Rozdział V
Jeszcze raz przerwiesz mi sen, to nie wiem co Ci zrobię...
- Barni, przestań! - Warknęłam gdy psiak znów zaczął drapać w drzwi do naszego pokoju. Wzięłam do ręki poduszkę i cisnęłam nią w drzwi. Barni przestał hałasować i przez jakiś czas był spokój. Kątem oka spojrzałam na zegarek, który właśnie wskazywał godzinę 8:27. Z wczorajszej imprezy wróciłyśmy około czwartej rano dlatego też nie spodobała mi się ta wczesna pora. Gdyby nie ten psiak to na pewno jeszcze bym sobie pospała. Jednak moja natura nie pozwala mi po przebudzeniu ponownie zasnąć... Taka już jestem. I to mi się strasznie nie podoba. Ponownie usłyszałam drapanie w drzwi i ciche pojękiwania. Niechętnie wygramoliłam się z pościeli i w pionowej pozycji zaczęłam przeciągać się w każdą możliwą stronę. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na śpiącą Olę. Jak ona może tak twardo spać... Westchnęłam i powoli skierowałam się ku drzwiom. Przez chwilę moje oczy zaszła mgła i wpadłam na drewniany stolik uderzając się przy tym o jego róg w udo. Zacisnęłam zęby by nie zawyć z bólu. Przeklęłam cicho pod nosem i ruszyłam dalej kuśtykając na lewą nogę.
- Och, Zayn. Twoje mięśnie są zniewalające... - Odwróciłam się. Olka gadała coś przez sen tuląc przy tym swoją poduszkę. - Nie, Niall! Przecież wiesz, że to Ciebie kocham. - Jej wyraz twarzy przypominał małą dziewczynkę, która miała zaraz się rozpłakać. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam skulonego pod nimi Berniego. Gdy mnie zobaczył momentalnie zaczął szczekać.
- To ty mnie obudziłeś, co? Oj, nie wolno... - Pogłaskałam pieska za uchem, na co ten zaczął na mnie skakać. - No już, już. - Zaśmiałam się radośnie. - Chcesz iść na spacerek?
- Mogłabyś z nim gdzieś wyjść. - Kamil wyszedł ze swojego pokoju w samych bokserkach szpanując przy tym swoim umięśnieniem. Jego włosy sterczały w każdym kierunku, a prawa nogawka od gaci była nieco wyżej od lewej. - Dobrze by mu to zrobiło... I Tobie też. - Zmierzył mnie wzrokiem.
- O co Ci chodzi? - Syknęłam.
- Nie nic... Po prostu świeże powietrze dobrze zrobiło by Ci na urodę. - Zaśmiał się chytrze. Co on ma do mojej urody?
- Ty lepiej spójrz na siebie. - Prychnęłam i uderzyłam go mocno w ramie.
- Ej! Bo już nigdy więcej po was nie przyjadę. Z resztą powinienem być teraz na was zły za to, że obudziłyście mnie w środku nocy. Ale będziecie miały jeszcze szansę się odpłacić. - Kamil posłał mi szeroki uśmiech i skierował się ku łazience.
- Debil. - Warknęłam cicho i zeszłam na dół. Barni pobiegł za mną.
Wszędzie panowała cisza i spokój. Weszłam po cichu do kuchni. Tam też nikogo nie było. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam kartonik z mlekiem. Odłożyłam go na stół i odwróciłam się by sięgnąć z szafki miseczkę. Otworzyłam ją na szeroko i wyjęłam czerwone naczynie. Schyliłam się i wyciągnęłam miodowe płatki. Pech chciał, że gdy podniosłam się do poprzedniej pozycji uderzyłam z całej siły głową o otwartą wcześniej przeze mnie szafkę.
- Ała! - Zawyłam z bólu i złapałam się za bolące miejsce. Zaczęłam mimowolnie skakać w miejscu i kręcić się dookoła. Zawsze tak robiłam, gdy coś mnie bolało. Sama nie wiem dlaczego. Może po prostu jestem dziwna... Po chwili ból się zmniejszył i ze złością zamknęłam szafkę. Wsypałam do miseczki płatki i zalałam je zimnym mlekiem. Sięgnęłam łyżeczkę i ze swoim daniem udałam się do salonu. Tam również nikogo nie było. Usiadłam wygodnie na kanapie i wyciągnęłam rękę po pilota, który leżał na stoliku. Mój wzrok przykuła mała karteczka. Bez zastanowienia chwyciłam ją i zaczęłam czytać.
Przepraszamy, że znów zostajecie sami w domu. My mamy wiele spraw do załatwienia na mieście. Zachowujcie się i nie rozwalcie domu. Oboje wrócimy dość późno, więc nie czekajcie na nas. Do zobaczenia.
- Dany i Andrew.
PS Mamy nadzieję, że tej nocy wrócicie o własnych siłach...
Haha, bardzo śmieszne. Przecież byłyśmy trzeźwe... No, prawie... Okej. Czyli znów dzień należy tylko dla nas. Trochę zrobiło mi się przykro, ponieważ od kąt tutaj jesteśmy tata wiele czasu spędza poza domem. Odłożyłam liścik na poprzednie miejsce i zaczęłam jeść płatki. Po skonsumowaniu ich zaniosłam brudną miseczkę do zlewu. Barni cały czas plątał mi się pod nogami, przez co parę razy traciłam równowagę. Nalałam mu do miski wody. Ten po chwili ją wypił i znów zaczął głośno ujadać. Wróciłam do swojego pokoju. Ola ciągle spała w tej samej pozycji. Mówiła coś cicho pod nosem. Coś niezrozumiałego dla mnie. Otworzyłam wielką szafę i wyciągnęłam z niej to. Szybko ubrałam się w naszykowane ciuchy, odbyłam poranną toaletę i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy luźno związałam w koka. Zbiegłam ostrożnie po schodach na dół i złapałam smycz, która wisiała na wieszaku. Gdy Barni ją zobaczył od razu pobiegł w kierunku drzwi wyjściowych. Założyłam mu smycz i wyszłam z mieszkania. Pogoda była niezbyt ciekawa. Chmury zasłaniały całe niebo, przez co tylko co jakiś czas wyłaniały się delikatne promienie słońca. Ludzie byli poubierani w przeciwdeszczowe kurtki, z myślą, że zaraz może spaść deszcz. Szczerze nie martwiłam się tym. Jakoś nigdy nie przeszkadzało mi być mokrą. Razem z Barnim wyszliśmy poza furtkę i ruszyliśmy w kierunku wielkiego parku, który znajdował się jakiś kilometr przed nami. Idąc powoli rozmyślałam o poprzednich dniach.
To naprawdę niesamowite, że poznałam One Direction. Nigdy nie byłam ich fanką, ale od czasu ich spotkania chyba zacznę słuchać ich muzyki. Gdyby nie zafascynowanie nimi Olki, to na pewno nie wiedziałabym z kim rozmawiam. Wcześniej myślałam, że jest to grupka pedałkowatych chłoptasiów, którzy po osiągnięciu jakiejś tam "wielkiej" sławy zaczęli żyć jak gwiazdy. Po prostu mieli farta... Sama nie wiem czy teraz myślę inaczej. Nie poznałam ich na tyle dobrze, bym mogła ich ocenić pod tym względem. Jednak oni są naprawdę spoko. Nie wywyższają się w towarzystwie, są równi innym. Zabawni, rozmowni, przystojni... Najbardziej jestem zdziwiona zachowaniem Harrego. Czyżbym mu się spodobała? Egh, to nie możliwe. Może po prostu chciał być miły? Tak, na pewno. W końcu co on mógłby we mnie zobaczyć? Zwyczajna dziewczyna, bez jakichkolwiek ambicji i wyglądu. A jednak coś mu się we mnie spodobało, skoro chciał mój numer telefonu. Teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam dając mu go. Mogę się przecież po raz kolejny zawieść. Pewnie już więcej do mnie nie napisze... Ale ten SMS. "Dobranoc"... Co on chce przez to osiągnąć? Może już o mnie zapomniał... Tak. Pewnie już nawet nie pamięta mojego imienia. Chociaż... Już sama nie wiem. Niech on nie robi mi zbędnej nadziei! Cholera jasna... Diana, uspokój się. Pomyśl o czymś innym...
Nawet nie zauważyłam a doszłam do parku. Barni próbował uwolnić się ze smyczy, jednak nie pozwoliłam mu na to. Weszłam na ścieżkę, która prowadziła w głąb małego lasku. Szłam tak kilka minut aż doszłam do ślicznego miejsca. Dookoła zielona trawa i dużo drzew. Wysokich drzew, które rozchylone były w każdą stronę. Na samym środku małej polanki znajdowała się stara, drewniana ławeczka. Podeszłam bliżej i zaczęłam się jej przyglądać. Na każdym jej kawałku były wyryte różne słowa, inicjały, obrazki. Usiadłam na brzegu i spuściłam Barniego ze smyczy. Uradowany wolnością zaczął beztrosko biegać między drzewami. Oderwałam od niego wzrok i zaczęłam czytać zdania na ławce. "Najlepszą częścią mnie jesteś TY."; "To miejsce zostanie w naszych sercach już na zawsze."; "Choć Ciebie już tutaj nie ma to w moim sercu będziesz już zawsze. To miejsce przypomina mi o Twoim istnieniu. Kocham Cię.". To ostatnie zdanie przypomniało mi o mamie. Zanim umarła lubiła zabierać mnie w pewne miejsce.
- Dlaczego księżniczka została sama? - Zapytała mała dziewczynka, która siedząc na srebrzystym kamieniu brodziła nóżkami w zimnej wodzie. Dookoła słychać było rechot żab i szum drzew. Słońce powoli zachodziło nad horyzontem, a jego ciepłe promienie padały na twarz kobiety, która leżała beztrosko na zielonej trawie. Słysząc pytanie swojej córki podniosła się do pozycji siedzącej i przymrużyła oczy.
- Księżniczka nie była całkowicie sama. - Odparła po cichu. W jej głosie można było dostrzec smutek i zmieszanie. - Był ktoś, kto każdego dnia przybywał pod wieżę. Spokojnym tonem przemawiał do Księżniczki, delikatnością pomagał jej dojść do siebie. Pewnego dnia nie mógł już dłużej czekać.
- I co zrobił? - Jasnowłosa dziewczynka spojrzała na swoją mamę i podciągnęła zgrabne nóżki pod brodę.
- Wyłamał drzwi i porwał Księżniczkę z jej więzienia. - Kobieta uśmiechnęła się delikatnie. Namoczyła szczupłą dłoń w zimnej wodzie jeziorka i delikatnie zaczęła masować nią ramiona dziewczynki. - Księżniczka poznała smak czegoś, czego nigdy nie dał jej stary Król. Tamten ją tylko wielbił, z daleka, nie zbliżając się. Wielbił ją jak obraz. Ten tak nie potrafił. Księżniczka spotkała Księcia. Nie raz słyszała, jak Książę pomstował na Króla, jak nie mógł mu wybaczyć porzucenia Księżniczki. Był przy niej cały czas. Zaplatał jej warkocze i nosił Księżniczkę na rękach. Śpiewał jej do ucha i powtarzał, że kocha. Bał się, czy Księżniczka pewnego dnia nie zechce wrócić do Króla. Ona wiedziała, że nie zrobiłaby tego. Nie umiałaby, już nigdy. Ważny był tylko jej Książę. Ten jeden, jedyny. Oddała mu siebie, każdy swój oddech i myśl. Porzuciła świat, który znała. Książę budził ją i żegnał pocałunkiem, podawał płaszcz, kiedy marzła i otulał kołdrą w nocy...
- I co dalej?
Wiadomość od: Harry
Bardzo się cieszę. Miłego dnia. x
Rozdział piąty.
Taki siaki. : D O niczym szczerze mówiąc. Mimo wszystko chciałam opisać także życie Oli i Laury. A nie ciągle chłopcy... : D Oczywiście nie mam tutaj na myśli, że będzie ich w opowiadaniu mniej. Skądże. Wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym rozdziałem będzie ich więcej. : D A przy tym dołożę (tak jak wspomniałam) życie Oli i Laury. Akcja się rozwija, także... : P
Tak do końca nie zdecydowałam się na głównego bohatera. Ale jednak chyba pozostanę przy Harry'm. Dla pozostałych chłopaków też już mam zarezerwowane główne role, więc każdej z was powinno się spodobać. ( :
Dziękuję za wszystkie poprzednie komentarze. Mimo, iż było ich mniej niż poprzednio, to i tak się cieszę. Strasznie mnie to motywuje. < 3 Dziękuję.
A, i jeszcze jedno. Była może któraś z was na zlocie fanów 1D w Poznaniu? : D Ja chciałam jechać, jednak nie wypaliło. O ile się nie mylę kolejny ma się odbyć 25 sierpnia. Także w Poznaniu. Któraś chętna? : D Ja osobiście bardzo bym chciała pojechać więc postaram się... : P
Pozdrawiam, Kinia.
~*~
- Księżniczka nie była całkowicie sama. - Odparła po cichu. W jej głosie można było dostrzec smutek i zmieszanie. - Był ktoś, kto każdego dnia przybywał pod wieżę. Spokojnym tonem przemawiał do Księżniczki, delikatnością pomagał jej dojść do siebie. Pewnego dnia nie mógł już dłużej czekać.
- I co zrobił? - Jasnowłosa dziewczynka spojrzała na swoją mamę i podciągnęła zgrabne nóżki pod brodę.
- Wyłamał drzwi i porwał Księżniczkę z jej więzienia. - Kobieta uśmiechnęła się delikatnie. Namoczyła szczupłą dłoń w zimnej wodzie jeziorka i delikatnie zaczęła masować nią ramiona dziewczynki. - Księżniczka poznała smak czegoś, czego nigdy nie dał jej stary Król. Tamten ją tylko wielbił, z daleka, nie zbliżając się. Wielbił ją jak obraz. Ten tak nie potrafił. Księżniczka spotkała Księcia. Nie raz słyszała, jak Książę pomstował na Króla, jak nie mógł mu wybaczyć porzucenia Księżniczki. Był przy niej cały czas. Zaplatał jej warkocze i nosił Księżniczkę na rękach. Śpiewał jej do ucha i powtarzał, że kocha. Bał się, czy Księżniczka pewnego dnia nie zechce wrócić do Króla. Ona wiedziała, że nie zrobiłaby tego. Nie umiałaby, już nigdy. Ważny był tylko jej Książę. Ten jeden, jedyny. Oddała mu siebie, każdy swój oddech i myśl. Porzuciła świat, który znała. Książę budził ją i żegnał pocałunkiem, podawał płaszcz, kiedy marzła i otulał kołdrą w nocy...
- I co dalej?
- Pewnego dnia usta Księżniczki nie poczuły pocałunku na dobranoc. Nie
było także powitania następnego dnia. Książę zniknął, bez słowa. - Kobieta westchnęła cicho i spojrzała na swoją córkę. Oczy małej dziewczynki zaszkliły się, a dolna warga zadrżała. -
Księżniczka nie mogła zrozumieć. Nie mogła uwierzyć, że Książę porzucił
ją tak, jak zrobił to stary Król. Nie miała sił nawet się rozpłakać. Po
prostu patrzyła w drzwi komnaty i nasłuchiwała kroków. Czekała na powrót
Księcia, mimo iż czuła, że ten już do niej nie wróci. Nie wiedziała, co
zrobiła źle. Nie wiedziała, co się stało. Wiedziała tylko, że pękło jej
serce, które kiedyś Książę wyleczył swoją czułością.
- Mamo, czy Księżniczka będzie kiedyś szczęśliwa?
Kobieta odwróciła się i spojrzała na zachodzące słońce. Teraz nie było go już prawie widać. Wstała z miejsca i wzięła swoją córkę na ręce. Ostatni już dzisiaj raz spojrzały na ich wspólne miejsce. Miejsce, w którym mogły być same. Dla siebie...
- Jutro się dowiemy. - Obie uśmiechnęły się do siebie i ruszyły polną dróżką. Dróżką, którą same sobie wydeptały.
~*~
Do moich oczu napłynęły łzy. Przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z mamą. Jej uśmiech, dotyk, zapach. Wszystkie historie, które opowiadała mi przez tyle lat zostały w mojej głowie. Pamiętam każdą z nich. Pamiętam wszystkie uczucia, które w tedy mi towarzyszyły. Może i nie wiedziałam w tedy co dokładnie one znaczą. Jaki mają przekaz... Ale moja mama opowiadała je tak prawdziwie, tak szczegółowo. Z serca... Każdy by zrozumiał. A przynajmniej starałby się. Teraz zrobiłabym wszystko, żeby tylko móc ujrzeć moją mamę. Powiedzieć jej, jak bardzo mi jej brakuje. Jak bardzo ją kocham. Jak wszyscy za nią tęsknimy. Czasami mam wrażenie jakby była ze mną. Jakby próbowała pomóc mi, gdy mam dylemat. To miłe uczucie. Przypomina mi o niej...
Nagle niebo przecięła błyskawica i głośno zagrzmiało. Przetarłam zapłakane oczy i spojrzałam przed siebie.
- Barni! - Krzyknęłam. Wzrokiem próbowałam odnaleźć psa. Usłyszałam głośne szczekanie, a po chwili Barni znalazł się przy mnie. - No nie bój się. To tylko burza. - Widząc jak psiak chowa się pod ławką pogłaskałam go po brzuszku i założyłam mu smycz. Znowu zagrzmiało i pojawił się kolejny błysk. I kolejny. Barni skomlał i piszczał. - No idziemy już. - Wstałam z miejsca i jeszcze raz na wsparcie pogłaskałam Barniego. I w tym samym momencie z nieba lunął deszcz. Dookoła zrobiło się ponuro. Drzewa coraz bardziej szumiały, a ścieżka wiodąca ku wyjściu coraz bardziej wypełniała się wodą. Zaczęłam biec. Barni był szybszy. Jego strach przed burzą dodawała mu podwójnej energii. Gdy zbliżaliśmy się do zakrętu psiak rozpędził się i zaczął biec w kierunku żywopłotu. Moja ręka była zapląta w smycz, dlatego nie mogłam się z niej uwolnić. - Stój! - Krzyknęłam, ale było już za późno. Barni przeskoczył przez ostre konary wpychając jednocześnie mnie między nie. Smycz pękła, a ja uderzyłam ręką o ostry kolec róży. Był naprawdę wielki... Barni podbiegł do mnie i próbował pomóc. Powoli podniosłam się z miejsca. Moje ubrania były całe od błota i krwi, która sączyła się z rany na dłoni. Jęknęłam cicho i powoli kierowałam się ku mieszkaniu. Miałam szczęście, że było niedaleko. Tylko pięć domów dalej. Deszcz ciągle padał. Coraz mocniej. Ulice coraz bardziej napełniały się wodą. Wszyscy ludzie pochowali się w domach. Po pięciu minutach stałam już przy drzwiach. Otworzyłam je i wpuściłam Barniego do środka. Nie przewidziałam tego, co za chwilę miało się stać. Psiak wleciał do salonu i zaczął się otrzepywać. Woda, błoto i jeszcze nie wiadomo co wylądowało w każdym zakamarku pokoju.
- Co tu się dzieje? - Laura zeszła szybko po schodach i spojrzała na mnie. - Boże, Diana. Co Ci się stało? - Dziewczyna momentalnie doskoczyła do mnie.
- Byłam na spacerze i... No... - Westchnęłam i pokazałam jej zakrwawioną dłoń.
- Idź się umyć. Przyjdź i jakoś to opatrzymy. - Laura pognała mnie do łazienki. Przez zamknięte drzwi usłyszałam jej przerażony głos na widok zabrudzonego salonu. Kurcze, trochę głupio wyszło...
Ściągnęłam z siebie przemoczone ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Zajął mi on około 10 minut. Owinęłam się starannie ręcznikiem i spojrzałam na swoją wewnętrzną część dłoni. Rana była głęboka, a krew nadal leciała. Nie wyglądało to zbyt ciekawie... Modliłam się tylko o to, by obeszło się bez szycia. Wyszłam z łazienki i skierowałam się ku mojemu pokoju. Olka najwyraźniej była już na dole, gdyż tutaj jej nie było. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej czystą bieliznę. Ubrałam się w nią. Następnie wyjęłam z szafy to i także nałożyłam na siebie. Próbowałam robić to wszystko tak, by nie pogorszyć stanu rany. Zeszłam da dół. Salon był już prawie posprzątany. To dzięki Kamilowi i Oli, którzy przecierali ostatnie brudy z szafy.
- Przepraszam, ja powinnam była to posprzątać. - Zrobiłam zgorszoną minę i spojrzałam na Laurę, która w kuchni przygotowywała jakieś jedzenie.
- Lepiej pokaż mi tą rękę. - Podeszłam do dziewczyny, która od razu chwyciła moją dłoń i zaczęła się jej przyglądać. - Nie wygląda to za dobrze. - Pokiwała głową.
- Wiem... I co z tym trzeba zrobić?
- Masz szczęście. Potrzebny nam będzie tylko bandaż i woda utleniona. - Odetchnęłam z ulgą.
- Oj, Diana, Diana. - Kamil wyciągnął z szafki apteczkę i pomógł Laurze opatrzyć moją dłoń. Po kilku minutach opatrunek był gotowy. Strasznie bolała mnie ta rana. Opowiedziałam wszystkim jak do tego doszło po czym zabraliśmy się do konsumowania dania przygotowanego przez Laurę. Było to spaghetti.
Około godziny 14:00 siedziałam w swoim pokoju wpatrując się w okno. Ciągle padało. Burza natomiast przeszła. Ola usiadła obok mnie i zaczęła się mi przyglądać.
- Co? - Zmierzyłam przyjaciółkę wzrokiem. Ta tylko uśmiechnęła się. - No co? - Przymrużyłam oczy.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - Dziewczyna uniosła lewą brew ku górze. Jej uśmiech nadal nie schodził z twarzy.
- Ale czego? - O co jej chodzi? Ola wyciągnęła ze swojej kieszeni mój telefon i zaczęła mi nim machać przed nosem.
- Masz numer Hazzy! - Wykrzyknęła i udała naburmuszoną.
- Skąd ty... Czytałaś moje wiadomości? Czytałaś moje wiadomości! - Wyrwałam jej telefon z rąk.
- Ty też moje czytasz!
- Nie praw... No dobra, czytam. Ale tylko w tedy kiedy mi pozwolisz! - Spojrzałam na dziewczynę, która znów promieniała.
- Dobra, cicho bądź. Lepiej odpowiedz na pytanie... Czemu mi o tym nie powiedziałaś?! Myślałam, że przyjaciółki mówią sobie wszystko!
- Nie histeryzuj. Nie miałam kiedy tego zrobić. - Wzruszyłam ramionami.W tym samym momencie przyszedł SMS.
- Od kogo?! - Wykrzyknęła Olka i próbowała zobaczyć treść wiadomości. Spojrzałam na nią jak na wariatkę i wcisnęłam przycisk "Pokaż".
Wiadomość od: Harry
Masz jakieś plany na jutro? : ) x
- Nie masz! - Ola wyrwała mi telefon z rąk i zaczęła coś na nim wystukiwać.
- Nie, Ola! Proszę Cię! - Krzyknęłam i rzuciłam się na ciemnowłosą. Ta jednak zdążyła już coś wysłać.
- Może powiesz mi jeszcze, że tego nie chcesz? - Zaśmiała się chytrze i zrzuciła mnie na ziemię.
- Ni... - Zaczęłam, ale zrezygnowałam po chwili.
- Ha! - Ola uśmiechnęła się triumfalnie i oddała mi komórkę. Szybko weszłam w "Wysłane Wiadomości".
Wiadomość do: Harry
Raczej nie. : )
- Raczej nie...? - Zacytowałam SMS'a.
- A masz jakieś plany? - Zapytała zdziwiona Olka.
- No raczej nie...
- Właśnie. - Zaśmiała się i klepnęła mnie w ramię.
- Idiotka. - Zaczęłam się również śmiać i przytuliłam do siebie przyjaciółkę. - Ał, ał. Uwaga na dłoń. - Podniosłam do góry prawą rękę i znów zaczęłam się głośno śmiać. Nasze wariacje przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Bez zastanowienia odczytałam jej treść.
Wiadomość od: Harry
W takim razie proponuję spotkanie w Milkshake City o godzinie 13:00. Co ty na to? x
Wiadomość do: Harry
OK, będę na pewno. Do zobaczenia. : )
Wiadomość od: Harry
Bardzo się cieszę. Miłego dnia. x
- Tak, tak, tak, tak! - Olka zaczęła skakać po łóżku i nucić coś pod nosem.
- Co się tak cieszysz? - Spojrzałam na nią i wstałam z miejsca.
- Bo Harry Styles będzie moją rodziną!
- What the fuck? - Zrobiłam wielkie oczy i puknęłam się w czoło.
- No wiesz... Nie tak do końca rodziną. Bo ty nie jesteś moją siostrą. Znaczy jesteś, ale nie biologiczną. Znaczy... Powiedzmy, że jesteś moją rodziną. No i wiesz... Harry Styles się właśnie z Tobą umówił! Aaa! Jak będą dzieci to ja chcę zostać matką chrzestną. Proszę! - Jęknęła i rzuciła się bezwładnie na łóżko.
- Matka wie że ćpiesz? - Sprawną ręką popukałam dziewczynę w czoło. Ta udała obrażoną i usiadła spokojnie na łóżku. - A tak w ogóle... Jak emocje po wczorajszej imprezie? - Szturchnęłam przyjaciółkę w bok.
- Cudownie, wspaniale, zajebiście. - Uśmiechnęła się. - Nigdy nie spodziewałam się tego, że poznam One Direction. I tego, że mogłabym mieć z nimi jakikolwiek bliższy kontakt. No wiesz... Laura jest kuzynką Josh'a. Teraz gdy chłopcy po trasie koncertowej mają wolne na pewno spotkają się z Laurą. Sama widziałaś jakimi są dobrymi znajomymi. O ile nie przyjaciółmi. Strasznie cieszyli się na jej widok. Ona z resztą też. Kurcze, niesamowita sprawa. Naprawdę. - Ola rozmarzyła się po czym wstała z miejsca i zajrzała do szafy.
- Wybierasz się gdzieś?
- Nie. - Odpowiedziała i wyjęła z szafy to.
Wzruszyłam ramionami i wskoczyłam pod pościel. Naszła mnie ochota na sen... Niby był środek dnia, ale ta pogoda strasznie zaczęła mnie dobijać. Ola wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Odwróciłam się plecami do ściany i mocno przytuliłam puchową poduszkę. Po kilku minutach zasnęłam.
Laura
Czego innego można było spodziewać się po Londynie? Deszcz, burze i wiatr. Bardziej od tego wolałam Nowy Jork. Pogoda prawie zawsze wspaniała. Słońce, delikatny wiaterek, a dookoła plaża i woda. Mimo tego Nowy Jork kojarzył mi się z ciężką pracą, którą mimo wszystko kochałam. Wysoka pozycja w bardzo znanej firmie turystycznej. Mimo moich 19 lat zarabiam dosyć dużo, by móc zacząć żyć samej. Nigdy jednak nie zastanawiałam się nad wyprowadzką. Nie wyobrażałam sobie, żebym kiedykolwiek mogła zostawić mojego ojca samego. Gdy tylko natrafia mi się okazja by wrócić do domu, od razu ją wykorzystuję. Tak też było niecałe trzy dni temu. Wróciłam z USA, gdzie tutaj spotkała mnie miła niespodzianka. Cieszę się, że w końcu poznałam Kamila, Dianę i Olę. A w szczególności Adrew'a. Mój tata wiele o nich opowiadał. Same pozytywy padały na ich temat. Wszystko to okazało się być prawdą.
Siedziałam w kuchni przy wyspie i czytałam codzienną prasę. Nagle zaczął dzwonić domowy telefon. Odłożyłam kubek gorącej czekolady i wstałam z miejsca kierując się ku aparatowi. Kolejny sygnał i podniosłam słuchawkę.
- Słucham?
- Laura? Tutaj Emily. - Usłyszałam po drugiej stronie cichy głos kobiety. - Jest Dany?
- Ekhm, nie ma go. - Odpowiedziałam sucho. Nigdy za nią nie przepadałam. Wydawała się być szorstka i samolubna. - Przekazać coś?
- Może... Niech zadzwoni do mnie gdy wróci, dobrze?
- OK. - Odpowiedziałam. W tym samym momencie przypomniały mi się dłowa Diany. "Może powinnaś lepiej ją poznać?". - Hmmm... - Emily?
- Tak?
- Masz jutro czas? - Ledwo te słowa przeszły mi prze gardło. W końcu trzeba od czegoś zacząć...
- Tak.
- Mogłabyś się ze mną spotkać? Wiesz... Chciałabym Cię lepiej poznać. Jakoś nigdy nie miałyśmy okazji pogadać w cztery oczy.
- Hmm... Masz rację. Dziękuję za propozycję. Może spotkamy się u mnie?
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia.
- Pa. - Rozłączyłam się i zniechęcona odłożyłam słuchawkę. Westchnęłam ciężko i odwróciłam się na pięcie chcąc z powrotem wrócić do kuchni. Niestety przez przypadek wpadłam na Kamila, który akurat przechodził obok mnie. Chłopak zdezorientowany złapał mnie w tali i zachwiał się, prawie upadając na podłogę. Gdy utrzymał pion zaczął się cicho śmiać.
- Przepraszam. Nie zauważyłem Cię. - Uśmiechnął się do mnie jednocześnie zabierając swoje dłonie z mojej talii.
- To ja przepraszam. - Jego zielone tęczówki mieniły się w różnych kolorach i patrzyły prosto na mnie. Chłopak zwilżył usta językiem i wszedł do kuchni. Zrobiłam to samo i usiadłam na moim poprzednim miejscu.
- Z kim rozmawiałaś? - Spojrzałam na Kamila pytająco. - Przez telefon.
- Ach. Z Emily. - Sprostowałam.
- Ach. Z Emily. - Sprostowałam.
- Jeżeli mogę wiedzieć... Kim jest Emily?
Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę o niej. Ale mimo wszystko chciałam opowiedzieć o niej Kamilowi. Sama nie wiem dlaczego... Mimo, iż znamy się zaledwie trzy dni to bardzo go polubiłam. Jest naprawdę świetnym kolegą. Zabawny, inteligentny. I do tego umie gotować. Nie powiem, spodobał mi się. Znaczy... Polubiłam go. Zaśmiałam się w duchu i spojrzałam na bruneta. Widocznie czekał na jakąkolwiek odpowiedź ponieważ na jego twarzy widniał pytający wyraz.
- Emily od jakiegoś czasu spotyka się z moim ojcem. Umówiłam się z nią dzisiaj ponieważ chcę w końcu ją lepiej poznać. Nasze relacje nie są zbyt fajne, dlatego postaram się to w jakiś sposób zmienić. - Delikatnie wymusiłam na sobie uśmiech.
- Na pewno Ci się uda. - Chłopak posłał mi szeroki uśmiech. Nagle usłyszeliśmy głośne PSTYK i popcorn był gotowy. Kamil wyciągnął go z mikrofali i wsypał do miski. - A teraz... Może miałabyś ochotę obejrzeć ze mną film? - Zafalował śmiesznie brwiami. Zachichotałam i podniosłam się z miejsca.
- A jaki? - Uśmiechnęłam się.
- Scarface.
To był ulubiony film Zayn'a. Uśmiechnęłam się ponownie jeszcze szerzej. Zawsze lubiliśmy oglądać go wspólnie. W najpoważniejszych momentach Zayn zawsze się śmiał lub komentował rolę głównych aktorów. Strasznie mi teraz tego brakowało. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Teraz mamy strasznie mało czasu dla siebie. Wczorajszy wieczór był najlepszym wieczorem od dłuższego czasu. Ten moment gdy zobaczyłam chłopaków. Po prostu nie da się tego opisać. Kochani wariaci...
- Z chęcią go z Tobą obejrzę.
Kamil ruszył do salonu, a ja za nim. Wyciągnął swojego laptopa by po chwili podłączyć go do TV. Jakieś pięć minut zajęło nam znalezienie filmu. Usiedliśmy na kanapie i wpatrywaliśmy się w migający ekran. Znałam ten film na pamięć, ale mimo to kochałam go. Za oknem cały czas siąpał deszcz, a ciemne chmury zasłaniały niebo przez co w domu panował półmrok. Już w trakcie 10 minut filmu zjedliśmy całą miskę popcornu.
Ola
Diana zasnęła więc nie miałam się do kogo odezwać. Kamil z Laurą oglądali na dole jakiś film. Przez chwilę miałam ochotę do nich dołączyć, jednak postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać. Dochodziła godzina 17:00. Za oknem ciągle padało, a na dodatek burza wróciła. Wstałam z wygodnego fotela i bez celu wyszłam na korytarz. W całym domu było ciemno przez pogodę. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić dla zabicia czasu. Ruszyłam powoli w stronę drzwi, których nigdy wcześniej nie otwierałam. Nacisnęłam delikatnie klamkę, na co drzwi cicho zazgrzytały i otworzyły się. Weszłam po drewnianych schodkach, które prowadziły na strych. Przez małe okienko przebijały się błyski i słychać było grzmoty. Całe pomieszczenie zagracone było jakimiś starymi rzeczami. Dziwne... Cały dom wyremontowany był nowocześnie, a strych wyglądał jakby nikt tutaj nie zaglądał od wielu lat. Powolnym ruchem dłoni przejechałam po wielkiej skrzyni. Jedyne co mi po tym zostało, to gruba warstwa kurzu na palcach. Wytrzepałam dłonie i zrobiłam kilka kroków do przodu. Mój wzrok przykuło stojące w prawym rogu stare pianino. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podeszłam do niego bliżej. Otrzepałam siedzenie z kurzu po czym usiadłam wygodnie na nim. Delikatnie dotknęłam klawiszy, przy czym one wydały z siebie cichy dźwięk. Od kąt skończyłam 6 lat rodzice zapisali mnie na lekcje grania na pianinie. Uczęszczałam na nie 7 lat. Potrafiłam zagrać każdą melodię, tworzyć własne kompozycje. Chyba wyszłam już z wprawy... Ale przecież można spróbować. Zaczęłam wciskać kolejno klawisze, próbując przypomnieć sobie jakiś rytm. Przez parę minut wychodziło mi to okropnie. Nieczystości i w ogóle. Miałam już się poddać, gdy w końcu zaczęło mi wychodzić. Pierwsze dźwięki piosenki Steven'a Curtis Chapman - Cinderella wypełniły całe pomieszczenie. Ta melodia przypominała mi wszystkie poprzednie lata. Wzloty i upadki. Wszystko o czym chciałam zapomnieć, jak i zostawić w pamięci na zawsze. Razem z Dianą śpiewałyśmy tę piosenkę dla naszych rodziców. Miałyśmy w tedy może 7 lat. Jej mama jeszcze żyła... Strasznie jej się to podobało. Z resztą pozostałym również. To niesamowite jak długo jesteśmy z Dianą przyjaciółkami. 10 lat to wcale nie mało. Ona jest najwspanialszą osobą na świecie. Jest dla mnie jak siostra. Zanim się zorientowałam skończyłam grać. Przez jakiś czas siedziałam bezczynnie wpatrując się w niebo. Po chwili poczułam jak moje policzka mokną. Delikatnie dotknęłam ich opuszkami palców. Teraz ktoś by pomyślał... "To nie możliwe, że ta dziewczyna, pełna radości i energii, może mieć chwilę słabości". A jednak. Każdy ma przecież uczucia, prawda? Nie trzeba ich pokazywać na zewnątrz, żeby udowodnić, iż ma się je w sercu.
Przetarłam załzawione oczy i wstałam z miejsca. Powoli zeszłam ze schodów i wyszłam tymi samymi drzwiami, dzięki którymi się tutaj znalazłam. Zegar wiszący na ścianie pokazywał godzinę 18:17. Czyli spędziłam tam ponad godzinę. Jak ten czas pędzi... Weszłam do pokoju, gdzie Diana nadal spała wtulona w pościel. Z dołu słychać było jakieś dziwne dźwięki, z czego wywnioskowałam, iż Kamil i Laura nadal oglądają film. Wyjęłam z torby laptopa i położyłam go sobie na kolanach. Włączyłam Twittera. Same wpisy Anki. Kogo to obchodzi, że kupiłaś sobie markowe buty na dzisiejszą imprezę u Wojtka? Prychnęłam. Nie lubiłam tej jędzy. Po chwili zauważyłam, że parę osób dodało mnie do obserwowanych. Pewnie ludzie ze szkoły. I może Laura. Dla upewnienia sprawdziłam to i aż podskoczyłam w miejscu. "Harry Styles - Obserwuje Cię" , "Niall Horan - Obserwuje Cię", "Louis Tomlinson - Obserwuje Cię". O mój Boże... Ja nadal nie wierzę w to co się dzieje. Ja ich normalnie wczoraj dotykałam. Znaczy... W rękę i w ogóle.
- Diana! Zaraz się porzygam tęczą! - Wskoczyłam na przyjaciółkę i zaczęłam po niej skakać.
- Co ty robisz?! - Syknęła i zwaliła mnie z siebie. - Możesz trochę ciszej? Jest środek nocy.
- Jest przed 19. - Wybuchłam śmiechem.
- E tam. - Jęknęła i uniosła się do pozycji siedzącej.
- Tak przy okazji, skoro już wstałaś... Mogłabyś mnie zabić?! - Wybuchłam i zaczęłam się śmiać jak głupia. - Oni mnie obserwują na Twitter'ze!
- Kto? - Diana spojrzała na mnie pytająco.
- Hazza, Nialler i Tomo.
- Ja pierdziele. Budzisz mnie dla takiej informacji? Idź się leczyć. Nadal nie wytrzeźwiałaś od wczoraj? - Jęknęła i wygramoliła się z pościeli.
- Ja nigdy nie wytrzeźwieję. - Zaśmiałam się cicho.
Do 22 siedziałyśmy na laptopie czytając różne straszne historie przez co bałyśmy się później zasnąć. Diana ciągle mnie straszyła, za co dostawała ode mnie mocnego kuksańca w żebra. Ciągle przypominałam jej o jutrzejszym spotkaniu z Harry'm. Kurcze, jakie ona ma szczęście... Dopiero około północy udało nam się spokojnie zasnąć. A jakie plany na jutro? Prawdopodobnie sama będę musiała coś wymyślić.
Taki siaki. : D O niczym szczerze mówiąc. Mimo wszystko chciałam opisać także życie Oli i Laury. A nie ciągle chłopcy... : D Oczywiście nie mam tutaj na myśli, że będzie ich w opowiadaniu mniej. Skądże. Wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym rozdziałem będzie ich więcej. : D A przy tym dołożę (tak jak wspomniałam) życie Oli i Laury. Akcja się rozwija, także... : P
Tak do końca nie zdecydowałam się na głównego bohatera. Ale jednak chyba pozostanę przy Harry'm. Dla pozostałych chłopaków też już mam zarezerwowane główne role, więc każdej z was powinno się spodobać. ( :
Dziękuję za wszystkie poprzednie komentarze. Mimo, iż było ich mniej niż poprzednio, to i tak się cieszę. Strasznie mnie to motywuje. < 3 Dziękuję.
A, i jeszcze jedno. Była może któraś z was na zlocie fanów 1D w Poznaniu? : D Ja chciałam jechać, jednak nie wypaliło. O ile się nie mylę kolejny ma się odbyć 25 sierpnia. Także w Poznaniu. Któraś chętna? : D Ja osobiście bardzo bym chciała pojechać więc postaram się... : P
Pozdrawiam, Kinia.
haha! zajebisty rozdział, no i czekam oczywiście na kolejny tak cudowny i zajebisty rozdział <33
OdpowiedzUsuńdobrze jest dowiedzieć się czegoś więcej o głównych bohaterach ; d
OdpowiedzUsuńi ładnie wyszła ci ta historia opowiadana przez Diany mamę.
czekam na kolejny rozdział ; D
http://buubsonlove.blogspot.com/
Cudowny ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego ;P
Pozdrawiam,
M.
Zapraszam do mnie :)
http://forever--and--almost--always.blogspot.com/
Masz talent. Pisz więcej takich boskich rozdziałów.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
uwieeeeeeelbiam !
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdział 22 ;3
www.paradise-with-you.blogspot.com
♥,♥
OdpowiedzUsuńJa chce następny ..
Zajebisty blog ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdział pierwszy : 1d-kissmeforlove.blogspot.com
świetny rozdział *,*
OdpowiedzUsuńchce następny, jak najszybciej ; 3
Dodaj szybko następny.:)) Jestem ciekawa jak wyjdzie to spotkanie z harrym.:D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/
Git ;DD
OdpowiedzUsuńsuper!!!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następnego ;-)
Świetny!!!!
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak przebiegnie spotkanie Harrego i Diany :)
SUPER!!! <3
OdpowiedzUsuńJa chcę już następny rozdział! :D
No, no, no... Szczerze powiedziawszy jestem pod wrażeniem ;)Dobrze, że opisałaś też trochę życie pozostałych bohaterów. W sensie Oli i Laury :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale zauważyłam 2 błędy, do których muszę się uczepić. W sumie to nie znaczą zbyt wiele, ale ja niestety zwracam na takie rzeczy uwagę ;) Mianowicie, pisze się "wtedy" a nie "w tedy" i "odkąd" a nie "od kąt". Przepraszam ;)
Poza tym było świetnie. A piosenka... zakochałam się w niej! Taka magiczna... ^.^
Czekam na kolejny :*
Swietne, naprawdę zajebiste!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne :D
Luknij, dopiero zaczynam http://1dobrocilomojswiatdogorynogami.blogspot.com/
Postarałaś się dziewczyno :) Bardzo mi się podoba :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://this-is-just-a-game-one-direction.blogspot.com/
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś wszystkie i jestem pod wrażeniem.
Oczywiście dodałam twojego bloga do obserwowanych.
Jesteś genialna wręcz !
Pozdrawiam : http://youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com/
hah;d świetny rozdział;d tak fajnie to wszystko opisałaś;d czekam na kolejną;d i cholernie ciekawi mnie jak minie spotkanie Harrego i Diany;p
OdpowiedzUsuńhttp://urealizbe.blogspot.com/
czaaadoowy!
OdpowiedzUsuńFajny blog.^^
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/ :)
Jeśli dodasz się do obserwatorów zostaw link w komentarzu na swojego bloga, a na pewno się odwdzięczę :D
dziewczyno ja Cię po prostu ubóstwiam! Dosłownie! Jesteś moją inspiracją! Masz tak niesamowicie dojrzały styl, ze kopara mi opada. Twoje opowiadanie czyta się lekko, przyjemnie, sam miód!
OdpowiedzUsuńAni mi się waż mówic, ze ten rozdział opowiada o niczym! Jasne? Nie wiem jak innym, ale ja się ciesze, ze nie piszesz tylko i wyłącznie o 1D. Oczywiście nie mam nic przeciwko xD ale dobrze, ze opisujesz też życie innych bohaterów.
Zazdroszczę Ci wszystkiego: stylu, dojrzałości, pomysłów... Po porstu brak mi słów!
http://onedirection-niall-cos-niespotykanego.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam na czwarty rozdział na http://this-is-just-a-game-one-direction.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl pisania i to, że rozdziały są takie długie!
OdpowiedzUsuńWpadniesz do mnie? Jest już 7 rozdział, chciałabym wiedzieć co myślisz.
http://five-directions.blogspot.com
Dzięki, że do mnie wpadłaś i dzięki za miłe słowa ;)
OdpowiedzUsuńA tak jeszcze co do zlotu w Poznaniu... Mieszkam niedaleko i bardzo chciałam jechać, ale nie mogłam, bo miałam rodzinnego grilla w domu. Nie miałam pojęcia, że jakiś następny się szykuje. Jak coś to ja chętnie się z tobą wybiorę!
Kurde, świetny rodział ! Strasznie podoba mi sie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 1 rodział i liczę na komentarz :3
http://dear--sister.blogspot.com/
To daj znać jak się czegoś dowiesz ;) Tymczasem u mnie nowy rozdział, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://five-directions.blogspot.com
Aleee długi i ciekawy rozdział. Aw, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń"Krew.
Powstrzymany naciskiem dłoni krzyk przerażenia i bólu.
Mnóstwo szkarłatnej cieczy lecącej bez opamiętania na chodnik jednej z ulic w Primasseum..."
Czyli rozdział drugi i pół na www.mistaken-heart.blogspot.com. Zapraszam, jeśli masz ochotę.
Świetne *.*
OdpowiedzUsuńDiana i Hazza - Ciekawie :)
Pisz nastepny !
Zapraszam do mnie : http://oonedirectionimaginy.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział, strasznie się cieszę z powodu Diany i Harry'ego, mam nadzieję, że coś z tego będzie! :) Oczywiście Laura i Kamil również coś tam kręcą, liczę na jakieś dobre akcje. :D
OdpowiedzUsuńdawaj szybko następny! <3
Rozdział zarąbisty ;) Pisaj szybko następny, nooo!!!
OdpowiedzUsuń;) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, strasznie mnie ciekawi co będzie dalej, no nie daj nam czekać ^^
U mnie nowy rozdział zapraszam! A kiedy u cb nowy?
UsuńDzisiaj wpadłam na twój blog. Fantastycznie piszesz, podziwiam Cię. Czekam z nie cierpliwością na kolejny rozdział. Codziennie będę sprawdzać czy nie napisałaś. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNo nie już koniec rozdziału . łeeeeeeeeeeeee ; <
OdpowiedzUsuńjest świetnie i mega mega świetnie :)
do następnego ; *
kiedy nowy ? nie mogę się już doczekać ; )
OdpowiedzUsuńhttp://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział xD
Ja niestety nie będę mogła pojawić się na zlocie, bo dzień później wylatuję do Hiszpanii. Muszę być w domu i się pakować.
OdpowiedzUsuńA szkoda ;(
Liczę na to, że pod koniec sierpnia jakiś zlot jeszcze zorganizują.
Ale dzięki za info ;**
Aaa! Cholera, jednak nie! Wylatuję tydzień później!
UsuńA więc jest szansa, że się pojawię ;D
Tuż obok Poznania ;D Jak będę mieć możliwość i pozwolenie, to przybędę na pewno!
UsuńHejj Kiniaa;** Twoja notka jak zwykle przebija wszystko, jet na prawdę cudowna ja na mój 3 rozdział zbierałam się straszniee długo przez co wiele osób pewnie się zniechęciło... Jak znajdziesz czas przeczytaj i daj koment podaję link: magiawakacyjnejmilosci.blogspot.com dziękuje;**
OdpowiedzUsuńBoże nie mogę się doczekać następnego. Jak ty wspaniale to piszesz ♥.♥ Kiedy będzie rozdział szósty ?
OdpowiedzUsuńjestem początkująca w pisaniu więc zapraszam na mój blog i liczę na komentarze z opinią czy mam pisać dalej czy nie zapraszam ♥
http://fall-in-love-in-london.blogspot.com/
wspaniały rozdział . ; * .
OdpowiedzUsuńczekam na nexta . xd .
zapraszam do mnie . :
http://onedirectioninmyheart.blogspot.com/2012/07/rozdzia-14.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię Twoje opisy miejsc, postaci i w ogóle. Można sobie wyobrazić zawsze każdą sytuację bezproblemowo :) Biedna Diana, ta rana musiała nieźle boleć. Podziwiam ją, że w taką pogodę wyszła na spacer. Wspomnienie o mamie dziewczyny wyszło Ci niesamowite. Takie naturalne, a jednak pełne emocji. Ola gra na pianinie? O proszę, dobrze, że Twoi bohaterowie potrafią nas sobą zaskoczyć :D Śmiać mi się chce, jak bardzo Ola "jara się" tym, że poznała chłopaków. Co prawda na jej miejscu podzielałabym jej entuzjazm, jednak patrząc na to z punktu widzenia Diany, to jest przekomiczne. Jeeej, Hazza zaprosił Dianę, jupi! Mam nadzieję, że coś między tą dwójką zaskoczy ^.^ Ech, znowu Cię przepraszam, że taki długi odstęp czasu między komentowaniem i nadrabianiem rozdziałów, ale... szkoła, zapewne wiesz, jak to jest, kiedy pochłania ona większość wolnego czasu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń