakupy. Gdy podjechaliśmy pod mieszkanie o dziwo przestało padać. Jednak niebo wciąż pozostało zachmurzone.
Już od progu wejścia czekała na mnie Ola. Gdy tylko ukazałam się w drzwiach momentalnie zaciągnęła mnie na górę do pokoju. Zdążyłam po drodze ściągnąć kurtkę i odwiesić ją na wieszak.
- I jak było? Opowiadaj! - Ola zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok mnie na łóżku.
- Było fajnie. - Zaczęłam z wielkim uśmiechem.
Opowiedziałam Olce całe spotkanie ze szczegółami. W niektórych momentach dziewczyna komentowała zachowanie chłopaka mówiąc "wiedziałam, że tak robi!". Rozmawiałyśmy tak bardzo długo.
Dochodziła godzina 20:00 więc postanowiłam odświeżyć się po całym dniu i wziąć długą kąpiel. Naszykowałam więc najpotrzebniejsze rzeczy (piżama, bielizna, telefon i słuchawki) i pomaszerowałam do łazienki. Napełniłam wannę wodą po czym zanurzyłam się w niej po szyję. Słuchając najróżniejszych piosenek cicho nuciłam melodię. W pewnym momencie w słuchawkach rozbrzmiał dźwięk piosenki One Direction - What makes you beautiful. Wybuchłam głośnym śmiechem po czym zaczęłam coraz głośniej śpiewać. Mój wokal nie zaliczał się do najlepszych to też nie zdziwiłabym się gdyby w tym samym momencie w drzwiach staną weterynarz wezwany przez sąsiadów z myślą, iż jakieś zwierze zaczyna rodzić.
Jakieś 10 minut przesiedziałam jeszcze w wannie po czym cała czyściutka i pachnąca wyszłam z łazienki. Gdy weszłam do pokoju Ola znów siedziała przed laptopem.
- To jest już uzależnienie. - Stwierdziłam smutno.
- Cicho bądź. - Olka spojrzała na mnie spod łba po czym zaczęła się głośno śmiać.
- I jeszcze do tego choroba psychiczna? Ja nie wiem jak ja sobie z Tobą radę dam... - Opadłam bezwładnie na łóżko. Podparłam się na łokciach tym samym spoglądając na ekran laptopa Oli. - Mogę teraz ja? Na chwilę?
- Dobra, ale szybko. - Dziewczyna wsunęła mi przed nos komputer. Szybko wbiłam w wyszukiwarkę "Twitter" po czym równie sprawnie się zalogowałam. Parę osób mnie follownęło ale nawet nie chciało mi się sprawdzać kto. Powoli zaczęłam czytać Twetty znajomych.
- Patrz! - Ola wskazała palcem na sam dół ekranu gdzie znajdował się ostatni wpis Harry'ego.
- Co podać? - Usłyszałam nad sobą słodki głos. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam drobną dziewczynę o kasztanowych włosach i tego samego koloru tęczówek. Na oko miała jakieś 18 lat. Może mniej. Na jej jasno beżowej koszulce widniała plakietka z imieniem. Martha. - Polecam szejka czekoladowego z bitą śmietaną na wierzchu i truskawkami. - Uśmiechnęła się szeroko. W prawej ręce trzymała plik karteczek natomiast w lewej dłoni cienki długopis. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie zaczekać z zamówieniem aż do przyjścia Styles'a. Rozejrzałam się po raz kolejny po pomieszczeniu, a gdy nie zauważyłam chłopaka postanowiłam nie czekać z tym.
- W takim razie poproszę. - Odpowiedziałam jej równie szerokim uśmiechem. Dziewczyna zapisała zamówienie na kartce i odeszła znikając za ladą.
Podwinęłam rękaw bluzki i spojrzałam na tarczę zegarka.
- 13:20. - Szepnęłam cicho.
Na pewno punktualnością nie grzeszy. Przewróciłam teatralnie oczyma po czym wyjęłam z kieszeni telefon. Może napisał jakiegoś SMS, że nie przyjdzie? Na ekranie nie wyświetliła się żadna nowa wiadomość. Pokręciłam głową i schowałam sprzęt w poprzednie miejsce. Założyłam nogę na nogę i tępo zatopiłam wzrok w obrazie wiszącym na ścianie. Ładna dziewczyna trzymająca w ręku czerwoną różyczkę, a za nią stojący mężczyzna. Obejmował ciemnowłosą swoimi masywnymi ramionami. Wyglądali na szczęśliwych.
- Tsa, miłość. - Burknęłam.
- Ja stawiam na przyjaźń. - Podskoczyłam na dźwięk czyjegoś głosu. Odwróciłam się by dowiedzieć się do kogo on należy. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha widząc poważną twarz Harry'ego. Jego loczki, totalnie przemoczone, opadały w bezładzie na twarz. Co chwila poprawiał je dłonią, jednak bez jakiegokolwiek skutku. Zachichotałam cicho. Harry spojrzał na mnie pytająco.
- Harry... Kaptur. - Sprostowałam.
- Ale ja nie ma... - Chłopak odwrócił głowę. - Cholera.
Jękną cicho po czym ściągną równie przemoczoną kurtkę i odwiesił ją na wieszaku. Usiadł na przeciwko mnie po raz kolejny poprawiając włosy.
- Przepraszam Cię za spóźnienie. Pewnie długo czekałaś...
- Jakieś pół godziny. - Westchnęłam po czym szybko machnęłam dłonią.
- Co Ci się stało w rękę? - Zaniepokoił się.
- Ehm, mały wypadek. - Przewróciłam oczyma i schowałam dłonie pod stolik.
- Przepraszam jeszcze raz. Mieliśmy mały... Problem w domu. - Harold uśmiechnął się szeroko. Awww, jaki dołeczek. Miałam już dotknąć jego słodki policzek, jednak w ostatnim momencie powstrzymałam się.
- Jaki problem? - Zaciekawiłam się.
- Uwierz, nie chcesz wiedzieć. - Zaśmiał się melodyjnie. - Przy okazji. Fajnie znów Cię widzieć.
- Wzajemnie. - Uśmiechnęłam się jak tylko najładniej umiałam. Miałam już o coś zapytać, jednak ktoś mi na to nie pozwolił.
- Twoje zamówienie. - Kelnerka spojrzała na mnie i położyła shake'a na stoliku. Podziękowałam grzecznie i spojrzałam na danie. Wyglądało naprawdę smacznie. - O mój Boże. Ty jesteś Harry Styles. - Spojrzałam w górę. Dziewczyna wlepiała swoje wielkie brązowe oczy w mojego towarzysza. Na jej ustach widniał ogromny uśmiech, z którego co chwila padały ciche piski. - Proszę, podpisz mi się.
Chłopak przyłożył palec wskazujący do ust po czym wziął od dziewczyny długopis.
- Jak Ci na imię?
- Martha.
- Bardzo ładnie imię. - Harry nabazgrał na kartce wielki podpis po czym dorysował małe serduszko. Niezły flirciarz z Ciebie...
Kelnerka podziękowała i odeszła od nas w podskokach.
- Przepraszam za to. - Harry spojrzał na mnie z żalem.
- Nie ma sprawy. - Mruknęłam. Lokowaty wlepił swój wzrok w mojego shake'a. - Wybacz. Myślałam, że już nie przyjdziesz i zamówiłam sobie napój.
- Oh, no tak. - Poprawił swoje loczki.
Harry postanowił nie zamawiać żadnego napoju. Jak to sam stwierdził, "nie czuje się po nich za dobrze". Oczywiście zostawiłam to stwierdzenie bez jakichkolwiek pytań. Nie miałam zamiaru zagłębiać się w jego "problemy".
Na szczęście nikt z gości lokalu nie rozpoznał Harry'ego. Oczywiście oprócz tej kelnerki i jednej małej dziewczynki, która mimo iż stała centralnie obok swojego idola, to nie odważyła się zagadać. Styles był na tyle kochany, że sam z siebie zrobił z nią sobie zdjęcie. Przez godzinę rozmawialiśmy. Właściwie to Harry mówił, a ja słuchałam. Patrzyłam tylko na jego słodkie policzki, na których co jakiś czas pojawiały się te słodkie dołeczki.
- A gdy już zeszliśmy na backstage Niall opróżnił wszystkie nasze zapasy. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że pochłoną równie szybko wszystkie marchewki Louisa. Rozumiesz, Lou jest przewrażliwiony na ich punkcie... - Przerwał i z wielkim uśmiechem na twarzy spojrzał mi w oczy. - Co jest? Mam coś na twarzy? - Zaciekawił się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak na niego patrzę. Cicho odchrząknęłam i zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę.
- Przepraszam ale zakochałam się w twoich dołeczkach. - Wskazałam palcem na swój policzek. Loczek udał zawstydzonego i spuścił głowę.
- Przez Ciebie się rumienię. - Zarechotał i ponownie zawiesił swoje spojrzenie na mnie. - Dobra. Teraz ty opowiadaj.
- Hm? - Nie zrozumiałam.
- Opowiedz coś o sobie. - Sprostował. - Żeby było Ci łatwiej to zadam jedno pytanie. Już od początku naszej rozmowy nie mogę rozgryźć Twojego akcentu. - Cmoknął ustami kręcąc głową. - Nie jesteś stąd, prawda?
- Tak, masz rację. - Splotłam palce i luźno położyłam dłonie na stoliku. - Jestem z Polski. No wiesz... Taka Narnia. - Zaśmiałam się.
- Wbrew pozorom dosyć dużo wiem o tym kraju.
- Naprawdę? - Zaciekawiłam się.
- No pewnie. No na przykład... To tam jest ten największy park rozrywki. - Pstryknął palcami.
- To Rosja. - Uniosłam brwi ku górze. - Ale OK, nie będę Cię męczyć. - Uśmiechnęłam się do niego.
- No przecież wiedziałem. - Harry zmierzwił sobie włosy po czym spojrzał na mnie. - To opowiadaj. Skąd znasz Laurę?
- Laurę poznałam trzy dni temu. Razem z moim ojcem i najlepszą przyjaciółką zamieszkaliśmy razem z Laurą i jej tatą. Z tego co mi powiedziano mój tata i Dany byli przyjaciółmi parę ładnych lat temu. Z resztą mój ojciec jest Brytyjczykiem. Urodził się tutaj ale ze względu na moją mamę przeprowadził się do Polski. Tam ja się urodziłam i mój starszy brat, Kamil. Jakieś dwa tygodnie temu tata dostał świetną ofertę pracy w Londynie. Oczywiście bardzo się wszyscy ucieszyliśmy, ale mimo to nie chciałam opuszczać Polski. Nie chciałam zostawiać mojej babci. Teraz bardzo za nią tęsknię. - Westchnęłam cicho. - Najważniejsze jest to, że tata jest szczęśliwy. Ta nowa praca najwyraźniej mu służy, gdyż cały czas chodzi uśmiechnięty.
- A mama? - Uniosłam wzrok i spojrzałam na Harry'ego, który z zaciekawieniem słuchał mojej historii.
- Moja mama... Ona nie żyje. - Delikatnie uśmiechnęłam się widząc zmieszaną minę Styles'a.
- Przepraszam, nie wiedziałem. - Zrobiło mu się trochę głupio.
- A skąd mogłeś wiedzieć? - Pocieszyłam go i kontynuowałam. Na razie nie miałam zamiaru opowiadać mu o mamie. Prawie z nikim o niej nie rozmawiałam to też Harry'emu tym bardziej nie chciałam nic mówić. - A Laura jest świetną dziewczyną.
- Tak. Jest cudowną przyjaciółką.
Loczek zaśmiał się i ponownie zaczął opowiadać jakieś niestworzone historie. Wszystkie zabawne i pełne poczucia humoru. Z tego co się dowiedziałam od chłopaka, cały skład One Direction ma nierówno pod sufitem. Szczerze to nigdy nie słyszałam o tak zabawnym zespole.
Rozmawialiśmy jeszcze dłuższy czas. Co chwila śmiejąc się i wygłupiając. Harry w pewnym momencie zachwiał się na krześle i o mało co nie spadł z hukiem na podłogę. Przez kolejne minuty przeżywał nad tym, że prawie umarł. Ja natomiast pocieszałam go, że na pewno pojawiłabym się na pogrzebie.
Styles okazał się naprawdę świetnym chłopakiem. Zabawny, a jednocześnie inteligenty i zrównoważony. W momencie, gdy Loczek kończył opowiadać o swoim pierwszym koncercie rozdzwonił się mój telefon. Przeprosiłam chłopaka i odebrałam.
- Co jest? - Odezwałam się do słuchawki.
- Zaraz przyjadę po Ciebie. Możesz już wychodzić. - Usłyszałam po drugiej stronie głos Kamila. Niechętnie spojrzałam na wyświetlacz komórki by sprawdzić, która godzina. Wow, już 17:00?
- OK.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Harry'ego, który w tym samym momencie lepił z chusteczek małe kuleczki.
- Muszę już lecieć.
- Już? - Chłopak ułożył usta w podkówkę po czym zaśmiał się.
- Siedzimy tutaj dosyć długo. Jeszcze Ci się nie znudziłam?
- Wręcz przeciwnie. Fajnie było dowiedzieć się o tobie czegoś więcej.
- Nawzajem. - Wstałam z miejsca, a Loczek zrobił to samo. Oboje skierowaliśmy się ku wyjściu. Podziękowaliśmy obsłudze i sięgnęliśmy po swoje kurtki.
- Proszę. - Harold wziął do ręki czerwony materiał i pomógł mi go na siebie założyć.
- Dzięki. - Daję słowo, że w tym momencie się zarumieniłam.
Chłopak włożył na siebie swój płaszcz, po czym wyszliśmy z lokalu. Na dworze wciąż padało dlatego zaczekaliśmy pod daszkiem na przyjazd mojego brata. Aż do jego pojawienia się między mną i Harry'm dochodziło tylko do kontaktu wzrokowego. Gdy Kamil podjechał pod MilkShake City zatrąbił głośno za znak bym się pospieszyła.
- Dziękuję za spotkanie. - Zwróciłam się do Loczka. Ten tylko uśmiechną się promiennie i złożył na moim policzku słodkiego buziaka.
- Do zobaczenia. - Kiwną dłonią i na odchodne założył na głowę kaptur. W deszczu jego sylwetka bardzo szybko znikła. Odprowadziłam go wzrokiem po czym szybko pobiegłam do auta i wskoczyłam na przednie siedzenie.
- Jak randka? - Zapytał mnie Kamil gdy odjeżdżał z parkingu.
- To nie była randka. - Sprostowałam. - Spotkanie wypadło znakomicie.
O nic więcej nie pytał.
Po drodze do domu wstąpiliśmy do sklepu i zrobiliśmy małe zakupy. Gdy podjechaliśmy pod mieszkanie o dziwo przestało padać. Jednak niebo wciąż pozostało zachmurzone.
Już od progu wejścia czekała na mnie Ola. Gdy tylko ukazałam się w drzwiach momentalnie zaciągnęła mnie na górę do pokoju. Zdążyłam po drodze ściągnąć kurtkę i odwiesić ją na wieszak.
- I jak było? Opowiadaj! - Ola zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok mnie na łóżku.
- Było fajnie. - Zaczęłam z wielkim uśmiechem.
Opowiedziałam Olce całe spotkanie ze szczegółami. W niektórych momentach dziewczyna komentowała zachowanie chłopaka mówiąc "wiedziałam, że tak robi!". Rozmawiałyśmy tak bardzo długo.
Dochodziła godzina 20:00 więc postanowiłam odświeżyć się po całym dniu i wziąć długą kąpiel. Naszykowałam więc najpotrzebniejsze rzeczy (piżama, bielizna, telefon i słuchawki) i pomaszerowałam do łazienki. Napełniłam wannę wodą po czym zanurzyłam się w niej po szyję. Słuchając najróżniejszych piosenek cicho nuciłam melodię. W pewnym momencie w słuchawkach rozbrzmiał dźwięk piosenki One Direction - What makes you beautiful. Wybuchłam głośnym śmiechem po czym zaczęłam coraz głośniej śpiewać. Mój wokal nie zaliczał się do najlepszych to też nie zdziwiłabym się gdyby w tym samym momencie w drzwiach staną weterynarz wezwany przez sąsiadów z myślą, iż jakieś zwierze zaczyna rodzić.
Jakieś 10 minut przesiedziałam jeszcze w wannie po czym cała czyściutka i pachnąca wyszłam z łazienki. Gdy weszłam do pokoju Ola znów siedziała przed laptopem.
- To jest już uzależnienie. - Stwierdziłam smutno.
- Cicho bądź. - Olka spojrzała na mnie spod łba po czym zaczęła się głośno śmiać.
- I jeszcze do tego choroba psychiczna? Ja nie wiem jak ja sobie z Tobą radę dam... - Opadłam bezwładnie na łóżko. Podparłam się na łokciach tym samym spoglądając na ekran laptopa Oli. - Mogę teraz ja? Na chwilę?
- Dobra, ale szybko. - Dziewczyna wsunęła mi przed nos komputer. Szybko wbiłam w wyszukiwarkę "Twitter" po czym równie sprawnie się zalogowałam. Parę osób mnie follownęło ale nawet nie chciało mi się sprawdzać kto. Powoli zaczęłam czytać Twetty znajomych.
- Patrz! - Ola wskazała palcem na sam dół ekranu gdzie znajdował się ostatni wpis Harry'ego.
A successful day with a great person. Keep it up :) Niall, greetings for the whole family. See you buddy. x
- Tak trzymać? - Zaciekawiła się Olka. Wzruszyłam ramionami po czym cała rozpromieniona wylogowałam się z portalu.
Do 24:00 oglądałyśmy jakieś filmy, gadałyśmy i obżerałyśmy się czipsami i ciastkami korzennymi. Gdy w końcu zmorzył nas sen położyłyśmy się wygodnie w łóżku i już po paru chwilach zasnęłyśmy.
Nie ma co, dzień zaliczam do udanych.
Laura
A czego ja się mogłam spodziewać? Że ta cała Emily się zgodzi na to spotkanie? Pff, wiedziałam, że do tego nie dojdzie. Musiała oczywiście wymyślić jakiś sposób by się z tego wywinąć. Ale dlaczego? Nie rozumiem... Chciałam się z nią jakoś dogadać, porozmawiać. Jak kobieta z kobietą. Widocznie ona tego nie chce.
I jak tutaj ją lubić? No jak?! Cholera jasna, co mój ojciec w niej widzi? Kolejna idiotka pakująca się z buciorami w nasze spokojne (jak dotychczas) życie.
Nie przekonałam się do niej i nie przekonam.
Koniec.
Kropka.
Ale i tak się od niej nie uwolnię... Tata nie da się przekonać. Idiotyczna sytuacja. Ale jedno wiem na sto procent. Nigdy nie polubię Emily. Nie zaakceptuję jej i nigdy nie zgodzę się na jej ślub z moim ojcem. Tfu. Laura, wypluj to! Nigdy to tego przecież nie dojdzie.
Prawda?
Opadłam bezwładnie na łóżko czekając na śmierć. Ta kobieta rujnuje naszą rodzinę! Nie pozwolę jej na to...
Myślałam nad tym całą noc. Nie dawało mi to spokoju. Jak tylko tutaj ją wykurzyć? Nic racjonalnego nie przychodziło mi do głowy... A może...?
Hej ; D
Na samym wstępie przepraszam za tak późne dodanie rozdziału. Jakoś nie mogłam się do niego zabrać. Dopiero dzisiaj dokończyłam go całkowicie. I wyszło jak wyszło. Nie tak miało być, no ale zmienić już nie dam rady. : ] Nie mam pojęcia czy wam się spodoba... Dla mnie szału ni ma. : D
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Było ich spoooro. Naprawdę, dziękuję. Wszystkie są dla mnie bardzo znaczące i dają mi motywację do dalszego pisania. <3 Dzięki raz jeszcze. : *
Następny rozdział prawdopodobnie we wtorek lub środę. : D Trochę szybko... Ale to dlatego, że na ten musieliście tak długo czekać. : )
Pozdrawiam, Kinia.
Ojj. Szał jest <3
OdpowiedzUsuńI te dołeczki, mraśśne ; ))
I Kamil. Chcę takiego brata !! ^^
Zaprasza później do mnie, jestem właśnie w trakcie pisania nowego rozdziału xD
http://wyobraznia1d.blogspot.com/
P.S nie mogłam się doczekać na ten rozdział.
ojeojeojeoje ale ich pierwsze "spotkanie" randka bylo słodkie iwogóle aż sie uśmiechnęłam, już myślałam ze nie przyjdzie ;d
OdpowiedzUsuńno czekam na next i jestem ciekawa co ta laura wymyśliła :D
Super. Wreszcie się doczekałam, ale każdy dodaje jak ma czas i pomysł.
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a.
Pozdrawiam <3
Kurde chce takiego brata jak Kamil aww ;3 Ale nie mogę się doczekać co dalej będzie się dziać. Czekam na następny z niecierpliwością ♥
OdpowiedzUsuńmój blog wpadniesz? ;d http://fall-in-love-in-london.blogspot.com/
świetny ; dd
OdpowiedzUsuńa jaki długi ; )
czekam na następny
http://buubsonlove.blogspot.com/
Fajny. ♥
OdpowiedzUsuńMasz talent i nie zmarnuj go.
Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
Świetny rozdział .. Oł gasz jak świetnie opisałaś te dołeczki Hazzy <3
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co wymyśliła Laura .. ; )
mam pytanko czy będziesz też opisywac akcje z perspektywy np. Olki czy Harry'ego?
do następnego ; *
zapraszam na mojego nowego bloga :
http://one-thing-love.blogspot.com/
Tak, będę opisywać. : D
UsuńDziękuję za komentarz. <3
Zajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Harry i Diana do siebie nie pasują.
Czekam na kolejny ;*
jak każdy inny rozdział ten jest super! :*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejnego :3
Świetne *.*
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nastepnego :)
PS. Ten gif na końcu jest z jakiegoś wywiadu ?
Ten gif pochodzi z filmiku, na którym Zayn i Lou wkręcają Niall'a, Harry'ego i Liama w to, że jedna z pracownic Nicka jest w ciąży. Tutaj masz link:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=PgmWeOTHxhs&feature=player_embedded#!
Biedny Hazz'uś. Ale jaki kochany. *_* < 3
Hah. XD
Hahah ! Ale im sie udał ten żart XD
UsuńHarry jaki toskliwy O.O A Niall zdezorientowany XD
fajny, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA: http://thedirectionstories.blogspot.com/
zapraszam do siebie na 23 ! ;3
OdpowiedzUsuńwww.paradise-with-you.blogspot.com
nowy :) x http://if-im-louder-would-you-see-mee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://aboutmadamejuliette.blogspot.com/ zapraszam :)
OdpowiedzUsuńSuper, rewelacja! Czekam na nn! ;*
OdpowiedzUsuńIza XoXo
Aaah!! Spotkanie udane :D Fajnie piszesz, nie co ja gadam piszesz Zajebiscie przez duże Z ;) Masz ogromny talent i wspaniałe pomysły ^^ Chciałabym mieć takiego brata ;p No i przyjaciółka też fajna :) Uwielbiam twojego bloga <3 Czekam na kolejny rozdział :**
OdpowiedzUsuńI sorki że spamuje,ale może wpadniesz do mnie?? Zapraszam :]
http://there-is-only-onedirection.blogspot.com/
Świetnie !!! Niech się już coś zacznie dziać !
OdpowiedzUsuńKocham cię ! <3 ;*****
Elo !! Superowy blog !!! Czekam na 9 , 10 , 11 ... Rozdziały
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńPisz co tydzień rozdziały . Bardzo mi się podoba ten blog masz to tego weny < zresztą też je mam > . Jesteś taka ciekawska co bedzie dalej .
Prosze
Pisz częściej , bo jestem ciekawa ciagu dalszego .
OdpowiedzUsuń